Trwa ładowanie...
selma
WKZ
19-10-2023 11:17

Polacy walczyli o przetrwanie w lodowym labiryncie. Stawką był rekord świata

Morze Rossa u wybrzeży Antarktydy zamarza na 11 miesięcy w roku. Jego częścią jest Zatoka Wielorybów. Dostępu do niej broni 400-kilometrowy pierścień lodu. Jedenastu odważnych mężczyzn na pokładzie jachtu "Selma Expeditions" podjęło wyzwanie – dotrzeć do legendarnej zatoki i dopłynąć jak najdalej na południe.

Selma. Jeszcze dalej niż południe, wyd. Otwarte, 2023Selma. Jeszcze dalej niż południe, wyd. Otwarte, 2023Źródło: Materiały prasowe
d4hn0ha
d4hn0ha

"Selma" chciała pobić rekord świata w żegludze na południe i dopłynąć do Zatoki Wielorybów na najzimniejszym akwenie świata - Morzu Rossa. Lód luzuje się tam tylko na parę tygodnie, ale ciągle jest. Można więc tam utknąć, a szczególnie niebezpieczny bywa sztorm, który huśta miliardami ton lodu. Trzeba więc dobrze przemyśleć, kiedy (w oparciu o prognozy pogody) i gdzie (w oparciu o zdjęcia satelitarne pokazujące koncentrację lodu) wpłynąć w labirynt.

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwarte publikujemy fragment książki "Selma. Jeszcze dalej niż południe" Dominika Szczepańskiego.

31 stycznia 2015 roku "Selma" przekracza 69. stopień szerokości geograficznej południowej. Piotr Kuźniar wpatruje się w kolejne prognozy. Szuka słabego punktu w paku. Od wielu dni mają go z prawej burty, ale w pierścieniu nie widać żadnej wyrwy, która dawałaby nadzieję na sforsowanie przeszkody.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Kiedy Piotr ściąga pocztę, dowiaduje się, że kurs na południe obrał już jacht "Katharsis II". Jego skiper postanowił przebić się do Zatoki Wielorybów blisko miejsca, gdzie najczęściej otwiera się przejście.

d4hn0ha

Piotr niewiele mówi. Wie, że ta droga potrafi być niebezpieczna, a "Katharsis II" zaczęło wpływać w pak jeszcze trochę bardziej na zachód niż historyczne wyprawy przedzierające się tędy w kierunku kontynentu. To znaczy, że przepłyną blisko Przylądka Adare’a, w otoczeniu starych gór lodowych, do których przyklejają się nowe, a wszystkimi jak w diabelskim młynie kręci mocny prąd. Jeśli jeszcze do tego mocno powieje, jacht może się znaleźć w śmiertelnej pułapce.

Z analizy wyrywa Piotra krótki dźwięk telefonu satelitarnego. Piszą znajomi.

"Katharsis wchodzi".

"Katharsis jest coraz dalej, podaję współrzędne ich pozycji".

d4hn0ha

– Jesteś na morzu, zatopiony w myślach, w ciszy, i nagle zaczynają spływać wiadomości, jakby wszyscy uznali, że startujemy w wyścigu. To denerwujące i wytrącające z równowagi – opowie po latach Piotr.

Załodze odpowiada zdawkowo:

– To jeszcze nie czas, nie miejsce, podpłyńmy kawałek.

Przez dzień, dwa waży decyzję. Myśli o wschodnim przejściu, które od zachodniego dzieli w linii prostej 400 mil morskich. Normalnie byliby w stanie pokonać ten dystans w trzy, cztery dni. Ale lodu robi się coraz więcej, więc przedostanie się zajmie im jakiś tydzień, a droga wydłuży do około 700 mil.

Pak lodowy. Jak znaleźć drogę w labiryncie

– Te chwile niepewności były najgorsze – powie po latach Tomek. – Tyle przygotowań i co teraz? Wpłyniemy? Nie wpłyniemy? Trzeba mieć dużą odporność psychiczną, żeby podejść do tego na chłodno. Nie poddawać się i dalej walczyć. Chłopaki byli świetni, czuć było co prawda napięcie, ale każdy bez dyskusji, z uśmiechem na ustach wykonywał swoją robotę.

d4hn0ha

Wschodnie przejście było zwykle węższe niż zachodnie. I bardziej niestabilne. Potrafiło się nagle zamknąć z powodu napływającego wzdłuż wybrzeża Antarktydy lodu, popychanego prądem i wiatrem.

