Co ze spontanicznością?
Można oczywiście pić umiarkowaną ilość alkoholu, jeść niezdrową żywność od czasu do czasu i czuć się dobrze, ale trzeba pamiętać, że robiąc to, nigdy nie doświadczy się maksymalnego poziomu energii. Nie jestem tutaj jednak po to, aby przekonywać do swojej idei ludzi, którzy nie chcą zostać przekonani, którym nie przeszkadza to, w jaki sposób żyją. Przekazuję informacje na temat potencjalnych skutków takiego, a nie innego zachowania, ale to do ludzi należy decyzja, czy będą chcieli coś zmienić czy nie.
Mimo wszystko Pani metoda jest dość restrykcyjna – polega na jedzeniu określonych grup produktów, pilnowaniu godzin posiłków, rezygnacji z używek. Czy nieustanne koncentrowanie się na tym, co się je oraz jak się żyje, ograniczanie się, pilnowanie godzin posiłku nie zamieni się z czasem w obsesję, nie doprowadzi do frustracji? Gdzie spontaniczność?
Nie chcę, aby ludzie popadali w obsesję na punkcie tego, jak żyją, aby czuli, że sobie czegoś odmawiają, że wymaga to od nich niebotycznego poświęcenia.