Trwa ładowanie...
recenzja
22-11-2013 14:34

Poszukiwacze dzikości to często pojedynczy śmiałkowie, dziwacy, szaleńcy, mistycy

Poszukiwacze dzikości to często pojedynczy śmiałkowie, dziwacy, szaleńcy, mistycyŹródło: "__wlasne
d3in506
d3in506

Część roślin z tej książki znam i z dużym zdumieniem czytałam, że znane mi z dzieciństwa listki i kwiatki mają duże znaczenie jako rośliny… jadalne. Ślaz znam jako malwę, a robinię jako akację, o sałatce z liści mlecza słyszałam, pokrzywę kojarzę jako świetny naturalny opatrunek, zapobiegający oparzeniom, szczaw jadam, ale inaczej niż poseł Niesiołowski, bo jedynie w postaci zupy, a moja babcia w życiu mi nie pozwalała jeść go na surowo. Z tym większą ciekawością przeczytałam, w jaki sposób niektóre rośliny można wykorzystać. I tak na wiosnę chętnie „upuszczę” trochę soku z brzozy, zrobię własną konfiturę z płatków róży i akacji. Na pewno wykorzystam przepis na kwiaty koniczyny (obowiązkowo różowej!) w cieście, a nalewki i wina z czarnego bzu czy berberysu – które od dawna krążyły mi po głowie – wreszcie będą przełożone na czyny.

Tę książkę warto mieć z kilku powodów. Nie wiem, czy botanika w szkole obejmuje teraz własnoręczne tworzenie zielników. Jeśli nie, to „Dzika kuchnia” jest idealna pod względem naukowym, a dzięki ilustracjom – świetnie się sprawdzi jako taka książka. Jako książka kucharska jest równie idealna, ponieważ przypomina dawne przepisy, przytacza azjatyckie pomysły na dania z roślin, których już nie traktujemy jako roślin jadalnych. Czy znacie kogoś, kto w Polsce robi gołąbki z liści podbiału? A kawę z prażonych żołędzi, ale nie myślę jednocześnie o czasie wojny, bo wtedy nawet konfitura z buraków czerwonych była rarytasem? Czy któraś z gospodyń domowych nadal piecze mięso w liściach chrzanu? To tylko kilka przykładów na to, co oferuje nam Matka Ziemia, a przypomina Łukasz Łuczaj w swojej książce.

„Dzika kuchnia” to świetna pozycja dla pasjonatów/miłośników żywności ekologicznej i zdrowego stylu życia. Może zamiast zakupów zdrowej żywności w sklepie, gdzie owszem, jest ona dostępna ale jednak została poddana procesom konserwacji, wybiorą oni samodzielne zdobywanie soku z brzozy czy gotowanie prawdziwej, dziko rosnącej manny.

Autor twierdzi, że w gronie uczestników jego survivalowych warsztatów, które coraz częściej mają więcej wspólnego z gotowaniem bazującym na dzikich warzywach i roślinach jadalnych niż na nauce przetrwania w warunkach zbliżonych do warunków człowieka pierwotnego, nie było tylko księdza, matematyka i mechanika samochodowego. W takim razie kusząco dla mnie brzmi opcja bycia pierwszym matematykiem w tym szacownym gronie, czego i Państwu życzę.

d3in506
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3in506