– Ryzyko było duże, nie mogliśmy przewidzieć, co spotka nas za tydzień, bo prognozy sprawdzają się jako tako na trzy dni do przodu. Wszystko, co później, to wróżenie z fusów – wspomina Tomek.

Piotr naradza się z nim i z Krisem.

d4hn0ha

– Mamy nagle zmieniać swoje zasady? Sposób, w jaki budowaliśmy cały ten pomysł, bo trzeba się z kimś ścigać i udowadniać, że jesteśmy lepsi? Mamy ryzykować, bo ktoś gdzieś wpłynął i będzie szybciej niż my? – pyta kolegów.

A potem po prostu przestaje czytać SMS-y. Rozpoczyna proces głębokiego wypierania. W jego przypadku polega ono na znajdowaniu sobie różnych obowiązków, by zająć nimi głowę i w ten sposób usunąć ze świadomości informacje o rzeczach, na które nie ma wpływu. Intensywnie przegląda prognozy, próbując zrobić coś pożytecznego.

Codziennie dostaje zdjęcie pokrywy lodowej wokół Antarktydy, które w ramach programu badawczego udostępnia w internecie Uniwersytet w Bremie. Jeśli przyjrzeć się zdjęciom niewprawnym okiem, widać niewiele. Kilkukolorowe plamy wokół Antarktydy przypominają oglądanego pod mikroskopem pierwotniaka, w którego ciele następują niewielkie podziały. To właśnie drobne przesunięcia lodu. Widać je jednak dopiero w trakcie porównywania zdjęć z kolejnych dni. Raz pak jest bardziej zwarty, a następnego dnia nieco się otwiera. Piotr korzysta też z amerykańskich map zalodzenia przygotowywanych przez rządową agencją NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration, Narodowa Służba Oceaniczna i Atmosferyczna).

d4hn0ha

(...)

– Co robimy? – pytają coraz bardziej zniecierpliwieni członkowie załogi, ale Piotr tylko wzrusza ramionami i wraca do sterówki. Wyciąga mapę, liczy w głowie, ile zajmie im droga na wschód. Kładzie się na pół godziny. Wraca do mapy. Robi sobie herbatę i znów się kładzie. Myśli, czy jeśli podejmą decyzję o wpłynięciu w lodowy pierścień, to aby na pewno poradzą sobie z jej konsekwencjami.

Każdy radzi sobie z tą sytuacją po swojemu. Wifka zastanawia się, czy Piotr nie podchodzi do wpłynięcia w pak zbyt asekurancko.

d4hn0ha

– Byłem raptusem, chciałem wejść jak najszybciej, mapy czytałem inaczej niż Piotr – wspomina po latach.

Tomek opracowuje prognozy pogody. Co jakiś czas otrzymuje od "Katharsis II" informację z ich lokalizacją.

– Musieli rozpychać się w bardzo ciężkim i zwartym lodzie. Potem przyszła prognoza, która wskazywała, że wkrótce trafią na wyjątkowo silny sztorm. Byłem pewien, że się zatrzymają, aby przeczekać to w dryfie. To była jedyna możliwa obrona. My nie pchamy się tam stalową "Selmą", a ich jacht jest z laminatu. Ale oni popłynęli dalej – wspomina Tomek.

– Nikt poza nami nie byłby w stanie udzielić im szybkiej pomocy. I odwrotnie, tylko oni mogliby nam przyjść na ratunek. A to mogło oznaczać, że nikomu nie udałoby się pokonać lodowej bariery i dotrzeć do Zatoki Wielorybów – mówi.

Na Damianie obecność drugiego jachtu wywiera dwojaką presję.

