"Nikt Cię tak nie kochał i nie będzie kochał"
"Dzienniki" pełne są zapisków o coraz tragiczniejszym stanie zdrowia ukochanego Jerzego: "Skóra ściągnięta koło ust i na skroniach, pergaminowo żółta. Zdaje się jest przestraszony, bo znowu sam mówi o urlopie i sanatorium. Ale to, co przeżywa wewnętrznie, jest gorsze od wszystkiego". W notatce z 27 maja 1959 roku: "Męczy się tak okropnie, zastałem go zupełnie konającego, siedziałem w niedzielę całe popołudnie u niego i dwa razy myślałem, że koniec. Dusi się bez przerwy, wczoraj wszedłem na chwilę, ślina bez przerwy wycieka mu z ust, wygląda jak rozłożony trup, śmierdzi, bo robi pod siebie, a kto go tam umyje".
Następnego dnia Błeszyński umiera, ale jeszcze kilka miesięcy później pisarz notuje w swoich intymnych zapiskach: "Kocham Cię mój drogi - i nikt Cię tak nie kochał i nie będzie kochał". W innym, mocnym fragmencie dzienników czytamy: "Jakież szczęście, że mogłem mu to dać i że on mógł mi dać tyle. Dancing w Tivoli i ucieczka wśród gasnących lampionów - jakież to piękne. I nikt tego nie rozumie, tej radości i tego szczęścia. Wszyscy myślą, że to polega na rżnięciu w dupę! A przecież to już Sokrates wyłożył Alcybiadesowi, że nie na tym polega szczęście i radość, jakiej doznają dwaj mężczyźni z obcowania z sobą. I przez tyle wieków nikt tego właściwie nie zrozumiał - i zawsze to interpretują poprzez gówno".