Trwa ładowanie...
recenzja
13-04-2014 19:25

Poszukiwanie Absolutu w chaosie życia i wbrew czasowi

Poszukiwanie Absolutu w chaosie życia i wbrew czasowiŹródło: Inne
d3u66mq
d3u66mq

Philip K. Dick większość swojego życia poświęcił na poszukiwania odpowiedzi na dręczące go pytania natury egzystencjalnej. Znalazło to odbicie w jego bogatej twórczości literackiej, którą można – pod tym względem – uznać za wręcz monotematyczną. Rzeczone pytania dotyczą kwestii tak fundamentalnych, jak istnienie Absolutu i jego cele, relacje pomiędzy nim a człowiekiem, sens ludzkiej egzystencji, a przede wszystkim – natura rzeczywistości. Amerykański pisarz na wszelkie sposoby rozważał prawdziwość, pozorność, wreszcie fałszywość aspektów otaczającego nas świata, nieadekwatność i złudność postrzegania go naszymi zmysłami, możliwości przeniknięcia jego istoty i docieczenia pewników o nim.

Jako człowiek wrażliwy, a przez to, tudzież z innych powodów – niestabilny psychicznie, Dick prowadził życie nieuporządkowane i dalekie od racjonalności. Stąd i jego poszukiwania rzeczy dla niego najważniejszych były kompulsywne, dalekie od naukowej metodyczności i systematyczności, nieskoordynowane, niespójne i pogmatwane. W dużej mierze opierały się na przebłyskach zaskakujących skojarzeń, chwilowych intuicjach, spoglądaniu na problemy przez pryzmat osobistych emocji i... zażywanych psychotropów. Pomimo tych niedoskonałości własnego „aparatu poznawczego”, pisarz z zadziwiającą konsekwencją starał się w chaosie własnego życia odszukać drogę do Absolutu. A może właśnie dlatego pragnął ją odnaleźć, aby z owego chaosu skutecznie się wyrwać. Zmierzając do wciąż wymykającego się celu, w swoich książkach nie wahał się przekraczać granic światów, dowolnie wędrować skroś przestrzeni, a nawet czasu.

Eksperymentowanie tym ostatnim stanowi istotny element konstytutywny powieści Wbrew wskazówkom zegara. W wykreowanej w niej wizji świata 1998 roku Dick każe czasowi biec w przeciwnym kierunku. Zgodnie z fikcyjnym zjawiskiem fizycznym, nazwanym Fazą Hobarta, a zachodzącym raz na kilka miliardów lat, strumień cofającego się czasu dotyka tylko niektórych aspektów rzeczywistości. I choć zwracanie posiłków na talerze czy wdmuchiwanie dymu w niedopałki przekształcające się w papierosy to fenomeny niezwykle malownicze, najważniejszym jest bez wątpienia zmartwychwstawanie zmarłych. Ich dalsze odmładzanie (podobnie jak i żywych), aż do osiągnięcia stadium prenatalnego i wchłonięcia przez kobiece ciało, to naturalna konsekwencja przyjętych założeń przebiegu Fazy Hobarta.

Czy wracając do życia, „staronarodzeni” wracają też z zaświatów? Gdzie wędrowały ich dusze po śmierci i czegóż tam doświadczyły? Czy warto cieszyć się nadzieją zbawienia, czy trzeba bać się piekielnego ognia? Zadziwiająco niewiele informacji na ten temat przekazują ci, którzy powstali z martwych, co tylko potęguje ciekawość tych, którzy nie opuszczali ziemskiego padołu. Może szansą na uzyskanie konkretnych i wiarygodnych danych jest zmartwychwstanie człowieka zorientowanego w sprawach ducha i religii? Oto bowiem do życia powraca Anarcha Thomas Peak, guru murzyńskiego kultu udi. Do walki o przejęcie kontroli nad nim i jego wiedzą stają trzy rywalizujące ze sobą siły. Pierwsza z nich to Raymond Roberts, będący następcą Peaka i przywódcą powstałej po śmierci tegoż Gminy Wolnych Murzynów. Drugą siłą jest powiązany z Rzymem tajemniczy syndykat, trzecią natomiast... Ludowa Biblioteka Miejska.