– Po pierwsze, pomysł dotarcia do Zatoki Wielorybów był autorskim marzeniem Piotra. Czułem, że to mu się należy. Nie wiem, dlaczego nagle "Katharsis II" zdecydował się zrobić właśnie taką wyprawę. Po drugie i ważniejsze: co, jeśli im się coś stanie? Co robić? Oczywiście, porzucić plany i, ryzykując, próbować ich uratować. To obciążenie spoczywało przede wszystkim na Piotrze, ale nie czułem się komfortowo, że my płyniemy, by znaleźć bezpieczne przejście, a oni pakują się tam, gdzie my byśmy się nie wpakowali – wspomina Damian.

Psycholog Tomasz Witkowski przypomina sobie trudne dni z 2013 roku, gdy wracającą z Antarktydy "Selmę" złapał w Cieśninie Drake’a potężny sztorm.

– W życiu czegoś takiego nie widziałem – opowiada po latach Witkowski. – Na pokładzie byli ludzie z dużym doświadczeniem żeglarskim. Pamiętam, że każdy miał inną koncepcję przejścia przez ten sztorm i przedstawiał odmienne strategie. Piotr w ogóle nie komentował tych sugestii. Podejmował decyzje, które na koniec okazały się też mądre, bo wyszliśmy z całej przygody bez szwanku. Cechę, którą posiada Piotr, psychologowie określają jako niezależność od pola.

Witkowski tłumaczy, że taka osoba postępuje w sposób, który rzadko jest modyfikowany przez otoczenie zewnętrzne. W trudnych sytuacjach kusi nas, żeby ulegać sugestiom grupy i dzielić się z nią odpowiedzialnością. To daje komfort – w razie problemów, można się wtedy jakoś wytłumaczyć.

Wyd. Otwarte, 2023 Materiały prasowe
Wyd. Otwarte, 2023Źródło: Materiały prasowe

– U Piotra czegoś takiego nie zauważyłem – mówi Witkowski. I dodaje: – Piotr ma też inną umiejętność, którą szlifuje przez lata: dystans do rzeczywistości. W dodatku jest skrajnie nisko reaktywny. Niewiele bodźców potrafi zaburzyć jego spokój. Na rejsach często bywa, że po dwóch tygodniach przypadkowa grupa ludzi zaczyna na siebie warczeć. Piotr jest mistrzem radzenia sobie z takimi sytuacjami. Potrafi rozładowywać napięcie, obracać w żart i bagatelizować konfliktowe sytuacje. A na "Selmie" to szczególnie istotne, bo ze względu na wysoką cenę rejsów na pokład trafiają na ogół ludzie przyzwyczajeni bardziej do dominowania i rządzenia niż uległości. Słowem, trzeba potrafić zapanować nad samcami alfa. Wszyscy, których Piotr zabrał na Morze Rossa, byli samcami alfa.

Piotr dalej myśli. Przypomina sobie rozmowę z Stanisławem Rakusą-Suszczewskim, nestorem polskiego polarnictwa, założycielem stacji badawczej imienia Arctowskiego. Opierając się na olbrzymim doświadczeniu, radził, żeby nie płynąć śladem Shackletona i Amundsena, tylko śmielej spojrzeć w kierunku wschodniego przejścia. Przed wyprawą Piotr dokładnie przeanalizował przebieg historycznych ekspedycji. To była jakaś opcja.

– Kris, Tomek, popatrzcie ze mną na prognozę. – Piotr woła w końcu kolegów.

Trzech mężczyzn pochyla się nad zdjęciami satelitarnymi z Uniwersytetu w Bremie, a także nad amerykańskimi mapami. Pierwsze dają pewną nadzieję, ale analizujący mają świadomość, że mogą być obarczone błędem. Drugie nie wyglądają optymistycznie.

Piotr, Tomek i Kris koncentrują jednak wzrok na niewielkim pęknięciu, które na kolejnych mapach staje się nieco szersze.

"Selma" robi jeszcze jedno kółko w pobliżu zachodniego przejścia. To gra na czas pozwalająca odwlec decyzję o kilka godzin. Lód jest jednak zwarty, nie puszcza.

Piotr kiwa głową, wychodzi ze sterówki i zarządza: – No dobra, chłopaki, płyniemy na wschód.

Powyższy fragment pochodzi z książki "Selma. Jeszcze dalej niż południe" Dominika Szczepańskiego, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4hn0ha
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4hn0ha