„Lis wie wiele rzeczy, ale jeż jedną niemałą” czytamy u greckiego poety Archilocha. Do wyżej przytoczonych słów nawiązuje Isaiah Berlin pisząc swoją książkę o Lwie Tołstoju. Twierdzi on w niej, że myśliciele, tak jak inni ludzie zresztą, dzielą się na wszędobylskie, łatwo zmieniające temat zainteresowań lisy oraz na wręcz monotematyczne jeże. Lew Szestow, rosyjski filozof, jeden z prekursorów egzystencjalizmu, nazywany Pascalem XX wieku, opracowywał przez całe życie, jedną; godną rozwagi myśl. Albert Camus wspominał wręcz o „cudownej monotonii” jego dzieła. Gdybym miał ją sprowadzić do jednego zdania - napisałbym ponownie: „Poznanie jest grzechem pierworodnym”. Wykładnia powyższego zdania wymagała od Szestowa napisania wielu rozpraw. Najważniejszą wśród nich jest jedna z ostatnich prac Ateny i Jerozolima. Książka napisana z pasją, okraszona sugestywnymi cytatami z dzieł największych myślicieli i Biblii doskonale wprowadza w zagadnienia filozofii religii. Nie jest ona bynajmniej skłaniającym się ku
obiektywności podręcznikiem, lecz popełnionym z premedytacją wykładem skrajnego stanowiska. Nie ma w niej miejsca na pojednanie użytych w tytule miast; symbolizujących kolejno: wiedzę i wiarę, naukę i religię, konieczność i wolność, powinność i pragnienie. Rosyjski myśliciel demaskuje różnorakie próby godzenia filozofii i wiary. Twierdzi on, że uzgodnienie nauki i religii oznacza podporządkowanie i odrzucenie tej ostatniej. Dlatego Szestow krytycznie odnosi się w niej nie tylko do dziedzictwa filozofii nowożytnej, scholastyki czy gnozy, lecz również do tych myślicieli, których przez wiele lat uważał za intelektualnych partnerów. Mam tu na myśli między innymi Dostojewskiego, Kierkegaarda i Nietzschego, którzy również nie mogli oprzeć się pokusie zakazanego owocu.
Oczywiście, trudno zaliczyć wydaną po raz pierwszy w 1938 roku rozprawę za dzieło nowatorskie. Z dzisiejszej perspektywy zdaje się ona jednym z ostatnich dzieł zamykających filozofię nowożytną. Również otwierający polskie wydanie książki esej Cezarego Wodzińskiego z roku 1993 zdaje się należeć do epoki, która minęła. Nie oznacza to jednak, iż wydana ponownie po polsku książka straciła na znaczeniu. Zdaje się przypominać wątki gnostyczne i zapowiadać postsekularyzm... Paradoksalna lektura z paradoksalnymi konsekwencjami. Nie tylko dla studentów wiadomych kierunków.