Bogota (Kolumbia)
Kinga Puerto Grzeszczuk do Kolumbii przyjechała w 2011 roku i - jak sama wspomina - z dość negatywnym nastawieniem. Bo przecież o tym kraju albo się nie mówi, albo mówi się źle. Dlaczego? Z powodu wysokiego poziomu przestępczości, wojny domowej trwającej od połowy lat sześćdziesiątych, czy działalności karteli narkotykowych. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
"Dość szybko się zaaklimatyzowałam stosując się do kolumbijskiej rady no hay que dar papaya, czyli nie prowokować lub nie stwarzać sytuacji sprzyjających zagrożeniu" - opowiada Kinga, która zwraca uwagę, że Bogota to wciąż miasto skrajności: wielka bieda zderza się tutaj z niespotykanym bogactwem, a tuż obok dzielnic nędzy nieraz znajdują się eleganckie wieżowce. Nie zmienia to jednak faktu, że Kolumbijczycy są bardzo gościnni i chętni do pomocy.