d3u66mq

Ta ostatnia w powieści Dicka nie zajmuje się jednak udostępnianiem społeczeństwu dóbr kultury, w szczególności dzieł literackich, ale ich... niszczeniem. Zadaniem owej potężnej i budzącej grozę instytucji, zarządzanej przez tzw. Radę Eradów, jest dbanie, aby na bieżąco – wraz z cofającym się czasem – z rzeczywistości były usuwane książki zawierające wiedzę, idee, poglądy, które zaistniały „później”. Wraz z książkami znikają teorie naukowe, prądy filozoficzne, ideologie, co w nieunikniony sposób prowadzi do powstawania paradoksów.

W bezpardonową walkę agentów wymienionych sił zostaje wciągnięty także Sebastian Hermes, który odnalazł zmartwychwstałego Peaka. Zresztą Sebastian zajmuje się wskrzeszeńcami zawodowo, prowadząc vitarium „Flaszka Hermesa”. Vitaria to firmy specjalizujące się w odnajdywaniu staronarodzonych, którzy ożywszy, zaczynają dobijać się z powrotem na ten świat. Pracownicy vitariów wykopują ich z grobów, otaczają opieką lekarską i doprowadzają do maksymalnie dobrej formy. A potem... wystawiają ich na licytację. Kupującymi są najczęściej członkowie rodziny, pragnący odzyskać zmarłych przed laty krewnych. Ci staronarodzeni, którzy nie zostają wykupieni, trafiają na garnuszek państwa.

Jako że zainteresowanie zmartwychwstałym Anarchą jest ogromne, Sebastian liczy na godziwy zarobek. Jednak powrót Peaka do życia publicznego może na tyle zagrozić wpływom wielkich tego świata, że sięgają oni po nadzwyczajne środki, przez co spokój egzystencji, a nawet życie właściciela skromnego vitarium staje się zagrożone. W przezwyciężeniu tego problemu nie pomaga bohaterowi komplikująca się sytuacja osobista.

Wyobraźnia Dicka, jak to zwykle u niego, kipi pomysłami, nad którymi pisarz nie do końca panuje. Ale nie od dziś wszak wiadomo, że nie to w jego prozie jest najważniejsze. Dlatego należy przejść do porządku dziennego nad niekonsekwencjami w opisywaniu Fazy Hobarta, np. tym, że ludzie nie chodzą do tyłu i mówią normalnie, a nie wspak, choć na początku rozmowy się żegnają, a na końcu witają. Nie warto także roztrząsać spójności sztafażu science fiction, na który składają się m.in. legalne narkotyki, latające pojazdy, humanoidalne roboty, kolonizacja Marsa i podział Stanów Zjednoczonych, czy wszechobecna kontrola obywateli ze strony wspomaganego technologią systemu.

d3u66mq

Właściwą interpretację znaczenia książki wskazują raczej obecne w tekście cytaty z Biblii czy otwierające każdy rozdział myśli Ojców i Doktorów Kościoła, tudzież innych dawnych filozofów, którzy mieli istotny wpływ na kształt doktryny chrześcijaństwa w rozumieniu Boga, natury rzeczywistości i możliwości jej poznania. Choć dobór cytatów też nie jest może logicznie uporządkowany, jednoznacznie świadczy o celu pisarskich dociekań Dicka. W tym kontekście Wbrew wskazówkom zegara jawi się jako kolejny wyraz metafizycznej i eschatologicznej ciekawości pisarza, podszytej zarówno niepewnością, jak i lękiem. Dick drąży temat, zadaje dziesiątki pytań i tylko na nieliczne z nich udaje mu się znaleźć jakiekolwiek odpowiedzi. Może dzieje się tak dlatego, że nie potrafi przyjąć na wiarę cudzych propozycji, a może dlatego, że ograniczany swoimi niedoskonałościami człowiek w ogóle nie jest w stanie dociec prawdy. Może zaś przyczyną jest to, że chaos panujący w życiu i umyśle pisarza skutecznie odgradza go od ukrytego
porządku rzeczywistości, którego istnienie wszak cały czas przeczuwa.

d3u66mq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3u66mq