Jako że Panny roztropne to kontynuacja niezwykle udanego * Milaczka, po zachwycie pierwszą częścią tym chętniej sięgnęłam po kolejną z nadzieją na taką samą porcję świetnej lektury. I nie zawiodłam się. To tak jakby spotkać się ponownie, po długim niewidzeniu z dobrymi znajomymi:* Mileną, jej charyzmatyczną ciotką - świeżo upieczoną mężatką Zofią Kruk i jej mężem Staszkiem, nie mniej charyzmatyczną Zuzanną, zwaną Bachorem, jej ojcem oraz niezawodnym psim arystokratą o wdzięcznym imieniu Parys Antonio. Cała galeria barwnych postaci wzbogaca się w tej części między innymi o sportsmenkę Aleksandrę, jej przyjaciela geja oraz Wojtka, absztyfikanta Bachora. Mamy zatem, jak z wyżej przedstawionej galerii person wynika mniej lub bardziej roztropne panny, mamy oblubieńców oraz pełno rozmaitych miłosnych zawirowań i knowań (głównie autorstwa nad wyraz elokwentnego, bezczelnego, acz uroczego Bachora, wspomaganego przez
„Zosieńkę kochaną”).
Autorce należą się ponownie wyrazy najwyższego uznania za daleko rozwiniętą umiejętność operowania słowem pisanym, co sprawia, że lekturę czyta się z uśmiechem nieschodzącym z twarzy. Potrafi ona znakomicie sportretować zarówno sylwetki kobiece, jak i męskie, brawa należą się również za wydobycie humoru sytuacyjnego w okolicznościach, które z humorem niewiele zdają się mieć wspólnego. Magdalena Witkiewicz i tym razem stroni od moralizatorstwa, mimo iż pojawiają się w jej powieściach także czarne (lub przynajmniej szare charaktery, za to serwuje inteligentną w każdym calu rozrywkę. I daje nadzieję, że powstanie kolejna część. Byłoby żal nie móc więcej zajrzeć do życia wykreowanych na kartach powieści bohaterów. Pani Magdaleno! Proszę o więcej!