Trwa ładowanie...
recenzja
22-06-2012 16:49

Powiało liceum. Niestety

Powiało liceum. NiestetyŹródło: Inne
d4enfx4
d4enfx4

Stalker jest wszędzie. Zawsze czujny, zawsze patrzy. Do tego wysyła wiadomości SMS. Dużo wiadomości. Kilkanaście, czasem kilkadziesiąt dziennie. Dzwoni, podrzuca prezenty, nachodzi rodzinę i przyjaciół. Osacza. A policja wzrusza ramionami, bo przecież za miłość karać nie wypada.

Stalking nie jest w Polsce zjawiskiem popularnym. Nie mówi się o nim, nie piętnuje się go. Kodeks karny zna go dopiero od 2011 roku. Rudnicka wzięła więc na tapetę temat ciekawy, niezbyt medialnie i literacko eksploatowany, a przez to - zdaje się - wdzięczny. I zrealizowała go - to jej trzeba przyznać - w sposób dość niezwykły. Bo jak można napisać książkę tak schematyczną w momencie, kiedy żaden schemat na dobrą sprawę nie zdołał się jeszcze utrzeć?

O tym, że będzie nudno, mówią też pierwsze strony. Weźmy sam początek. „Betonowe osiedle, jakich wiele. Szare wieżowce, sięgające chmur, wewnętrzne parkingi zatłoczone wszelkiej maści i marki autami, asfaltowe uliczki, krzywe krawężniki, kontenery na śmieci i przebijające się miejscami skrawki zieleni, z wydeptanymi na przełaj ścieżkami. Gdyby nie numeracja na blokach, miałaby spory problem, żeby odnaleźć własne miejsce zamieszkania”. Ziewamy? Ziewamy.

Dalej nie jest lepiej. Pospolita jest bohaterka, pospolita jej rodzina, pospolity w końcu dręczyciel. Co gorsza, podkreślenie jego pospolitości pada w książce tak często, że i podręcznik do Kamasutry bywa bardziej subtelny. Otóż Rudnicka przedstawia problem w sposób łopatologiczny. Tak, żeby nawet największy idiota zrozumiał, że stalkerem może być każdy. Co do drugiego - pełna zgoda. Co do pierwszego - boli, kiedy autor zakłada, że z idiotą, nie czytelnikiem, ma do czynienia.

d4enfx4

Szkolne to więc, i licealne. Wyłożone ak w elementarzu. Julka, lat dwadzieścia pięć, ładna, ale nijaka. Przezroczysta na starcie. Nawet w sensie fizycznym, bo jasna, blada, jak duch tudzież płótno malarskie. Pracę ma zwyczajną, bo w salonie sieci komórkowej, chłopaka fajnego, choć mieszkającego daleko, koleżanek też parę, ale nie za dużo, żeby tłoku niepotrzebnego wokół siebie nie robić. Na imprezy wyrywa się rzadko, nikogo nie spotyka, niczego nie potrzebuje. Ale w końcu „Julia nigdy nie ukrywała, że nie ma wielkich aspiracji. Nie czuła potrzeby osiągnięcia oszałamiającego sukcesu. Jej ambicje życiowe sprowadzały się do znalezienia dobrej, stabilnej pracy i posiadania pełnej szczęśliwej rodziny”. Nudna? Nudna.

Wielbiciel też trafił jej się więc pospolity, o czym autorka z uporem maniaka powtarza.Pospolity jest też rozwój wydarzeń - niejaki Karol zakochuje się w Julce, zdobywa jej numer, wysyła wiadomości, listy, prezenty. Telefonuje, zapewnia o swoim oddaniu, w porywach grozi i wyzywa od dziwek. Stopniowo pozwala sobie na coraz więcej. Jest wszędzie. Coraz sprytniejszy i coraz bardziej zdeterminowany. I zamienia życie Julki w koszmar. Z nudnej, bo nudnej, ale jednak szczęśliwej, piękniej i zakochanej dziewczyny Julia zmienia się w kłębek nerwów. Nie je, nie wychodzi, zasypia przy włączonym świetle. Bierze środki nasenne i uspokajające, sztywnieje z przerażenia na sam dźwięk dzwonka. Nikt jej nie pomaga, nikt nie słucha. Wszyscy zazdroszczą adoratora, który wysyła romantyczne wiadomości i kocha tak wytrwale. Że maniakalnie i budząc przerażenie, to już inna sprawa.

I trudno tu powiedzieć, czy udała się Rudnickiej książka, czy nie. Przyzwoite to, grzeczne, psychologicznie wiarygodne. A jednak szkolne do bólu. I ten język, który w poprzednich powieściach dawał się usprawiedliwić sporym poczuciem humoru autorki, tu już mocno rzuca się w oczy. Kolokwialny, infantylny. Tworzony w oparciu o banalną składnię, uciekający się do ogranych fraz i metafor. Bo kiedy czytamy o bohaterce, że „skończyła jedną z prywatnych szkół wyższych, wybierając kierunek związany z zarządzaniem i marketingiem, które to dziedziny niespecjalnie ją interesowały”, to włos się jednak jeży na głowie.

A po tylu książkach, ilu już Rudnicka - mimo młodego wieku - się dopuściła, można by oczekiwać nieco więcej. Może więc należałoby zwolnić tempo? Pójść w jakość, nie ilość? Pewnie, że powieść to ciekawa, trzymająca w napięciu, zapewniająca rozrywkę, a może i ciarki na plecach. Ale dałoby się zrobić ją lepiej. Od pierwszej do ostatniej strony - lepiej.

d4enfx4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4enfx4