Trwa ładowanie...
recenzja
02-02-2011 11:39

Pokąsała, poparzyła i wreszcie uderza

Pokąsała, poparzyła i wreszcie uderzaŹródło: Inne
d35mlyf
d35mlyf

Kiedy mam pisać o książce, która jest kontynuacją jakiegoś powieściowego cyklu (bo czyż nie jest ostatnimi czasy zasadą, że nikt nie poprzestaje tylko na jednym tomie i musi napisać co najmniej trzy), zawsze mam dziwne wrażenie, że w zasadzie nie ma o czym mówić. Co bowiem może się zmienić? Pisarz zmieni styl? Fabuła nagle stanie się słaba albo przeciwnie: okaże się, że opisywane wydarzenia są dużo ciekawsze? Ustalmy pewne fakty: o ile nie utożsamiasz się z bohaterem, a książka jest fajna, ale bez fajerwerków, to trudno oczekiwać, że trzeci tom przygód tej samej ekipy będzie czymś więcej niż miłą, choć niezobowiązującą rozrywką. Co zresztą często stanowi podstawową zaletę niektórych lektur – tak właśnie jest w przypadku serii z Kate Daniels w roli głównej. Otwierając trzeci tom przygód walecznej dziewczyny, która z równym powodzeniem radzi sobie w sytuacjach, gdy Atlantę opanowuje przypływ techniki, jak i wtedy, gdy miasto nawiedza przypływ magii, spodziewałam się dobrej, nieskomplikowanej rozrywki.
Dostałam to, czego chciałam. Tym razem magia faktycznie uderza – i to z ogromną mocą.

Derek, przyjaciel Kate, wplątuje się w dziwną historię miłosną i rychło okazuje się, że musi za znajomość z nowopoznaną dziewczyną zapłacić niemal swoim życiem.Niemal, bo zostaje skatowany prawie na śmierć. Kate wraz z grupą przyjaciół zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie napadu na wilkołaka. Okazuje się, że odpowiada za to grupa najemników występująca na arenie podczas zakazanych od dawna, niezwykle brutalnych walk. Dodatkowo Kate i Curran trafiają na trop spisku, który może zmienić na zawsze całą społeczność zmiennokształtnych…

Książkę, podobnie jak dwie pozostałe części, czyta się szybko, bo to – jak już wspomniałam – sympatyczna, niezobowiązująca lektura z rodzaju tych, które miło czyta się na przykład w podróży. Ilona Andrews prezentuje znany już czytelnikowi oszczędny styl, całkiem niezłe dialogi i – szczególnie w tej opisywanej części – dynamiczne opisy walk. Wydaje się też, że w porównaniu z poprzednimi częściami, Magia uderza jest najbardziej brutalna: sugestywne opisy ran, jakie ponoszą wilkołaki (szczególnie Derek) nie należą do najprzyjemniejszych i najbardziej relaksujących, a to tworzy oczywiście dość mroczny klimat całej tej części. Łagodząco na ową panującą w książce ponurą atmosferę działa wątek miłosny Kate i Currana, który nabiera coraz większych rumieńców – wydarzenia zdecydowanie nabierają tempa i generalnie to tyle, co można powiedzieć, by nie zdradzić fabuły. Zainteresowani i tak wiedzą, jak między tym dwojgiem niesamowicie iskrzy, by z ciekawością sięgnąć po książkę i doczytać resztę. W porównaniu z
poprzednią częścią trochę brakowało mi wątków quasi-mistycznych, choć z drugiej strony przynajmniej tym razem nie pojawia się żaden oszałamiający przystojniak, który ma za zadanie pokazać, jak rewelacyjnie na tle tak niesamowitego gościa prezentuje się Curran. Miło, że Andrews zerwała z tym wątkiem, bo już w drugiej części nieco irytował (skoro i tak wiadomo, że władca zmiennokształtnych jest „naj” w każdej możliwej do wyobrażenia dziedzinie). Czytelnik z pewnością dostanie to, czego się słusznie spodziewa: relaksu, plastycznych opisów, wartkiej akcji, romansu i łapania złoczyńców. Bez fajerwerków, ale z drugiej strony kto powiedział, że zawsze muszą być fajerwerki, skoro może być po prostu miło?

d35mlyf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d35mlyf