Trwa ładowanie...
recenzja
08-10-2014 17:55

Polański. Reżyseria doskonała literackich dzieł

Polański. Reżyseria doskonała literackich dziełŹródło: "__wlasne
d4fswb1
d4fswb1

Roman Polański, który od wielu lat tworzy filmy udane, jest jednym z tych twórców, którym zdecydowanie lepiej wychodzi przenoszenie na ekrany kin gotowych dzieł napisanych prozą. I może z tego właśnie powodu sam Polański, gdy już występuje jako aktor, potrafi mówić pięknym wierszem rodem z „Zemsty” Fredry. Bo któż inny mógł być Papkinem w polskiej klasyce, wyreżyserowanej przez samego Andrzeja Wajdę?

Filmografia Polańskiego jest bogata, ale zapewne pojawią się głosy, że przecież mógł nakręcić więcej filmów, że mógł się bardziej wybić. W zasadzie mógł, gdyby nie jeden drobiazg – był twórcą, który przeniósł się z Polski, a swoje pierwsze wyjazdy zawdzięczał pierwszej żonie, bo to ona była gwiazdą, a on stanowił jedynie ciekawy dodatek do pięknej aktorki. Zresztą także i w czasie trwania jego kariery można znaleźć filmy, które nie powinny powstać, ot, choćby tacy „Piraci” - film drogi, z aktorami raczej z drugiej ligi aktorskiej, który może byłby hitem, gdyby powstał wcześniej lub później. „Piraci”, którzy swoją premierę mieli w 1986 roku i w jakimś sensie przetarli szlaki choćby dla serii o „Piratach z Karaibów”. Ci ostatni zjawili się na ekranie dopiero w 2003 roku i mają się dobrze.

„Dziecko Rosemary” z 1968 roku to ekranizacja powieści Iry Levina, która ukazała się zaledwie rok wcześniej. Pomijając opinie, że cała ta historia jest przeklęta z różnych powodów, większości zapada w pamięć ze względu na piękną kołysankę autorstwa Krzysztofa Komedy oraz rolę Mii Farrow, która wówczas rozstała się ze swoim ówczesnym partnerem. Sam Frank Sinatra, bo to o nim mowa, podobno parę razy pojawił się na planie filmowym, bynajmniej nie w pokojowych zamiarach. Historia Rosemary Woodhouse była już tyle razy omawiana, że opisywanie fabuły traci sens. Ale warto pamiętać, że w 2014 powstał serial, nakręcony ponownie na podstawie książki i ponownie wziął się za niego polski reżyser, tym razem kobieta. Agnieszka Holland musiała się zmierzyć ze znaną powieścią i geniuszem Polańskiego, ale za to dostała możliwość stworzenia takiego filmu, jakiego Polański nie mógł zrobić – ona dysponuje dwoma odcinkami po 90 minut, on musiał bezlitośnie film pociąć i skondensować w 137 minutach.

Musiały upłynąć trzy długie lata, pełne miłości i śmierci także w życiu prywatnym, aby Polański zdecydował się ponownie stać się reżyserem odpowiedzialnym za swoje dzieło. Do Szekspira w zasadzie przymierzał się kilka razy, ale ciągle pamiętał doskonałe ekranizacje Laurence'a Oliviera. Tak więc nie podjął się realizacji „Hamleta”, bo wersja z 1948 roku była według polskiego reżysera zbyt doskonała, „Otello” od czasów II wojny był zrealizowany już dwukrotnie, zaś równolegle do prac nad potencjalnie kolejnym filmem Polańskiego trwały zdjęcia do „Króla Leara” w reżyserii Petera Brooka. Ale musiał być Szekspir i musiała być tragedia. Padło na Makbeta, który w filmowej wersji jest „Tragedią Makbeta” i stał się również tragedią dla samego reżysera. Polański zamienił długie monologi na reżyserską narrację, co nie do końca podobało się i widzom, i krytykom, a producentów pozostawił z zainwestowanymi pieniędzmi, które się nie zwróciły. Nic dziwnego, że sam Polański zdecydował się nakręcić jako kolejny film lekką
komedię, ale niestety nie na podstawie sztuki czy powieści.

