Trwa ładowanie...
recenzja
6 grudnia 2010, 14:27

Przedmieścia życia

Przedmieścia życiaŹródło: Inne
d1l1wlh
d1l1wlh

„Evan Shepard prawie wcale nie odrywał wzroku od talerza, nawet kiedy mruczał odpowiedzi na pytania żony, a jego flegmatyczne skupienie zdawało się sugerować, że jedzenie w takim samym stopniu jak dniówka w fabryce czy poczęcie dziecka jest po prostu jednym z obowiązków mężczyzny na tym świecie”. Życie Evana toczy się zupełnie niezależnie od niego. Chłopak przyjmuje to, co przynosi mu nowy dzień; dość bezrefleksyjnie i bezkrytycznie. Najpierw wynajmuje malutkie mieszkanie w przemysłowym miasteczku Huntington, następnie wynajmuje względnie eleganckie mieszkanie w Amityville. Najpierw rozkochuje w sobie i zapładnia Mary Donovan, następnie rozkochuje w sobie i zapładnia Rachel Drake. Wybory, których dokonuje są przypadkowe i względnie konformistyczne. Kontrapunktem dla Evana Sheparda jest Phil Drake, młodszy brat Rachel. Phil stara się żyć możliwie świadomie. Pragnie zaplanować swoje szczęście; kontrolować przeznaczenie i podporządkować sobie los. Która strategia jest dobra? Możliwe, że żadna.
Miasteczko Cold Spring Harbor autorstwa Richarda Yatesa to doskonale odmalowany pejzaż amerykańskiego przedmieścia pierwszej połowy ubiegłego stulecia – pejzaż tekturowych domków i prowizorycznych marzeń.

„W amerykańskiej literaturze często pojawiają się sarkastyczni kronikarze zmarnowanych marzeń, ale niewielu przewyższa emocjonalną wnikliwością niesłusznie zapomnianego Richarda Yatesa”. Receznję opublikowaną w „The Times” najchętniej podziliłabym na dwie części. Pierwsza zdaje się być prawdziwą. Pisarstwo Yates’a faktycznie przerasta literackie próby jego kolegów po piórze. Yates skupia się na tym, co inni ignorują, wyolbrzymia fakty, które inni pomniejszają, umieszcza na pierwszym planie elementy, które innym służą jedynie za tło. Jego rzeczywistość tworzą niuanse; pozornie niewiele znaczące słowa, spojrzenia, gesty. Nie abstrahując od zwyczajności i nie czyniąc tabu z dnia codziennego, pisarz potrafi przekazać to, co w istocie najważniejsze. Druga część tekstu przytoczonego w „The Times” wydaje mi się dość odległą od faktów. O Richardzie Yatesie pamiętał chociażby Sam Mendes , który dwa lata temu zekranizował najpopularniejszą powieść pisarza – „Drogę do szczęścia”. W filmie zagrały największe
gwiazdy Hollywood (Kate Winslet i Leonardo DiCaprio) a publiczność tłumnie wybrała się do kin. Nie określiłabym zatem Yatesa jako „niesłusznie zapomnianego” lecz jako słusznie zapamiętanego.

d1l1wlh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1l1wlh

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj