Pisze erotyki. Po premierze dostała wiadomość od księdza
- W konfesjonale można usłyszeć więcej pokręconych historii, niż mogłabym objąć rozumem - opowiada WP Joanna Balicka, wschodząca gwiazda polskiej literatury erotycznej. Ukrywa się pod pseudonimem i bardzo niechętnie opowiada o sobie, chowając się za swoimi tekstami, publikowanymi w internecie i w tradycyjnej, książkowej formie.
Przemek Gulda: Kim jest Joanna Balicka? Jakimi faktami o sobie jesteś gotowa podzielić się dziś ze światem? Czy to twoje prawdziwe nazwisko, czy pseudonim?
Joanna Balicka: Jest to pseudonim, aczkolwiek imię pozostaje prawdziwe. Otóż kim jest Joanna Balicka: to autorka gorących romansów, miłośniczka niewyjaśnionych spraw, przepełnionych brutalnością i niepokorna dusza, która pogrywa z emocjami czytelników.
Skąd pochodzisz, gdzie mieszkasz? Jak wygląda twój zwykły dzień?
Szczecin, ale ten, co nie leży nad morzem. Żaden mój dzień nie jest "zwykły", zawsze jakiś czynnik zewnętrzny zmienia jego bieg, więc nie mam stałego harmonogramu. Nie będę koloryzować, że czytam jedną książkę dziennie, piję litr wody i wiem, co dzieje się w polityce.
W tej kwestii jestem raczej statystyczną Polką: wstaję, przypominam sobie, po co żyję, wypijam kawę z ulubionego kubka przynajmniej trzy razy dziennie, kilka godzin ogarniam życie, później siadam do pisania i jestem w transie, oglądam "Peaky Blinders", a dzień kończę snem.
Zobacz też: Blanka Lipińska pisze kolejny erotyk: "Będzie o pisarce i gitarzyście"
Na dodatek jeszcze studiujesz. Na jakim kierunku? Dlaczego go wybrałaś?
Bezpieczeństwo narodowe. Wybrałam to ze względu na zainteresowanie historią i służbami mundurowymi.
Czy ludzie z twojego otoczenia: rodzina, koledzy czy koleżanki ze studiów wiedzą, że piszesz literaturę erotyczną?
Wiedzą. Zabawnie jest "wpuścić" ich wszystkich do swojej głowy, a przynajmniej do pewnej jej części.
Jak narodziła się Joanna Balicka – pisarka? Jak to się zaczęło?
Nie wiem, kiedy nastąpił ten moment przemiany z "Joanny" w "Joannę-pisarkę". Zaczęłam "skrobać" coś już jako dzieciak. Na pewnym etapie życia zaczęłam traktować to jako terapię. Odkryłam Wattpada, platformę czytelniczą online i - jak to czasem bywa w życiu - człowiek staje przed wyborem i mówi sobie: "A co mi tam!". Publikowałam opowiadania, grono osób czytających rosło, wyświetlenia sięgały milionów odczytów, ludzie chcieli więcej, więc pisałam więcej. Tak, chyba tak to się zaczęło.
Zdecydowałaś się na dość specyficzny gatunek literatury – prozę erotyczną. Dlaczego?
A dlaczego nie? Czuję się w tym dobrze, niemal jak ryba w wodzie. Właściwie o morderstwie też mi się dobrze pisze. O terroryzmie też bym mogła, w końcu pisałam z tego licencjat. Mogłabym też skrobnąć coś o tematyce historycznej. A gdyby to tak połączyć razem? Dobre. Oczami wyobraźni już widzę zarys tej fabuły.
Jakie są najważniejsze źródła twoich literackich inspiracji? Kogo najchętniej czytasz? U kogo podglądasz warsztat?
Książki L.J. Shen i prawdopodobnie zawsze będę przywoływać ją jako pierwszą. Ta pisarka nie ma złych książek. Shen tworzy takich bohaterów, których kocham, pomimo ich wszystkich skaz, niedoskonałości i pewnych zachowań, za które miałabym ochotę ich własnoręczne udusić. Kocham ich bez wyjątku.
Zamykając po ostatniej stronie książkę "Sparrow" jej autorstwa, z moich ust wydobyło się "wow", które w tamtym momencie miało naprawdę wiele znaczeń. Przez kilka dni miałam "kaca książkowego". Chciałam, by czytelnik, który sięga po moje książki, spotkał się z tym samym – z kompletnie paraliżującym uczuciem, przez które nie sięgnie przez jakiś czas po inną lekturę, ponieważ wciąż będzie przeżywał wydarzenia z mojej książki.
