Dziewiętnastoletnia Willow de Beers nie ma zbyt dużo szczęścia – jej ukochany (przybrany) ojciec, znany psychiatra, niespodziewanie umiera. Jej matka adopcyjna, wyjątkowa sekutnica, zginęła kilka lat wcześniej w wypadku samochodowym, pozostawiając jednak w głowie Willow strach przed rzekomymi psychicznymi obciążeniami odziedziczonymi po prawdziwej matce, pacjentce kliniki doktora de Beersa. Na domiar złego chłopak Willow zrywa z nią w mało elegancki sposób, zamiast wesprzeć ją w trudnych chwilach. Ale dziewczyna nie jest ofiarą.
Ma pieniądze i, co ważniejsze, charakter, więc wbrew wszystkiemu i wszystkim wyrusza do luksusowej miejscowości Palm Beach, by odnaleźć rodzoną matkę. Wbrew bowiem temu, co do tej pory słyszała, nie jest owocem wybryku niesubordynowanego lekarza, który wykorzystał chorą psychicznie i bezbronną pacjentkę kliniki, a rodzoną córką zmarłego właśnie doktora de Beersa.
Z pamiętnika ojca Willow dowiaduje się o wielkiej miłości łączącej ojca i kobietę o nazwisku Grace Montgomery. Miłości, która musiała pozostać w ukryciu, by nie zagrozić reputacji doktora. Dziewczyna postanawia dowiedzieć się prawdy: gdzie jest teraz Grace? Jak jej się wiedzie? Czy powodem, dla którego trafiła przed laty na leczenie, była wynikająca z ciężkich przeżyć depresja, czy wrodzone zaburzenia psychiczne?
Historia jest pomyślana całkiem ciekawie i autentycznie intryguje, nie jest to (całkiem) sztampowy romans. Z zainteresowaniem śledzimy rozwój akcji, chcąc się dowiedzieć, co nastąpi dalej. Tym bardziej, że Willow odnajduje Grace bardzo szybko, ale ze względów psychologicznych i przez nieoczekiwany splot perypetii nie może od razu odkryć przed nią swojej tożsamości. Mamy więc spiętrzenie tajemnic w środowisku, które nie cierpi tajemnic i kocha skandale, ponieważ nie ma wielu innych rozrywek: świat obrzydliwie bogatej śmietanki Palm Beach, ludzi, których jedynym zmartwieniem jest nie starzeć się, być zapraszanym na przyjęcia i samemu urządzać takie imprezy, które przyćmią wszystkie poprzednie. W tym próżnym i rozpieszczonym świecie skomplikowana misja Willow ma duży potencjał sensacyjny, dlatego musi być utrzymana w ścisłym sekrecie.
Intryga jest zatem całkiem zręczna, a główna bohaterka obdarzona mocnym i prawym charakterem, jakże różnym od charakterów otaczających ją ludzi. Także zmarły ojciec, odnaleziona matka i życzliwi bliscy zmarłego są postaciami z krwi i kości, budzącymi sympatię i szacunek. I szkoda, że autorka tak jakby przestraszyła się iść do końca tą drogą, może myśląc, że czytelniczki będą niezadowolone, jeśli w powieści nie pojawią się standardowe elementy z płytkiego romansu: mężczyzna, który staje na drodze Willow, z jakiegoś powodu nie mógł mieć przeciętnej urody lub choćby zębów w naturalnym kolorze kości słoniowej. Musiał mieć też inteligencję i wrażliwość nieprzeciętną zważywszy na środowisko, w jakim wyrósł. I tak przygnębiona Willow, zaczepiona w kawiarni przez nieznajomego, podnosi głowę i widzi przystojną twarz, w której na tle opalenizny łyskają piękne oczy i białe zęby, całość otoczona jest świetnie ostrzyżonymi ciemnymi włosami, a głowa spoczywa na szerokich barach – ogólnie delikwent magnetyzuje „wyglądem
gwiazdora filmowego”. Nie jest jednak, broń Boże, jedynie gładkim gogusiem, ciemnoniebieskie (bo przecież nie brązowe) oczy patrzą bystrze i inteligentnie, Thatcher – bo takie imię nosi ów młodzieniec, o którym od razu wiadomo, że Willow nawiąże z nim gorący romans – jest wziętym prawnikiem (oczywiście), pracującym rzetelnie mimo odziedziczonego bogactwa, w rozmowach nawiązującym do Szekspira i z melancholijną samoświadomością krytykującym środowisko, w jakim przyszło mu z racji urodzenia żyć. Po prostu mężczyzna idealny jak z wycinanki, którą można by wklejać do każdej tego typu powieści. Nie trzeba długo czekać, aż naszą parę bohaterów porwie pożądanie, którego fale będą uderzać o brzegi ich rozpalonych ciał.
Szkoda, że autorka zdecydowała się na takie tanie wtręty – chociaż może pasjonatki powieści typu „Willow” uważają je za niezbędne i odczuwałyby niezadowolenie w przypadku ich braku. Dla mnie jest to zgrzyt wywołany sklejeniem dwóch niepasujących do siebie stylistyk. Pełnowymiarowa i charakterna Willow nie bardzo pasuje do papierowego Thatchera, a cukierkowe opisy rozwijającego się romansu przerzuca się szybko w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia związane z Grace Montgomery. Negatywne postacie jak adopcyjna matka, były chłopak czy bogacze z Palm Beach są narysowani tak grubą krechą, że nie ma żadnej wątpliwości, iż mamy ich nie lubić. Te wszystkie elementy nie przesłaniają wartości nadrzędnej historii, ale niepotrzebnie ją zaśmiecają. Ciekawe, czy w następnych tomach opowiadających o Willow, Grace i Thatcherze proporcje będą podobne - główny wątek jest na tyle intrygujący, że warto będzie to sprawdzić.