Niemowlę w stosie ludzkich ciał
Opowieść o Kaziku Ratajzerze rozpoczyna się mocną sceną z ostatnich dni kwietnia 1943 roku, pod koniec powstania w warszawskim getcie, które od początku skazane było na klęskę:
"Cisza, w której huczą płomienie trawiące kamienicę za kamienicą. Smród palonych ciał. Nagle odsuwa się właz jednego z tajnych bunkrów, w których - wegetując - chowają się powstańcy. Jeden z nich wychyla się ostrożnie i rozgląda wokół. To Bohater tej opowieści. Wychodzi na wieczorny patrol między żarzącymi się ścianami kamienic".
Jeden ze stosów ludzkich ciał mija właśnie Kazik Ratajzer, gdy niespodziewanie słyszy płacz niemowlęcia: "Tak, płacz dociera właśnie z pryzmy nagich trupów. Pochyla się nad nią: na samym szczycie nagie ciało młodej matki obejmuje w obronnym geście kilkumiesięczne dziecko. Matka ma dziurę w piersiach po kuli, ale niemowlę żyje. Żyje i płacze, wyciągając rączki do nieznanego mu człowieka. Bohater chwilę na nie patrzy, po czym rusza dalej. Po chwili nie słyszy już płaczu"...