Trwa ładowanie...
recenzja
26-08-2011 23:43

Prasa w odwrocie, Google w natarciu

Prasa w odwrocie, Google w natarciuŹródło: Inne
d36vicv
d36vicv

Śmierć gazet? Owszem. Rzecz dla starszego pokolenia może i nie do przyjęcia, ale dla młodszego – już jak najbardziej. Otóż młodzi nie szukają informacji w papierowej prasie, młodzi prasy nie czytują, i – co za tym idzie – młodzi prasy nie kupują. A skoro nikt jej kupować nie chce, to i nikt nie ładuje w nią pieniędzy na reklamy, bo i do kogo reklamy te miałyby docierać? Od śmierci reklam w gazetach do śmierci samych gazet zaś droga już naprawdę nie jest daleka. Do tego dochodzą badania czytelnictwa, z których nie wieje bynajmniej zbytnim optymizmem. Okazuje się, że kiedy umiera czytelnik papierowego dziennika, na jego miejsce nie rodzi się nowy. Jak więc prezentuje się przyszłość prasy? Jaki los czeka dziennikarstwo informacyjne, co z czołowymi dziennikami o światowej sławie? Jak zmiany w dziedzinie informacji wpływają na kształt demokracji i funkcjonowanie obywatela w przestrzeni publicznej? I jak do tego wszystkiego mają się działania takich hegemonów jak Google czy Facebook? Na te i inne pytania
Poulet rzeczowo stara się odpowiedzieć.

Jak nietrudno się domyślić, stawiana przez autora diagnoza nie jest dla prasy pomyślna. Koszty druku i dystrybucji papierowych dzienników oraz utrzymania tworzących je zespołów dziennikarzy coraz częściej przewyższają wpływy z reklam, bo i same reklamy znalazły już sobie inne (lepsze) kanały dostępu. Internet zwielokrotnił sposoby dotarcia do odbiorców, a zaawansowane technologie pozwoliły na personalizowanie przekazów reklamowych i dopasowywanie kanałów dystrybucji do potencjalnych klientów. Tym sposobem portale społecznościowe takie jak Facebook, MySpace czy Flickr stały się nowym, reklamowym eldorado. Nie dość, że w mig przyciągają odbiorców, to jeszcze spędzają oni na ich stronach o wiele więcej czasu, niż czytelnik prasy drukowanej kiedykolwiek spędzał przed pojedynczym wydaniem. A wyszukiwarki, z nieśmiertelnym Google na czele, pozwalają na szybkie i skuteczne odnajdywanie konkretnych informacji bez konieczności wertowania dziesiątek gazet i inwestowania w nie niemałych przecież pieniędzy. I mało
kogo obchodzi jakość odnajdywanych informacji. Dla człowieka XXI wieku znacznie ważniejsza okazuje się ich cena.

Przepowiadana śmierć gazet nie wzięła się więc znikąd.* Poulet, odwołując się do czołowych nazwisk i twardych danych pokazał, jak istotnym problemem jest dalszy los informacji i jak krótka przyszłość czeka prasę drukowaną.* Nieustanne mówienie o niestosowności zabawy w Kasandrę sprawiło, że w końcu zapomniano, iż problemem nie była Kasandra obwieszczająca niewygodną dla ludu prawdę, ale Trojanie, którzy jej nie uwierzyli, gdy przepowiedziała upadek miasta. Zaklinanie rzeczywistości nie przeszkodziło w upadku Troi, tak samo jak nie przeszkodzi w bankructwie gazet – przekonuje autor i trafność tego porównania pozostaje, niestety, niepodważalna. Można uparcie ignorować niewygodne dla siebie diagnozy, co nie sprawi jednak, że nagle okażą się one mylne. Można wierzyć w przyszłość prasy drukowanej, ale nie zmieni to faktu, że prasa drukowana przyszłości przed sobą właściwie nie ma. A jeśli nawet, to datowana jest na najbliższe kilkadziesiąt, może nawet kilkanaście tylko lat.

Poulet zadał sobie sporo trudu, żeby opatrzyć książkę stosownymi argumentami i przywołaniami postaci kluczowych czy to dla świata mediów, czy technologii. Nieustannie cytuje wielkich tego świata z Warrenem Buffetem, Billem Gatesem i Steve’em Ballmerem na czele, a więc tych, którzy zamiast biernie obserwować, sami pociągają za sznurki. Wskazuje bolączki dzisiejszej prasy, upadek autorytetów, zmiany w obrębie dziennikarstwa. Udowadnia, że przeciętny użytkownik internetu znacznie częściej niż newsów z kraju i ze świata szuka nowinek o Paris Hilton i jej podobnych gwiazdkach. Że ponad fachową informację przygotowaną przez sztab wykwalifikowanych dziennikarzy ceni sobie notkę z Wikipedii, bo jest i tańsza, i łatwiej dostępna. Że zniknięcie papierowej prasy nie jest procesem tak odległym, jak co niektórzy by sobie życzyli. Że – w końcu – nie sposób opracować takiego modelu ekonomicznego, który pozwalałby na połączenie wysokiej jakości informacji z jej masowym rozpowszechnieniem.

d36vicv

Oczywiście konsekwencje owych przemian wybiegają daleko poza finanse. Użytkownik sieci nie czyta już linearnie, daleki jest mu proces wiernej lektury od deski do deski. Od młodości uczy się funkcjonowania w ogromie przekazu, który każdego dnia zalewa jego samego i podobnych mu odbiorców. Staje się przy tym dzieckiem nowej kultury, kultury pobieżności i zniecierpliwienia, która ponad rzetelny wywód ceni sobie multimedialność, obecność odniesień i linków. A to tylko garść z całego wora dalekosiężnych konsekwencji. Co ważne, Poulet wszystkie te informacje podaje w sposób przystępny i zrozumiały, a jedyne, o co można by mieć pretensje, to skupienie na mediach głównie francuskich i amerykańskich oraz lekka nieświeżość przywoływanych danych. Czym bowiem są liczby sprzed choćby trzech, czterech lat, skoro rewolucja internetowa jest chyba najszybszą, jaka naszej cywilizacji kiedykolwiek się przytrafiła? Niewielki to ma jednak wpływ na wnioski końcowe. Zaktualizowanie owych danych szacowany żywot gazet mogłoby co
najwyżej jeszcze bardziej ukrócić.

d36vicv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36vicv