Trwa ładowanie...
recenzja
03-06-2013 15:35

Pouczająco o przywódcy stada

Pouczająco o przywódcy stadaŹródło: "__wlasne
d4ld08k
d4ld08k

Nie znałam do tej pory Wintera - nie czytałam pierwszej części ( Pamiętnik grzecznego psa ), ale mogę uspokoić wszystkich tych, którzy, tak jak ja, do tej pory nie mieli okazji pogłaskać tego sympatycznego szaro-białego pyska. Każda historia to oddzielny kosmos zdarzeń. A sam Winter przedstawia się na samym początku. Siebie i swoje stado, czyli Hankę i Henryka oraz ich dzieci Alka i Julię. No i Rudego – to kundel, którego ludzie wolą nazywać wielorasowym, żeby nie urazić jego psich uczuć. Winter zaś uważa się za przywódcę tego stada, za jedynego obrońcę. No i oczywiście za grzecznego psa. Tymczasem na głowę jego rodziny sypie się lawina zdarzeń – jedne kończą się mandatem, a inne, wyrwanym drzewkiem. W większości z nich łapy maczał Winter. No bo na przykład jednego dnia postanawia pozwiedzać okolicę i wyrywa się Alkowi ze smyczy, żeby wskoczyć do autobusu za panią, niosącą w siatce kiełbaski. Drugiego wita nowych sąsiadów
całusem w rozdziawione ze strachu usta. Trzeciego odbiera Alkowi uwagę Martyniki, dziewczynki,w której Alek chyba się trochę podkochuje. Czwartego wyskakuje z bagażnika na policjanta. Piątego ucieka Henrykowi w lesie, a ten musi zapłacić za niego mandat. Szóstego wbiega na stok narciarski i wpada pod narty pewnej turystce. A siódmego zakochuje się w błękitnookiej husky. Poza tym wykopuje dziurę w ogródku pod drzewem, żeby się w niej chłodzić w gorące dni i dziwnym trafem do dziury wpada Henryk. Albo skacze z radością na materac, na którym Henryk pływa po jeziorze. Lub też kładzie się w kałuży w łazience utworzonej przez cieknącą rurę i jest szczęśliwy, że jest chłodno i przyjemnie. Ale najważniejsze, że Winter kocha ponad wszystko swoje stado i na każdym kroku broni go i nie pozwala skrzywdzić żadnego z jego członków. Nawet Rudego.

To zabawna, miła książeczka o zwyczajnej, kochającej się rodzinie, która lubi spędzać ze sobą czas. I przy okazji ma wielkiego, ale kochanego psa. To książka bez przemocy, bez strachu, którą można czytać na dobranoc – jest w niej kilka historyjek, które świetnie się do tego nadadzą – mają odpowiednią długość. No chyba, że wybuchy śmiechu nie pozwolą przyłożyć głowy do poduszki. Bo niewątpliwie dzieci będą czerpać z tej książki radość i zaśmiewać się z przygód Wintera, który nawet nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że jest psem.

Nie mogę pominąć ilustracji. Przychodzi mi do głowy jedno słowo – ładne. Są po prostu obrazkami do książki dla dzieci, która opowiada o psie – uzupełniają tekst, pomagają wyobraźni, nie starają się zjadać słowa pisanego, ale z nim współgrają. I do tego patrzy się na nie z przyjemnością, z uśmiechem, z radością. Na tych rysunkach pies to pies, a Henryk to Henryk, nie trzeba myśleć, nie trzeba się do nich przekonywać – wystarczy patrzeć.

Winter to alaskan malamut. I chyba stąd bierze się część jego przygód. Moja znajoma ma psa tej samej rasy – opowiadała, że jej pupil musi dziennie przebiec minimum osiem kilometrów, że jeśli tak się nie dzieje, to przeskakuje przez płot i ucieka do pobliskiego lasu. Że jest psem pełnym życia, energii, mocy – nic dziwnego, to psy, które są hodowane do ciągnięcia zaprzęgów, muszą być silne i w łapach mieć zapas kilkudziesięciu kilometrów.

d4ld08k

Nowe przygody grzecznego psa i te osiem kilometrów skłaniają mnie do refleksji. Dla dzieci ta książka może być po prostu dobrą zabawą, śmiesznymi historyjkami z Winterem w roli głównej – psem, który zawsze broi i nigdy nie wie, że zrobił coś nie tak. Ale dla dorosłych powinna być przestrogą – pies to dzikie stworzenie, które na chwilę dało się człowiekowi obłaskawić. Nigdy nie przestanie uważać siebie za przywódcę, co najwyżej odda komuś na chwilę koronę. I nie można zamykać mu drogi do jego wolności. Nie można oczekiwać, że ogromny alaskan ułoży się przy nodze i będzie leżał spokojnie przez osiem godzin, a potem pójdzie spać. Pies to istota z ognia, i czasem podpala wszystko, co po drodze napotka, może nie oszczędzić ulubionego krzewu w ogrodzie, a już na pewno w niebezpieczeństwie jest ulubiona filiżanka, kapcie i stos jeszcze nieprzeczytanych gazet, jeśli zostawi się go samego w domu. I tak, jak Winter, żaden pies nie zrozumie, że miał z bałaganem coś wspólnego. „Przecież wiecie, jak lubię porządek!”-
zwykł mawiać.

d4ld08k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ld08k

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj