Pisarze komentują wyrok ws. aborcji. "Winni jesteśmy my wszyscy"
Czwartkowy wyrok TK ws. przerywania ciąży z powodów embriopatologicznych zelektryzował polski internet. Teraz odnieśli do nich pisarze Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski.
W czwartek Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że dotychczasowe przepisy regulujące przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu są niezgodne z konstytucją. Wyrok zapadł większością głosów. Sędziowie Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski zgłosili zdanie odrębne.
Mimo pandemii Polacy wyszli na ulice, by zaprotestować. A internauci krytykowali tę decyzję w mediach społecznościowych. Do krytycznych głosów dołączyli pisarze Łukasz Orbitowski i Szczepan Twardoch.
Orbitowski najpierw wyraził swoje zaskoczenie decyzją TK: "Moje głębokie współczucie kieruje się wobec kobiet, rodziców i rodzin, które staną wobec nowego, niewyobrażalnego dramatu. Naprawdę nie przypuszczałem, że tego rodzaju zmiany mogą zostać wprowadzone, co tłumaczę wyłącznie swoją szkodliwą naiwnością. Zgwałcone kobiety też będą musiały rodzić? Droga ku temu wydaje się być krótka".
A później zaznaczył, że to nie obecna władza jest winna, a uległość polskiego społeczeństwa wobec instytucji Kościoła: "Można wściekać się na obecną władzę, ale ja chętnie wskażę winnych. Winni jesteśmy my wszyscy. Nie ulega wątpliwości, że kurs na zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej jest wynikiem nacisku Kościoła katolickiego, z którym jako społeczeństwo jak i jednostki zawieraliśmy rozliczne kompromisy, od czego i ja nie jestem wolny. Braliśmy śluby kościelne, bo rodzicom zależało i chrzciliśmy dzieci, by nie denerwować babci, stojącej przecież nad grobem […]".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Orbitowski nie szczędził krytyki Janowi Pawłowi II i Franciszkowi: "Lud walił na pielgrzymki papieskie w czasach Jana Pawła II, człowieka wielu tajemnic i mentalności prowincjonalnego kaznodziei, ślepego na krzywdy w instytucji którą kierował. Teraz, podobnie, nabieramy się na ludzkie oblicze papieża Franciszka, który, sprytnym piarowcem będąc cynicznie ratuje Kościół przed wizerunkową katastrofą. Nigdy mu nie wierzyłem, ale teraz to żadne pocieszenie […]".
Szczepan Twardowch z kolei upatruje w czwartkowej decyzji TK końca rządów PiS-u: "Kiedy nieudolność w zarządzaniu krajem w kryzysie staje się zbyt oczywista nawet dla samych rządzących, rządzący postanawiają tę nieudolność przykryć, zamaskować, rozpalając wojnę kulturową, której skutki będą straszne […]. Żadne życie nie zostanie tym orzeczeniem uratowane. Wiele żyć zostanie zniszczonych.
TK podjął decyzję ws. aborcji. Joanna Scheuring-Wielgus: Kaczyński wywołał wojnę przeciwko kobietom
Naruszając ten kulawy, niezwykle jak na europejskie warunki konserwatywny kompromis, rządzący wypowiadają wojnę, której na dłuższą metę - i to wcale nie liczoną w dekadach, lecz w latach - wygrać nie mogą. Nie wygrają tej wojny, bo skala czarnych protestów pokazała, jak i badania opinii publicznej pokazują, że poparcie dla takich zmian w polskim społeczeństwie jest nikłe, bo polskie społeczeństwo laicyzuje się gwałtownie (wcale nie do post-esbeckiego antyklerykalizmu w stylu "Nie", lecz do czegoś dla Kościoła o wiele groźniejszego, do obojętności), wreszcie bo procesy demograficzne i numerki w PESELu są nieubłagane".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dalej Twardoch podkreślił zmiany, jakie zaszły w mentalności polskiego społeczeństwa: "Zmiana społeczna już zaszła, nie dostrzegać jej, to taka sama ślepota i głupota, jak wierzyć, że wrócić może demo-liberalny 'ład' sprzed 2015 roku. Jestem przekonany, że los politycznej reprezentacji polskiego katolicyzmu jest przesądzony. Na myśl o bolesnej lekcji, jaką za jakiś czas przeżyją oderwani od rzeczywistości boomersi z Episkopatu, czy groźni utopiści od budowania "katolickiego ładu" odczuwam satysfakcję, lecz obawiam się tego, co wypełni tożsamościową dziurę po polskim katolicyzmie, bo to wcale nie muszą być tożsamościowe rozpoznania sympatyczniejsze i bardziej racjonalne niż "Abba ojcze", jednak te obawy i nadzieje są niczym wobec tego, że rządzący z PiS po raz kolejny powiększają pulę ludzkiego cierpienia w tym smutnym kraju.
Ich nadchodząca wielkimi krokami klęska nie pocieszy przecież ani pobitego za kolorowe włosy nastoletniego geja, nie uratuje przed samobójstwem prześladowanej za widoczną niebinarność, czy wreszcie nie zmniejszy niczym cierpienia kobiety, której odbiera się podmiotowość i możliwość decydowania o własnym ciele nawet w sprawach tak dramatycznych".
Na koniec Twardoch nie szczędził ostrych słów: "Nie wierzę w triumf sprawiedliwości, bo życie jest chaosem, tym niemniej wbrew rozumowi mam nadzieję, że spotka was za to, tępe sk….syny, godziwa odpłata".