Przeczytaliśmy "Dziewczynkę z Kijowa". To nie jest żerowanie na wojnie
"Dziewczynkę z Kijowa" powinni przeczytać Silvio Berlusconi i Matteo Salvini. Może wreszcie zrozumieliby czym kończy się flirtowanie z Putinem.
Książkę "Dziewczynka z Kijowa" napisali Włosi Luca Crippa i Maurizio Onnis. Wzbudziła ona kontrowersje jeszcze zanim się ukazała. Krytyk literacki "Gazety Wyborczej" Michał Nogaś podejrzewał, że książka może być żerowaniem na wojnie.
Jak pisał, książka może być sposobem zarabiania na nieszczęściu w "żenujący sposób":
Nogaś: "Czy naprawdę nikomu, kto prowadzi wydawnictwo mające opublikować "Dziewczynkę z Kijowa" w Polsce, nie przeszło przez myśl, jak wysoce niestosowny to pomysł? Że to najgorszy z możliwych sposób żerowania na ludzkiej tragedii? Że żyją wśród nas tysiące takich dziewczynek, które utraciły kogoś z grona najbliższych? Że to po ludzku najzwyczajniej w świecie nie wypada? Że może nie należy zarabiać na takiej "literaturze" ani robić reklamy autorom, którzy postanowili nabić własne portfele, wykorzystując czyjąś śmierć, nieszczęście, niepokój?".
Dziennikarz pisał to jeszcze przed ukazaniem się książki, po tym, jak zobaczył jej okładkę. My książkę przeczytaliśmy. Nie wydaje się, że jest tanią sensacją obliczoną na zarobienie krwawych euro. Jest raczej przypomnieniem, jak bestialsko Rosjanie obchodzą się z cywilami, w tym z dziećmi; jak traktują przetrzymywane w piwnicach kobiety.
Wujek Wład - przyjaciel Włochów
Weźmy pod uwagę kontekst. Książa została wydana najpierw we Włoszech. Włosi, jak wiadomo, mają raczej niechlubną historię kontaktów z Putinem. Wpływowy prawicowy polityk Matteo Salvini przechadzał się po Moskwie w koszulce z Putinem, zachwalając dyktatora; siedział też w niej na posiedzeniach europejskich instytucji.
Z kolei wieloletni premier Włoch Silvio Berlusconi przez lata nazywał Putina "wujciem Władem". Panowie odpoczywali razem na Sardynii, ba, Berlusconi pojechał nawet z wizytą na zajęty przez Rosjan Krym. Niedawno wybuchła afera, gdy okazało się, że Berlusconi dostał od Putina na urodziny 20 butelek wódki. Już po wybuchu wojny, już po Buczy, Mariupolu i Irpieniu.
We Włoszech do dziś odbywają się wiece polityczne wielbicieli Mussoliniego. Gloryfikuje się tam wojnę i silnych przywódców. Włosi nie rozumieją, tak jak my, czym jest zagrożenie ze Wschodu. Tym lepiej, że autorzy książki starają się dotrzeć do włoskiego czytelnika z przekazem, co się na wojnie w Ukrainie dzieje i kto za nią odpowiada.
Crippa i Onnis starają się opisać koszmar wojny czytelnikom z Italii, którzy mogli dotąd odbierać od włoskich polityków i z włoskich mediów sprzeczne przekazy. Dobrze, że ktoś jasno staje po stronie Ukraińców, przedstawiając ich punkt widzenia, pokazując Putina i raszystów (ruskich faszystów) w roli okrutnych morderców. Niech włoski czytelnik, z wygodniej perspektywy Rzymu, Wenecji i Mediolanu, wie, kto jest ofiarą tej wojny, a kto błaźni się, chodząc w koszulce z Putinem.
Autorzy przedstawiają wojnę z perspektywy 10-letniej Alisy Melnyk z Kijowa. Przed wojną chodzi ona do kina na filmy Disneya, lubi sport, czasem wpadnie na hamburgera do McDonalda, zupełnie jak dzieci włoskie czy polskie. Później na TikToku śledzi filmiki z rosyjskimi groźbami wobec Ukrainy. Boi się. Widzi, że jej nauczycielka płacze w czasie zajęć. A w nocy 24 lutego na Kijów spadają pierwsze pociski wystrzelone przez Rosjan.
Śledzimy drogę Alisy przez piekło: ucieczka z Kijowa, przeprawa przez rzekę Buczę po deskach, bo wiadukt jest zawalony; spanie w namiotach i salach gimnastycznych. Wyprawa Alisy w stronę Polski, gdzie czeka na nią wybawienie, to nie wycieczka szkolna, ale okrutna podróż. Alisa spotyka po drodze dzieci z oddziałów onkologicznych, ogląda w telefonie zbombardowany teatr w Mariupolu z napisem "Dzieci" na dachu; słucha dziewczynki śpiewającej piosenkę z "Krainy Lodu". Ale te dzieci nie są w świecie disneyowskiej baśni. Są w koszmarze wojny na żywo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Relacja po ostrzale Mariupola. Zrozpaczeni Ukraińcy: dokąd mamy uciekać?
Ze swojej dziecięcej perspektywy Alisa stara się zrozumieć, "czy jej rodzina zrobiła coś złego temu człowiekowi [Putinowi]. Ten mężczyzna z całej siły nienawidził rodziny dziewczynki. Jeśli znalazłaby tego mężczyznę i zapytała, dlaczego jest wściekły, może zrozumiałby, co to jest wojna".
Włoscy autorzy przypominają, że dzieci są ofiarami tej wojny, że pod ruskimi bombami giną pięciolatki; że te dzieci chciały po prostu chodzić do szkoły i bawić się na placach zabaw. Nie jest to literatura wybitna, ale co najmniej solidna - zręcznie napisana i wzruszająca opowieść, która powinna uwrażliwić zmęczonego wiadomościami z frontu czytelnika na los ukraińskich dzieci. Z jednej strony może poruszyć do łez, z drugiej wywołuje przerażenie, że my, dorośli, nie potrafimy ochronić bezbronnych dzieci przed śmiercią i cierpieniem. Nie sądzę, że autorzy pisali ją z chęci zysku i żerowania na wojnie.
Dla przypomnienia: według oficjalnych danych w Ukrainie zginęło dotąd, bądź zostało rannych, ponad tysiąc dzieci.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski