Cyganie wytykali ją palcami za naukę czytania
Naukę czytania i pisania, której małej dziewczynce udzielała Żydówka, sklepikarka z Grodna (zapłatą były kradzione kury), przyjęto w taborze bez entuzjazmu. "Cyganie w taborze pluli na mnie. Wytykali palcami. Śmiali się: "No, będziesz pani nauczycielka! Na co ci ta nauka?". Darli gazety, kartka po kartce i wrzucali w ogień. Nie rozumieli, że to trzeba dla siebie, dla kawałka chleba. A ja dziś podpisać się mogę. Nie stawiam krzyżyków. Dumna jestem, że ja, Cyganka ciemna, potrafię czytać. Cichutko sobie w lesie popłakałam, a potem i tak swoje robiłam" - opowiadała Papusza.
"Bardzo chciałam się uczyć czytać, ale rodzice nie dbali o mnie. Ojczym był pijak, w karty grał, matka nie miała pojęcia, co nauka i czy trzeba, czy nie, to dziecko uczyć" - wspominała cygańska poetka po latach: "A potem czytałam dużo gazet i różne książki. Czytać umiem dobrze, ale pisać - szkaradnie, bom mało pisała, a czytałam dużo".
Od wczesnej młodości układała swoje piosenki-wiersze. Papusza została wydana za mąż w wieku 16 lat za dużo od niej starszego brata ojczyma, Dionizego Wajsa.