W języku potocznym używa się często wyrażenia „podróż życia” na określenie tego rodzaju wojaży, które uważa się za jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe i niepowtarzalne.Książka Wojciecha Góreckiego, Toast za przodków, jest moją literacką podróżą życia - relacją z dalekich krajów, która zrobiła na mnie wrażenie ogromne, porównywalne chyba tylko z fascynacją książkami Ryszarda Kapuścińskiego .
Toast za przodków to nie tylko ciekawa relacja podróżnicza. To próba wytłumaczenia, przybliżenia, swoistego „oswojenia” tamtego świata. Tamten świat to Kaukaz Południowy (kiedyś zwany Zakaukaziem) – Azerbejdżan, Gruzja i Armenia. Świat fascynujący – o tym wiadomo „od zawsze”, po przeczytaniu książki Góreckiego fascynujący świat nabiera kształtów, ciekawi, zyskuje w oczach lepiej już poinformowanego czytelnika, pociąga jeszcze bardziej. Bo czyż może nie pociągać świat, w którym zagadnięty człowiek najpierw odpowiada na pytanie reportera, a zaraz potem sam pyta, co o tym wszystkim sądzą polscy starcy? Bo oni przecież wiedzą na pewno.
Na spotkaniach autorskich Górecki podkreśla, że tym, co najbardziej go interesuje w regionie, który opisuje są ludzie, a dokładniej ich myśli, mentalność, spojrzenie na życie. Czasami tak specyficzne, tak różne od naszego, że wydaje się jakby z innej planety, czy wręcz innego kosmosu. Stąd też wziął się tytuł jego poprzedniej książki – * Planeta Kaukaz. Także w *Toaście pokazuje Górecki specyfikę tego kosmosu. Oto opowiada historię wnuczki imama, która jest tak niesamowicie rozdarta pomiędzy nowoczesnością, miłością i wolnością jakie daje tzw. Zachód, a tradycją, wartościami i konserwatywną rodziną, która wybrała jej już przecież męża. To takie związki są najlepsze, najtrwalsze, bo aranżowane przez rodziców, którzy z racji wieku i doświadczenia więcej widzą, lepiej wiedzą i na pewno wybiorą korzystniej. Czytelnik dowiaduje się wkrótce, że Kaukaz to miejsce, które należy do Azji i Europy jednocześnie, że tutaj właśnie
spotyka się Wschód i Zachód i to nie są spotkania zupełnie bezkonfliktowe. Nie wiemy, jak zakończyła się historia wnuczki imama, żyjącej pomiędzy światami, w specyficznym mikrokosmosie, na który składa się konglomerat wartości, przeżyć, dziedzictwo i pokusy oraz zagrożenia nowoczesności. W podobnym mikrokosmosie trwa Kaukaz.
Książka Toast za przodków jest efektem nie tylko licznych podróży reporterskich, ale także wnikliwych studiów, których ślady obecne są na każdym kroku. Polecam lekturę bibliografii. Dzięki temu obok losów ludzi, na kartach książki pojawiają się losy narodów i skomplikowane dzieje rodzącej się państwowości byłych republik radzieckich. Górecki doskonale łączy talent i spostrzegawczość reportera z naukowym warsztatem i analitycznym sposobem myślenia. I dzięki temu naprawdę świetnie Kaukaz tłumaczy. W opowieściach jego mieszkańców nawet szara pospolitość dnia codziennego nabiera kolorów i staje się fascynującą opowieścią o świecie, który jest ciekawy i okrutny zarazem, ale także bardzo przemijający, kruchy w swej wyjątkowości, czy wręcz zagrożony „cywilizacją”.
W książce, która nie ma słabszych stron trudno jest zaznaczyć te najlepsze, bo przecież nie można podkreślić wszystkiego. Zupełnie subiektywnie, kierując się nie tylko urodą literacką opisów, ale przede wszystkim tym niedefiniowalnym wrażeniem, że oto jestem i dokładnie czuję, co autor opisuje, polecam bardzo fragmenty o gruzińskich biesiadach. Gruzińskie stoły – czyli biesiady właśnie – łączą to, co w tradycji gruzińskiej najcenniejsze. Ustaloną hierarchię i rytuał, reguły, które w oddalonych regionach różnią się tylko niuansami oraz poszanowanie przodków, za których pije się ten najważniejszy toast. Przy stole ludzie jednoczą się pod przewodnictwem tamady, który kieruje biesiadą tak, by trwała dokładnie tyle, ile trwać powinna, a uczestnicy odeszli od stołu samodzielnie. Pije się tylko na komendę, nigdy indywidualnie, pije się bez pijaństwa. Kolejne kieliszki poprzedzają misterne toasty, które zmieniają się niekiedy w fascynujące opowieści, w których łączy się mądrość życiowa, bogactwo tradycji i
odrobina nostalgii. Stół jednoczy wokół wartości najcenniejszych, ponad podziałami, wino wyostrza zamiast stępiać zmysły. Niezwykłe, obrazowe opisy gruzińskiego stołu prowadzą czytelnika tam, gdzie zaprowadzić umie tylko wybitny reporter. In vino veritas.