d4fswb1

Do tej powróci dopiero, gdy nakręci „Chinatown” i sięgnie, z początkową niechęcią, po powieść Rolanda Topora „Chimeryczny lokator”. Na jej podstawie powstanie „Lokator”, w którym sam reżyser będzie odgrywał główną rolę. Imigrant Trelkovsky, który wprowadził się do mieszkania po lokatorce, początkowo nie wie, dlaczego ta się wyprowadziła. Gdy zaczyna podejrzewać sąsiadów, że ci chcą doprowadzić także do jego samobójstwa, bo tak się także stało z poprzednią lokatorką, film staje się doskonałym studium nad schizofrenią. Filmowe dzieło było mniejszym sukcesem, niż się początkowo wydawało – film w zasadzie przegrał z „Taksówkarzem”. Wkrótce sam Polański trafia do aresztu w związku z popełnieniem przestępstwa na nieletniej. Po raz ostatni w styczniu 1978 roku jest w Stanach Zjednoczonych, traci projekty filmowe, ale kiedyś przecież los musi się do niego uśmiechnąć. Ponownie. Albo chociaż dać cień nikłej szansy na odmianę.

Ostatnią książką, jaką Sharon Tate czytała przed swoją śmiercią, była powieść Thomasa Hardy'ego „Tessa d'Urberville”. Ten fakt Polański potraktuje jako pewnego rodzaju literacki testament i podejmie się ekanizacji powieści. Tytułową Tess będzie Nastassja Kinski, dla której film otworzy drogę do kina hollywoodzkiego. Dla Polańskiego „Tess” będzie początkiem kilkuletniej zawodowej wegetacji. Film był zbyt długi, choć z drugiej strony 190 minut na pokazanie historii, którą autor zawarł na pięciuset stronach powieści, to i tak wyjątkowo krótko. Niestety ze względu na niedawne wydarzenia film nie podbił rynku amerykańskiego, co oznaczało de facto finansową klapę, jednocześnie kończąc romans Polańskiego z kinem lżejszym. Jeśli „jesteś tak dobry jak twój ostatni film”, to także kolejny film nie zapowiadał się na zwycięski powrót do reżyserskiej pierwszej ligi.

„Piraci” powstali albo za późno, albo za wcześnie, ale o tym już było. Czas po realizacji tego wymarzonego filmu, który okazał się klapą, aż do realizacji kolejnego filmowego przedsięwzięcia reżyser wykorzystał, aby wystąpić w kilku sztukach teatralnych jako aktor i aby napisać biografię. Dowcip sytuacyjny polega na tym, że sam statek, który był wykorzystywany do nakręcenia filmu, zarobił prawdopodobnie więcej niż sam film. Do dziś w Porto Antico jest atrakcją turystyczną.

Rok 1988 to powrót Polańskiego z „Projektem Paryż”, znanym jako „Frantic”. Powrót do ekranizacji powieści czeka nas dopiero przy okazji „Gorzkich godów” z 1992 roku. Tym razem powieść Pascala Brucknera została niemal całkowicie przemodelowana, zaś praca nad filmem była ostatnią wspólną pracą nad scenariuszem duetu Roman Polański – Gerard Brach. Akcja powieści przenosi się z Paryża lat 70. do Paryża 20 lat później, zaś francuskie małżeństwo jest małżeństwem angielskiej klasy średniej. Druga para małżeńska w zasadzie zgadza się z książkowym pierwowzorem, gdyby nie fakt, że to historia amerykańskiego a nie francuskiego pisarza.

d4fswb1

Kolejne dwa lata przerwy w środowisku filmowym, chociaż jak zwykle Polański pracuje w teatrze. I to właśnie teatr, a dokładniej sztuka teatralna, będzie stanowić kanwę do jego kolejnego filmu. Zanim to się stanie, reżyser będzie musiał przekonać Ariela Dorfmana, że jego sztuka teatralna „Śmierć i dziewczyna”, która odnosiła sukcesu na Broadwayu, będzie hitem kinowym. I chociaż Glenn Close z desek teatralnych nie przeniosła się do filmu, to Sigourney Weaver była równie przekonująca w roli Pauliny, która we własnym domu spotyka swojego prześladowcę albo kogoś, kogo za niego uważa.

Mija pięć kolejnych lat, zanim na ekranach kin pojawi się powieść Arturo Péreza - Reverte „Klub Dumas”. Co zostało z powieści? No, cóż, film „Dziewiąte wrota” ma inne zakończenie, główny bohater nie jest Hiszpanem a nowojorczykiem, zaś jego przeciwnicy – w książce dwie postaci – w filmie są jedną osobą. Za to główną rolę zagrał Johnny Depp, który przypadkiem w hotelu w czasie kręcenia filmu poznał Vanessę Paradis. Resztę historii znają wszyscy czytelnicy brukowych gazet.

