Trwa ładowanie...
recenzja
27-03-2013 15:37

Poradnik nie dał rady

Poradnik nie dał radyŹródło: "__wlasne
d33l4tq
d33l4tq

Krytyka Poradnika pozytywnego myślenia przychodzi z pewnym trudem. Wiele bowiem wskazywało na to, że powieść będzie naprawdę dobra, ale najwyraźniej poskutkował po prostu odpowiedni marketing. A szkoda.

Przede wszystkim połączenie dramatu i komedii naprawdę nie jest dobre. Któryś z gatunków weźmie górę, drugi za to stanie się jakiś skarłowaciały, nienaturalny, pozbawiony swoich najważniejszych cech. Tak jest właśnie z Poradnikiem…, który ani nie jest zabawny, ani nie jest przygnębiający, choć zdecydowanie więcej w nim do łez niż do śmiechu. Pat, opuściwszy po kilku latach szpital psychiatryczny, wraca do rodzinnego domu, by uporać się z demonami przeszłości i na nowo nauczyć się żyć w społeczeństwie. Jest przekonany o „chwilowej” rozłące z ukochaną żoną i żyje myślą, że już wkrótce znów się zejdą, a on tym razem będzie naprawdę dobrym mężem. Dlatego dba o kondycję, codziennie ćwiczy zarówno ciało, jak i charakter – stara się być miły. Do normalności pomagają mu wrócić ukochani rodzice, psychoterapeuta oraz przyjaciele, z ekscentryczną Tiffany na czele. Prawda jest jednak inna niż się Patrickowi wydaje, a każdemu z jego bliskich trudno ją wyjawić.

Trochę to wszystko przewidywalne, jakieś typowe i mało intrygujące, chyba też mało odpowiednie, by przedstawiać to w formie „zabawnej książki”. Sytuacja mężczyzny wcale nie jest śmieszna, a jego desperackie próby powrotu do samodzielnego, normalnego życia, są żałosne, przerysowane. Sprawia wrażenie nieco opóźnionego, a bynajmniej nie z taką dysfunkcją trafił do szpitala psychiatrycznego. Ciągłe opisy jego treningów są nużące, ba, pogrążają bohatera, czyniąc z niego swego rodzaju fanatyka sprawności fizycznej. Do tego ciągłe wspomnienia o meczach Orłów, tradycyjne nawoływania i okrzyki kibicowania, te całe „AAA!” i „O-R-Ł-Y do boju!” – jest w tym coś strasznie drażniącego, wymuszonego, jakby mającego zapełnić pustkę, niemoc twórczą i brak pomysłu w fabule. Bohaterowie prości, co gorsza – nijacy. Pat wzbudza prawdziwy żal, jego rodzice powtarzają schematy znane nie tyle z obrazów literackich, co filmowych, o wiecznie wzruszającej się matce i ojcu-gburze. Postać Tiffany właściwie też jest denerwująca –
niedopowiedziana, pusta, nachalnie tajemnicza i intrygująca. Jeśli jest coś interesującego w książce, to może (rzadki…) komizm sytuacji i nieudolność Pata, taka „forrestowość”, która jednak wzbudza bardziej szczery żal niż pobłażliwy uśmiech. To wszystko razem nie trzyma się kupy, po prostu, ni to wielkie dramat, ni powalająca komedia. Powieść z pomysłem, ale niezbyt dobrze przedstawiona, napisana sprawnie, choć prosto, przeładowana wieloma powtórzeniami sytuacji, dość naciągana. Żaden z niej poradnik – ani bohaterowie nie za dużo mogą nauczyć, ani czytelnik nie za dużo z niej wyniesie, a już na pewno nie pozytywne nastawienie, bo optymistyczny wydźwięk powieści jest dość względny.

Nie jest tak, że nie warto jej przeczytać – lektura nie jest straconym czasem. Można ją nieco przyrównać do Bezradnika małżeńskiego Polly Williams , ale trzeba przyznać, że ten bije ją na łeb, na szyję. Czasem przez nieudolność jednych powieści docenia się wartość innych, co sprawia, że ta słabsza staje w nieco mocniejszym świetle. Poradnik pozytywnego myślenia jest po prostu ok, o ile nie myśli się i nie wymaga zbyt wiele od książki. Pozostaje wrażenie, że to po prostu niezbyt trafiony projekt.

d33l4tq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d33l4tq