Trwa ładowanie...
recenzja
12-05-2011 17:31

Potwór z importu

Potwór z importuŹródło: Inne
d9obdln
d9obdln

Po przeczytaniu kilkunastu stron postanowiłam zgłębić przyczynę intensywnego poczucia déjà vu i sprawdzić chronologię zdarzeń. W porządku – Hallgrímur Helgason napisał swój * Poradnik domowy kilera* dziesięć lat po Złej krwi. Punkt wyjścia jest taki sam: na nowojorskim lotnisku ginie człowiek, a zabójca – fachowiec najprawdopodobniej przejmuje tożsamość ofiary i odlatuje do Skandynawii. O ile jednak w Islandii zbombardowany dobrocią kiler rozpoczyna proces nawrócenia, o tyle maniakalny okrutnik ze Złej krwi na starym kontynencie podejmuje swą okrutną grę w zabijanie. Dzięki temu drużyna A znów ma zajęcie, co w Szwecji, która pod koniec lat dziewięćdziesiątych nie była jeszcze królestwem efektownych zbrodni (jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w powieściach), nie jest wcale takie oczywiste, więc szóstce Asów grozi rozstanie. Paul
Hjelm poszedł nawet odwiedzić swój stary komisariat…

Potwór, który przyleciał zza oceanu, zabija w sposób okrutny, ale też bardzo szczególny. Najprawdopodobniej zatem jest „mordercą z Kentucky”, mającym na sumieniu długą serię ofiar, wymykającym się FBI od ponad dwudziestu lat. Zyskał sobie nawet pewną szczególną sławę, ale trudno uznać, by zbrodni w Szwecji dopuszczał się tak zwany copycat, fan-naśladowca. Morderca z Kentucky używa szczególnych narzędzi i metod, niemożliwych do skopiowania przez internetowego wielbiciela.

Bardzo cenię sobie powieści o drużynie A, bo choć Asy stawiają czoła najtrudniejszym z przeciwników, nie są żadnymi geniuszami i super-herosami. Ich sukcesy opierają się na rzetelnej (i pracochłonnej) robocie analitycznej, takim podziale ról, aby wygrywać swoje mocne strony i, oczywiście, na inteligentnym wyciąganiu wniosków z przesłanek. Nie chroni ich to jednak od błędów, brnięcia w ślepe uliczki, straconego czasu i fizycznych obrażeń. Działanie w drużynie A naraża także na inne niebezpieczeństwa, bo ledwie Paul pozbierał jakoś na nowo swoje życie rodzinne, wyraźnie pozbawiony wyobraźni szef wysłał go w delegację do Nowego Jorku. Razem z Kerstin.

Podsumowując – Arne Dahl trzyma formę, czytelnicy, którym spodobała się powieść * Misterioso* nie powinni się zawieść także i teraz. Podobnie jak poprzednio mamy tu bardzo trudnego przeciwnika, potwór z Kentucky okazał się przecież zbyt nieprzewidywalny nawet dla FBI, a jednak autor nie szuka łatwych rozwiązań i nie ofiarowuje swoim bohaterom w nadmiarze szczęśliwych zbiegów okoliczności. Jeśli Asy zwyciężąją, to dzięki profesjonalizmowi, nieschematycznemu myśleniu i osobistej odwadze. Co może być sposobem na sukces polecanym nie tylko policjantom.

d9obdln
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d9obdln