Na ile i czy w ogóle inspiracją jest dla ciebie twoje własne życie albo życie ludzi, których znasz?
Bez dwóch zdań, w końcu życie pisze najlepsze scenariusze. Najczęściej tyczy się to głównych bohaterów, których kreuję. Jeśli chodzi o postacie męskie, często nadaję im cechy osób, które sama miałam przyjemność - lub nie - poznać.
Część z nich to moje doświadczenia, część to przeżycia bliskich mi osób. Inspiracja potrafi przyjść w różnych momentach. Wystarczy jeden impuls, by stworzyć całą fabułę – czasem jest to zasłyszana sytuacja, a czasem górę bierze fantazja, jednak treść zachowana pozostaje w taki sposób, by czytelnik miał wrażenie, że taka akcja faktycznie mogła mieć miejsce.
Z jakimi reakcjami czytelniczek i czytelników się spotykasz?
Spotykam się z różnymi reakcjami. Uwielbiam, gdy moja praca i wysiłek w nią włożony jest doceniany. Ale kto nie lubi? Cieszy mnie, gdy są pozytywne, pokazujące, że ktoś rozumie przekaz ukryty w fabule, że jest w stanie wyłapać, że moje książki nie są instrukcją obsługi pralki, a przedstawiają emocje i mają puentę.
Określenia typu "rollercoaster emocji" to miód na moje serce, a stwierdzenia, że czytanie popełnionych przeze mnie scen erotycznych przyprawia o uderzenie gorąca czy wypieki na policzkach – to nagroda sama w sobie. Oczywiście zdarzają się też negatywne recenzje i jak najbardziej biorę je na klatę, przyjmuję do świadomości i wyciągam wnioski, by kolejna powieść była jeszcze lepsza niż poprzednia.
Czy atakowały cię osoby, które uważają taką literaturę za szkodliwą, bezeceńską i grzeszną?
Nie nazwałabym tego atakami. Atakiem mogłabym uznać takie działania, gdybym się nimi przejęła, a jestem chyba zbyt chłodna, by tak się stało.
Co wiesz o osobach czytających twoje teksty? Czy więcej wśród nich kobiet, czy mężczyzn, osób wstrzemięźliwych czy prowadzących bogate życie erotyczne?
Kobiet jest zdecydowanie więcej, aczkolwiek przypadki panów czytających moją twórczość też się zdarzają. Druga część tego pytania jest bardzo ciekawa. Nigdy nie przeprowadziłam takiego badania w gronie swoich odbiorców. Z drugiej strony zabawnie byłoby w księgarni – przy zakupie książki mojego autorstwa – rzucić zapytaniem "Jak często uprawia pan/-i seks?". Jedno wiem na pewno: jeśli sięgają po moje teksty, to na pewno szukają mocnych wrażeń.
Jaka była najdziwniejsza reakcja na twoje teksty, z jaką się spotkałaś?
Takich reakcji, które wprawiły mnie w zdumienie, było mnóstwo, ale dwie najbardziej zapadły mi w pamięć. Po ukazaniu się książki "Miss Independent" otrzymałam nietypową wiadomość od pana, który zaproponował mi pewien układ: oferował mi się jako niewolnik seksualny, który po przeczytaniu powieści bardzo chciał być na moich usługach, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Drugą ciekawą reakcją był komentarz księdza, który sięgnął po tę samą książkę. Zastanawiam się do tej pory, czego właściwie się po niej spodziewał. Uznałam to za dość zabawne, zwłaszcza że w konfesjonale słyszał zapewne więcej pokręconych historii niż ja sama – jako autorka – mogłabym objąć rozumem.
Nad czym dziś pracujesz? Kiedy i gdzie będzie można to przeczytać?
Działam dziś w internecie, ale skupiam się też na tworzeniu kolejnych tekstów do wydania w tradycyjnej formie. Moja kolejna książka, "Pożyczony narzeczony", komedia romantyczna z motywem hate-love, trafi do sklepów już 9 lutego 2022 roku.
Joanna Balicka przedstawia się na swoim profilu na Facebooku jako "autorka gorących erotyków i dark romance". Jej dwie książki, "Miss Independent" i "Korepetytor" można kupić w księgarniach, a inne teksty przeczytać w serwisie Wattpad, gdzie jest obecna pod pseudonimem nahbabe.