Księga wychodzenia za dnia kryje w sobie wiele tajemnic. Starożytni Egipcjanie wierzyli bowiem, że dzięki zaklęciom i formułom zawartym w tym ezoterycznym dziele, odnajdą szczęście w życiu pozagrobowym. Nic więc dziwnego, że owa księga, stanowiąca klucz do rozumienia religii wyznawanej w państwie faraonów, budzi do dnia dzisiejszego zainteresowanie przeróżnych badaczy. Mam tu na myśli, nie tylko profesjonalnych egiptologów czy religioznawców, lecz również niespokojne umysły, które nie gardzą sensacyjnymi pogłoskami i wiedzą tajemną po to, by odpowiedzieć na jedną z najbardziej poruszających zagadek ludzkiej egzystencji – „Co dzieje się z człowiekiem po śmierci?”. Dawni mieszkańcy kraju nad Nilem uważali, że śmierć biologiczna nie oznacza całkowitego unicestwienia ludzkiego żywota. Widząc, jak piasek pustyni konserwuje zwłoki oraz obserwując każdego dnia wędrówkę słońca doszli do wniosku, że człowiek wstępuje do krainy umarłych, demonów i bogów. Przewodnikiem po tej niesamowitej krainie, w okresie
Nowego Państwa i czasach późniejszych, była Księga wychodzenia za dnia, dokładnie opisana, rozdział po rozdziale, przez warszawskiego archeologa Mirosława Barwika.
Dzieje powstawania tej niezwykłej księgi, wywodzącej się z równie zagadkowych Tekstów Sarkofagów oraz Tekstów Piramid są długie. Obejmują bowiem nie tylko okres panowania trzydziestu jeden dynastii, lecz również czasy późniejsze, kiedy dawne mocarstwo Bliskiego Wschodu stało się jedną z prowincji greckich i rzymskich imperiów. W ciągu tych tysięcy, niekiedy bardzo niespokojnych lat, o czym świadczą tak zwane Okresy Przejściowe, zmieniało się nie tylko egipskie państwo, lecz również religia i wyobrażenia o życiu pozagrobowym. Do tego trzeba dodać niefrasobliwość piszących na papirusach skrybów, którzy nie dopracowali się metod filologicznych, tak jak Grecy, ani nie traktowali księgi z należytą powagą, jak czynili to z Biblią wyznawcy judaizmu. Dlatego mówienie o jednej księdze umarłych jest co najmniej problematyczne, podobnie jak porównywanie kultu Ozyrysa z wyobrażeniami judeochrześcijańskimi na temat życia po śmierci i bożej sprawiedliwości.
Jak wiadomo, Egiptem jako ojczyzną mądrości, fascynowali się nie tylko starożytni Grecy, lecz także okultyści. W jednym z rozdziałów wspomniany jest legendarny Appoloniusz z Tiany, odkrywca podobno napisanej przez Thota Szmaragdowej Tablicy stanowiącej podstawę do uprawiania alchemii i innych nauk tajemnych. Jednak starożytni Egipcjanie zostają ocenieni przez warszawskiego archeologa bez zbędnej taryfy ulgowej. Nie spotkamy się tu raczej z przesadnym podziwem, dla bądź co bądź wspaniałej, starożytnej cywilizacji. Dlatego książka może rozczarować wszystkich tych, którzy doszukują się w interpretowanej księdze wiedzy umożliwiającej zbawienie, a także tych, którzy liczyli na śmiałe porównania z podobnymi dziełami wywodzącymi się z innych kultur. Weźmy chociażby pod uwagę interpretowaną przez Carla Gustava Junga Tybetańską księgę umarłych. Również opisywany w ostatnim rozdziale książki Dom Życia nazwanego przez polskiego historyka staroegipską „mandalą” (z naciskiem na cudzysłów) potwierdza, że książka
ucieszy raczej tych archeologów, którzy z benedyktyńską cierpliwością grzebią w ziemi, niż tych, których interesuje archeologia ludzkiego umysłu, tak jak chociażby wspomniany przeze mnie szwajcarski psychiatra. Z nielicznych, malowniczych porównań utkwiło mi w zasadzie w pamięci jedno objaśnienie, dotyczące winiety, obrazującej siedemnasty rozdział księgi, na której zmarły gra w senet, czyli rodzaj starożytnych warcabów, co budzi skojarzenie autora ze słynną sceną z „Siódmej pieczęci” Igmara Bergmana, w której wracający z wypraw krzyżowych rycerz gra w szachy ze śmiercią.
Książka Mirosława Barwika sprawia wrażenie kompetentnej naukowej publikacji o jednej z bardziej tajemniczych ksiąg starożytności, której rozszyfrowanie i zrozumienie, do dnia dzisiejszego sprawia dziejopisarzom nie mało kłopotu. Dodam, że kompozycja książki, podzielonej na krótkie rozdziały jest spójna i przemyślana, a komentarzom do poszczególnych fragmentów staroegipskiej księgi towarzyszą liczne ilustracje, przez co odnosiłem miłe wrażenie, że uczestniczę w ekskluzywnej wycieczce po jednym z bardziej intrygujących zabytków starożytnego Egiptu. Mimo tego brakuje mi objaśnień dotyczących staroegipskiego panteonu (oprócz tablicy chronologicznej przydałaby się podobna ściągawka o bogach), a także kilka słów wprowadzenia na temat religii w krainie faraonów i jej najważniejszych mitach. Dlatego powtórzę, że w książce więcej jest empirycznej archeologii niż błąkania się po mniej konkretnym świecie idei religijnych. Natomiast wielbicieli starożytnych tekstów ucieszy jedna ważna informacja: w niniejszej
publikacji po raz pierwszy można zapoznać się z całą Księgą wychodzenia za dnia w języku polskim.