Trwa ładowanie...
recenzja
09-02-2011 12:36

Prosta historia miłosna

Prosta historia miłosnaŹródło: Inne
d491470
d491470

„Jednym słowem – historia prawdziwejprawdziwej miłości. A że kobieta kocha kobietę? Cóż! Nieraz i tak bywa.” Ten fragment rekomendacji z okładki jest chyba najlepszym podsumowaniem treści książki Moja les, którą przeczytałam z dużą przyjemnością.

To miejsce służy do pisania o książkach, nie do wyrażania opinii o związkach homoseksualnych, prawach gejów i lesbijek, czy możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To, że książkę polecam nie znaczy, że zgadzam się w 100 % z poglądami bohaterów. Nie znaczy także, że się nie zgadzam, ale to nie jest przedmiotem rozważań. Badania pokazują, że z roku na rok wzrasta społeczna akceptacja dla związków homoseksualnych. Problem zaczyna się przy pytaniach szczegółowych typu: „czy pozwoliłbyś żeby nauczycielem twojego dziecka była osoba homoseksualna”, „czy popierasz ustawę umożliwiająca parom homoseksualnym adopcję dzieci”, „czy nie miałbyś nic przeciwko, gdyby na tym samym piętrze co ty zamieszkała osoba homoseksualna”… Tolerancja i akceptacja leci na łeb na szyję – to wszystko widać także w niektórych wątkach umieszczonych w fabule książki. Polecam powieść jako sympatyczną historię pewnej miłości. Z drugiej strony, sugeruję przeczytać wszystkim tym, którzy homoseksualistów wizualizują sobie jako
zniewieściałych i kolorowo ubranych facetów czy pary nazbyt męskich i niezbyt urodziwych kobiet.

Książka Zofii Staniszewskiej to prosta historia miłości. Miłość tę oglądamy na co dzień, w skrzeczącej rzeczywistości codziennych obowiązków, kłopotów, czasem wzajemnych pretensji. Nie jest łatwo, bo związek, homoseksualny także, to wzajemne uczenie siebie nawzajem w didaskaliach codzienności. Czyli może zgrzytać. A tu zgrzyta na każdym kroku, co tylko nadaje autentyczności opowiadanej historii. Bohaterki stawiają czoło codzienności, własnym wątpliwościom, niedoskonałościom i walczą z wzajemnym niezrozumieniem. Jednocześnie, czytelnik nie ma grama wątpliwości, że łączy ich prawdziwe uczucie. I książka zachwyca. Nie tylko fabułą. Mnie uwiodła warstwą lingwistyczną. Autorka pisze w sposób niezwykły, operuje słowami tak, że z codzienności tworzy fascynujące światy. Każdy opis ukochanej osoby to majstersztyk językowy, wysublimowana konstrukcja i kolejny sposób na pokazanie tego, jakie uczucie łączy dwie niezwykłe bohaterki.

Równie ciekawe jest wszystko to, co jest częścią codzienności bohaterek. To krąg znajomych – bardzo nietuzinkowych, ale z drugiej strony do bólu realistycznych, których także nie oszczędzają codzienne – małe i duże problemy. Chwytam za książkę o miłości, a dostaje także całkiem ciekawy portret naszego społeczeństwa malowany bardzo różnymi odcieniami. Życiowymi. Bez patosu, wielkich słów, romantycznych stylizacji można opowiedzieć o relacjach głębokich, szczerych, bardzo intensywnych. A że kobieta kocha kobietę? Cóż! Nieraz i tak bywa.

d491470
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d491470