Enigmatyczny napis PPKBKG to skrót nazwy tajnego stowarzyszenia, którego nazwy nikt, poza jego założycielem, nie będzie mógł rozszyfrować, stowarzyszenia "Poszukiwanie Psa Który Biegł Ku Gwieździe". Miło jest odkryć inną twarz pisarza, którego się ceni. Przypomina to nam bowiem, że człowiek nigdy nie jest taki jednowymiarowy jak się czasami zdaje, że drzemią w nim różne talenty, które warte są ujawnienia. Wrażliwy twórca może mieć zaskakujące oblicza, w których wyraża siebie w odmienny sposób. Takie myśli pojawiły się w mojej głowie na początku lektury Psa, który biegł ku gwieździe. Mankell piszący dla nastolatków?! W końcu czemu nie, przecież tworzenie dla dzieci i młodzieży jest większym wyzwaniem dla pisarza niż pisanie dla dorosłych. A Szwed nie wydaje się osobą, która boi się wyzwań.
Henning Mankell pozostaje sobą także i w tej powieści, pierwszej z cyklu o nastolatku Joelu Gustafsonie. Ta proza ma podobny styl, gęstość, ciężar słów i obrazów, jak powszechnie znane powieści autora dla dorosłych czytelników. Nie jest raczej skierowana do mniejszych dzieci, język jest bowiem dość trudny, zdania złożone, tak jak sposób prowadzenia narracji i zawarte tu obserwacje. Opisywany świat jest taki jak przyroda otaczająca małego bohatera: nieprzyjazny, tajemniczy, niepokojący, dziwny, surowy. Nie jest on pozbawiony radości, ciepła i nadziei, ale zdaje się, że warstwa smutku i przygniatającej codzienności jest bardzo głęboka i pokrywa go długo i szczelnie, jak śnieg kraje północy.
Jedenastoletni Joel jest synem samotnie wychowującego go drwala. Jego mama odeszła, kiedy był mały. Nie pamięta jej zbyt dobrze, a Samuel, jego ojciec, bardzo niechętnie wraca do bardzo bolesnej dla niego przeszłości. Chłopak szybko dojrzewa, zmusza go do tego ubogie życie, które wiodą. W domu ma wiele obowiązków skutecznie wypełniających mu wolny czas. Nie ma przyjaciół w szkole, jest odludkiem, obiektem mniej lub bardziej ukrytych drwin otoczenia. Jego życie jest nieustanną konfrontacją niełatwego bytu i wielkich, dość szalonych marzeń, które rozjaśniają mu każdy dzień, są formą ucieczki od uciążliwości i przykrości, które zdają się go otaczać. Miłych chwil nie ma zbyt wiele. Należą do nich z pewnością opowieści taty z czasów, gdy pływał po świecie jako marynarz. Na tych historiach kształtuje się wyobraźnia samotnego chłopca. To one są jasnym punktem każdego minionego dnia. Historia, którą przeżywa sprawia, że uświadamia sobie, że życie to nie tylko samo niełatwe trwanie, ale także takie chwile, które
potrafią wszystko całkowicie zmienić. Chwile pozornie blade i nieznaczące, a jednak zasadniczo wpływające na nasz los. W pełni ocenić i zrozumieć ich rolę możemy dopiero z czasem, gdy już przeminą i sięgamy do nich poprzez własną pamięć. Dopiero wtedy odkrywamy ich dziwną moc i sprawczą siłę.
Dla Joela takim magicznym momentem było pewne nocne spotkanie z pewnym psem. Może nie tyle spotkanie co obserwacja zmierzającego gdzieś zwykłego elkhunda. Obserwacja zza oblodzonych szyb mieszkania, w nocnym mroku skutego mrozem świata i towarzyszącej mu ciszy. Przeciętnego, samotnego i niespokojnego psa przynoszącego chłopcu wiele nieoczekiwanych zmian. Od tego momentu bowiem chłopiec postanawia odnaleźć owego czworonoga. Zakłada nawet jednoosobowe stowarzyszenie PPKBKG. Często wstaje w środku nocy i po cichu wychodzi na ulice miasteczka poszukując tajemniczego zwierzaka. Każda z tych wypraw, ten kolejny krok w przyszłość, niesie ze sobą coś nowego. Poznaje różne małe tajemnice pozornie uśpionej miejscowości. Ciekawe i dziwne, dotyczące innych i jego samego. Poznaje smak złej i dobrej przyjaźni, znaczenie podejmowanych wyborów i wyrażania własnego zdania. Uczy się, że o wiele łatwiej jest kogoś zranić niż dobrze ocenić. Niektóre doświadczenia nie są dla niego łatwe, bezbolesne, a historie w które się
wplątuje momentami są nawet niebezpieczne. Przekonuje się, że dojrzewanie nie jest proste, łatwe i przyjemne.
Ta proza ma, jak każda dobra literatura, więcej niż tylko jedną warstwę. Jest w niej dziecięca przygoda i rozbudowany świat marzeń chłopca. Jest obraz dojrzewania w którym istotną częścią jest trudna dla dziecka próba zrozumienia dorosłych, tych najbliższych i tych obcych. Jest ukazanie różnych postaw, które można przyjąć wobec drugiego człowieka, wobec kalectwa, śmieszności, słabości. Jest stonowana obserwacja wzajemnych relacji nieszczęśliwego ojca i pozbawionego matczynego ciepła dziecka.
Mankell jest tu jednak raczej obserwatorem niż arbitralnym sędzią. Stara się opisywać świat widziany oczami dziecka, choć często w tych refleksjach wyraźnie widać bogate doświadczenie osoby dorosłej. Trudno jest bowiem dojrzałemu człowiekowi tak po prostu nagle wejść w skórę nastolatka, porzucić wiedzę i balast życia, które sam przeżył. Pisarz porusza trudne tematy i nie czyni tego w sposób prosty. Mocno nasyca powieść niepokojem, lękami, niezrozumieniem świata, które osaczają dziecko, szczególnie to samotne. Pokazuje ciemne strony życia, to co unieszczęśliwia i tłamsi płomień radości. Pokazuje jak przeszłość potrafi stworzyć między ludźmi mur niezrozumienia i nieufności. Mówi o problemie niezadanych pytań, które pozostają w zawieszeniu i dzielą, o brakujących odpowiedziach, których niczym nie można zapełnić. O strachu przed samotnością, śmiercią, brakiem akceptacji. O tym, że umysł nie potrafi żyć pustką, jeśli nie wypełnią go drobne, miłe sprawy jak radość, przyjaźń, koleżeństwo to wkroczyć może tam
niepokój, niepewność, lęk. Ciekawy jest kontrast między surową przyrodą i ciężkim życiem w jakiś sposób z nią związanym, a dziecięcym światem marzeń i fantazji. Tego drugiego potrzebujemy wszyscy, dla samotnego dziecka zaś potrafi on być główną siłą napędową życia.
Powieść napisana jest bardzo w stylu Mankella, choć oczywiście mniej przytłaczająca i ponura niż jego kryminały. Symboliczny jest jej koniec, który tak jak zachodząca tu przemiana zimy w dającą nową nadzieję wiosnę wpuszcza w serca czytelnika sporą dawkę ciepłego, ożywczego światła. Warto sięgnąć po tę książkę i porównać ją z pozostałą twórczością pisarza.