Jesteśmy tacy naiwni…
Okazuje się, że dzisiejsza reklama przyswoiła sobie specyficzny język promocji win.
Producenci zdają sobie sprawę, że klienci chcą kupić coś niedrogiego, ale zdatnego do picia. Dlatego, opisując swe trunki, używają poetyckiego języka pełnego metafor. Podkreślają rzekome znaczenie odmiany winogron, z którego sporządzone zostało wino, co według Hobhouse'a wynika z „niedouczenia współczesnego konsumenta, który nie jest już koneserem.”