Trwa ładowanie...
recenzja
23-08-2011 23:11

Poszukiwacze zaginionej Arki?

Poszukiwacze zaginionej Arki?Źródło: Inne
d4j7rgj
d4j7rgj

Dariusz Domagalski już zdążył przyzwyczaić czytelnika (a przynajmniej mnie), że z każdą kolejną jego książką może być tylko lepiej. Paskudna tendencja do zakładania, że może nie być ze mną dobrze podczas lektury niejeden raz już dostała tęgie baty. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią Domagalskiego Cherem. Początkowo zostajemy przeniesieni do starożytnego Rzymu, na pustynię, gdzie ma miejsce jedna z wielu walk o dominację Imperium. Wynik walki zdaje się być przesądzony na niekorzyść Rzymian, gdy nagle losy bitwy ulegają dramatycznej zmianie i to Septymiusz, dowodzący armią, powróci do domu na laurach. Jednak nie militarny kunszt jest przyczyną tak spektakularnego zwycięstwa, ale boska interwencja, która następuje dzięki modłom kapłana o gorejących oczach… Zaraz po bitwie zmieniamy jednak klimat i lotem błyskawicy znajdujemy się w Trójmieście Anno Domini 2010. Tu daje o sobie znać fakt, z jaką łatwością Domagalski potrafi nakreślić doskonałą historię – w tym samym czasie, gdy pod pomnikiem Neptuna
młody student wygłasza płomienny apel o nadejściu końca świata i Aniołów Boga ginie kierowca tira, który ma odebrać tajemniczy ładunek z gdyńskiego portu. Również w tym samym momencie wybitnemu znawcy starożytności składa wizytę oficer ABW, Andrzej Kamiński, oddelegowany do Trójmiasta, by walczyć z przestępczością zorganizowaną w sektach. Andrzej prosi o ekspertyzę pewnego eksponatu, który spodziewa się odnaleźć w tym samym porcie, do którego zmierza kierowca tira. Niestety, kierowcy przychodzi zginąć w niesamowitych i bardzo nieprzyjemnych okolicznościach, a ładunek… po prostu znika. I nikt nie wie, gdzie on jest. Nikt oznacza zaś dokładnie to, co znaczy, bo o skrzyni nie wie ani policja, ani rezydująca tu mafia. Oczywiście rosyjska.

Jest naprawdę gorąco – i nie mam tu tylko na myśli faktu, że kiedy czyta się pierwsze strony Cheremu można odnieść wrażenie, że palące słońce właśnie dotknęło policzków. Jest naprawdę gorąco, kiedy w odczytanie hieroglifów miesza się nie tylko zwykła policja, studenci-amatorzy, ale i rezydenci jednej z najpotężniejszych organizacji mafijnych w Europie. Powiedzieć o akcji, że jest wartka to stanowczo za mało: raczej pędzi jak bolid po torze wyścigowym i jest to niesamowicie bondowskie w najlepszym znaczeniu tego słowa. Co prawda agent Kamiński nie dysponuje arsenałem przeróżnych przydatnych gadżetów, ale z kocią zwinnością i niemal bez śladu zmęczenia potrafi o własnych siłach dogonić przeciwnika, na którego urządzono obławę. Warto dodać – demonicznego przeciwnika.* Bo przecież nikt nie jest w stanie przeżyć serii z karabinu maszynowego, nawet jeśli posiada kamizelkę kuloodporną.* Takich sytuacji jest w Cheremie mnóstwo, a przy tym są one bardzo dobrze napisane – plastycznie i bez niepotrzebnych
ozdobników. Oszczędny i jednocześnie wyrazisty styl narracji pozwala autorowi uzyskać niesamowity efekt doskonałej powieści kryminalnej, która trzyma w napięciu od początku do samego końca i – co równie ważne – która zaskakuje tak naprawdę dopiero na sam koniec. Zaskoczenie jest wyjątkowo spektakularne, co przy utrzymywaniu szybkiego tempa akcji i błyskawicznych jej zwrotach jest naprawdę nie lada osiągnięciem. Jakby tego było mało Domagalski nie zrezygnował z tego, co u niego lubię chyba najbardziej, czyli wątków mistycznych. Nie wypada zdradzić o co chodzi, ale dość powiedzieć, że mistyka, krew, Bóg i zło w ogóle organizują fabularnie Cherem i mieszanka ta udaje się autorowi wyśmienicie. Książkę czyta się błyskawicznie, lektura sprawia niesamowitą przyjemność (łyżką dziegciu w beczce miodu są może tylko delikatne product placements, które w tak swobodnej narracji brzmią nieco dziwnie). Panteon znakomicie odmalowanych, wyrazistych postaci, z których każda intryguje, niezależnie od strony, po której się
opowiada, doskonały styl, świetny kryminał, wspaniale zbudowane napięcie i klimat książki.

d4j7rgj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4j7rgj