Pomieszanie z poplątaniem, czyli jak wygląda nawracanie telemarketerów na Florydzie
Honey Santana, jedna z bohaterek powieści Słodycz zemsty, jest samotną matką, słyszącą w głowie melodie rozmaitych piosenek, zamieszkuje na Florydzie i szuka nowego zawodowego zajęcia, albowiem jej poprzedni stosunek pracy uległ rozwiązaniu na skutek odrzucenia „amorów” natarczywego i ze wszech miar obleśnego szefa. Brak pracy w jej przypadku nie oznacza jednak braku zajęcia – Honey postanawia wybawić ludzkość od natrętnych telemarketerów, którzy ze szczególnym upodobaniem zakłócają jej z góry ustalony porządek dnia. W tym celu, uciekając się do kilku niezwykle pomysłowych podstępów, zwabia jednego z nich, Boyda Shreava i jego kochankę do Krainy Dziesięciu Tysięcy Wysp, by tam, w otoczeniu dziewiczej przyrody wypełnić swą życiową misję nawracania ludzi próbujących wcisnąć jej towar, którego nie zamierza kupić i na zakup którego jej nie stać. Jednakże jej misja zostaje zakłócona przez byłego szefa, niemogącego się wyleczyć z obsesji na jej punkcie, fotografa śledzącego pana Boyda, którego zadanie polega
na udokumentowaniu jego igraszek z kochanką, jej byłego męża Perry'ego, który pragnie wyratować ją z obsesji, syna Frya, podążającego w ślad za ojcem oraz Indianina z plemienia Seminolów, Sammy'ego Tygrysiogona. Ta cała galeria niezwykle barwnych indywidualności spotyka się na skutek rozmaitych zbiegów okoliczności, wikłając już i tak zagmatwaną fabułę, a także mieszając sobie wzajemnie szyki, co i raz zmuszając czytelnika do przerywania lektury wybuchami śmiechu.
Taki opis pokazuje najdobitniej, o czym jest powieść. Nietrudno się zorientować, że to historia na wskroś zwariowana, przepełniona po brzegi czarnym humorem, tryskająca sarkazmem, ironią i będąca świetnym potwierdzeniem satyrycznego oraz komicznego talentu autora. Jego wyobraźnia zarówno w kreowaniu licznych, świetnie nakreślonych, wyrazistych postaci, jak i w obmyślaniu ich szalonych losów i przygód wydaje się nie mieć granic. Z tego powodu jest to historia całkiem nieprzewidywalna, wymykająca się wszelkim schematom, barwna, soczysta, zabawna i napisana z rozmachem, który aż się prosi o przeniesienie tego kawałka świetnej prozy na ekran. Trudno powstrzymać rozbawienie podczas lektury niemal tak samo jak trudno jest nie poczuć szacunku dla talentu autora.