Rok 1999, a dokładnie pewien lot samolotem, odmieni karierę Polańskiego. To wtedy kupi i przeczyta pamiętnik Władysława Szpilmana, to wtedy uświadomi sobie, że jest gotowy do tematyki wojennej, że tym razem to zrobi, bo historia Szpilmana była związana z gettem warszawskim, a on wraz z rodziną był w getcie krakowskim. Jako ciekawostkę można jedynie dodać, że sam Steven Spielberg proponował mu, aby wyreżyserował „Listę Schindlera”, a Polański odmówił. W 2002 roku pojawił się „Pianista”, który rok później przyniósł Oscara dla Adriena Brody'ego za rolę pierwszoplanową oraz Oscara dla reżysera. W sumie przynosi 25 nagród filmowych i 32 nominacje. Filmowy hit. „Śmierć miasta. Pamiętnik Władysława Szpilmana” jako książka także przeszedł długą drogę. Gdy ukazał się w Polsce w 1946 roku jako „Śmierć miasta”, bardzo szybko znika z półek, bo przedstawiona historia nie zgadzała się z linią polityczną po II wojnie. Dopiero dzięki staraniom syna Andrzeja książka ukazuje się ponownie w 1998 roku, jest tłumaczona na wiele
języków, a wkrótce potem na jej podstawie powstaje film.

d4fswb1

Kolejny film Polańskiego to ukłon w stronę dzieci, które niekoniecznie kochają powieści Karola Dickensa. Na tapetę poszedł „Oliver Twist”, który został znacznie uproszczony w porównaniu z powieścią, a jednocześnie... kosztował dwa razy tyle co „Pianista”. Film spotkał się raczej z krytyką, a jedyną pozytywną recenzję napisał John Irving, który zasugerował, że film Polańskiego jest nawet lepszy niż sama powieść Dickensa. A pisarz w końcu wie, co mówi. Pisze.

Tu pojawia się przerwa, spowodowana głównie przez pewnego nadgorliwego szwajcarskiego prokuratora, co zakończyło się aresztem domowym dla Polańskiego.

Po kilku premierach teatralnych Polański zajmuje się ekranizacją powieści Roberta Harrisa „Ghostwriter”, czyli „Autor widmo”. Początkowo Polański był zdecydowany przenieść na ekrany inną powieść Harrisa, osadzoną w czasach starożytnych (chodziło dokładnie o tragedię w Pompejach), ale jego pomysł nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania wśród znanych mu producentów. Młody pisarz – autor widmo - ma za zadanie napisanie autobiografii brytyjskiego premiera Adama Langa. Pisarz odkrywa tajemniczą kopertę, podejrzewając, że jego poprzednik został zamordowany a przynajmniej ktoś do jego śmierci czynnie się przysłużył. Film ponownie nagradzany, sam Polański dostanie Cezara dla najlepszego reżysera w 2011 roku.

d4fswb1

W tym samym roku świat obejrzy „Rzeź”, film o dwóch małżeństwach, które spotykają się z błahego powodu – ich synowie pobili się w szkole. Scenariusz filmu powstał na podstawie sztuki teatralnej Yasminy Rezy „Bóg mordu”. Aby ułatwić sobie pracę nad filmem, Polański zaangażował Rezę jako współscenarzystkę. Film przyniósł ponownie grad nagród, w tym Cezara za scenariusz adaptowany.

Po krótkiej przygodzie z nowelą filmową dla znanego domu mody Polański wrócił do ekranizacji, tym razem „Wenus w futrze” Davida Ivesa. Co ciekawe – o ile „Rzeź” była umieszczona w sztuce w Paryżu, a w filmie akcja rozgrywa się w Stanach, o tyle „Wenus w futrze” opisuje w sztuce teatralnej Nowy Jork, a Polański przeniósł ją do Paryża. I była to sztuka o sztuce, przeniesiona na ekran. Złośliwi dopatrywali się w niej prawdziwych relacji, jakie panują pomiędzy aktorką i reżyserem (czyli Seigner i Polańskim), zwłaszcza, że do roli reżysera wybrał on aktora bardzo podobnego do Polańskiego w młodości.

W 2015 roku prawdopodobnie świat zobaczy sprawę Dreyfussa. Film „D.” już jest wpisywany do dokonań reżysera, choć nadal nie do końca wiadomo, czy film powstanie. Powieść Roberta Harrisa „Oficer i szpieg” ukazała się pod koniec 2013 roku, więc jest szansa, że powieść jest jedynie zwiastunem dla filmu, opartego na kolejnych stronach historycznego thrillera. W końcu w branży filmowej jest się tak dobrym, jak dobry był twój ostatni film.

d4fswb1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fswb1