"Podróże Franka" – recenzja komiksu wydawnictwa Kultura Gniewu
Co by było, gdyby przed rozpoczęciem prac nad "Parowcem Williem" Walt Disney zarzucił kwasa? Odpowiedź znajdziecie we wspaniałych "Podróżach Franka" Jima Woodringa.
Nakładem Kultury Gniewu ukazał się album kolejnej legendy amerykańskiego komiksu niezależnego. Po Robercie Crumbie i Danielu Clowesie przyszła w końcu kolej na Jima Woodringa i jego najbardziej znanego bohatera.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku
Kim jest Frank? To humanoidalny zwierzak narysowany w stylu pierwocin zaludniających animacje z początku ubiegłego wieku. Jest dwunożny, ma charakterystyczne rękawiczki, wystające zęby i mieszka w małym domku przypominającym meczet. W swoich przygodach Frank niczym Kandyd przemierza Unifactor, surrealną krainę z pogranicza snu i narkotycznej jazdy.
Słowo "sen" wydaje się najbardziej kluczowe dla zrozumienia twórczości urodzonego w 1952 r. Jima Woodringa. Kiedy był dzieckiem zaczął doznawać halucynacji. Nie potrafił odróżnić jawy od snu, rzeczywistości od fikcji. W wywiadzie udzielonym Paste Magazine w 2018 r. przyznał, że majaki ustąpiły dopiero 5 lat wcześniej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Punktem zwrotnym okazał się rok 1968 i wizyta na retrospektywnej wystawie, gdzie zebrano dzieła kluczowych surrealistów i dadaistów.
- Do tamtej pory znałem wybiórczo twórczość Boscha czy Bruegla. O surrealizmie dowiedziałem się dopiero w szkole średniej. W Los Angeles County Museum of Art zgromadzono najbardziej reprezentatywne dzieła dla nurtu. Kilka dni dochodziłem do siebie, to było dla mnie jak objawienie - mówił kilka lat temu na łamach "Guardiana".
Jim Woodring jest samoukiem, a część pomysłów na kolejne komiksy ma źródło w dzienniku, w którym zapisywał swoje niepokojące wizje.
Frank zadebiutował na początku lat 90. i do tej pory doczekał się 9 albumów, zbierających jego pokręcone przygody. Ostatni - zatytułowany "Poochytown" - ukazał się w 2018 r. nakładem kultowego Fantagraphics Books.
Niedający się pomylić z niczym innym styl Woodringa to wypadkowa wczesnego Walta Disneya i wspomnianych mistrzów renesansu, estetyką przywodzący na myśl surrealistyczne drzeworyty. Przygody Franka zawsze rysowane są w czerni i bieli, a niema narracja opiera się całkowicie na opowiadaniu obrazem i pantomimie.
"Podróże Franka" to zbiór 14 opowieści, w których spotykają się logika snu, upiorny moralitet, alegoria, elementy religii wschodu i pokręcony humor. A wszytko to napędzane niezwykłą wyobraźnią Woodringa, która zdaje się nie mieć granic. Coś wspaniałego. Trzymam kciuki za Kulturę Gniewu i kolejne "Franki".