Gdy przeczytałam streszczenie książki umieszczone na jej okładce, w którym to zasygnalizowano istnienie konfliktu pomiędzy zapuszczonym, uwikłanym w ciemne interesy klanem Crabtreech a zamożnymi ekscentrykami Frettami, pomyślałam, że książka może mieć w sobie coś z szalonej historii opowiedzianej w powieści pod tytułem Mam łóżko z racuchów autorstwa Jaclyn Moriarty. Zwłaszcza jeśli do tych dwóch nietuzinkowych rodzinnych zbiorowości dodać Nonny, urodzoną w jednej z powyższych grup, a wychowaną w drugiej. Jedyną szansą na normalne życie wydaje jej się ucieczka, najlepiej jak najdalej od tych dwóch rodzin. Jednak, jak powszechnie wiadomo, los nie zmierza kierować się czyimiś pobożnymi życzeniami, a wręcz bardzo często działa im na przekór, wystawiając ludzi na coraz to nowe próby. Dlatego też dziewczyna ląduje w związku z nieodpowiednim i nieodpowiedzialnym mężczyzną, jest adorowana przez przyjaciela, a do tego, na skutek splotu nieoczekiwanych wydarzeń wraca do miejsca, z którego tak ochoczo uciekła –
do domu, gdzie konflikt obu rodzin osiągnął, jak by się mogło wydawać, punkt kulminacyjny i nie wiadomo, do czego to doprowadzi.