Trwa ładowanie...
recenzja
20-05-2010 15:32

Piractwo to ciężki kawałek chleba

Piractwo to ciężki kawałek chlebaŹródło: Inne
d4fxue4
d4fxue4

Niełatwe jest życie wyjętego spod prawa przestępcy. Nie dość, że sam musi troszczyć się o swój wikt i opierunek, to na jego głowę nastają liczni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, wszelkiej maści łowcy nagród tudzież przeróżne szumowiny z przestępczego półświatka. Co więcej, podwładni tylko czekają na jego potknięcie, aby pozbawić go stanowiska, majętności, zdrowia, a nawet życia. A jak już w końcu uda mu się zdobyć łupy przedstawiającą jakąkolwiek wartość, musi zadowolić się marnymi kilku procentami tejże, oferowanymi przez chciwych paserów.

O tych wszystkich niedogodnościach prowadzenia przestępczego żywota przekonał się na własnej skórze Wilson Cole, niegdysiejszy oficer Floty galaktycznej Republiki, którego poznaliśmy w pierwszej części cyklu Starship. Bunt . Niesłusznie oskarżony przez przełożonych, Cole miał stać się kozłem ofiarnym ich niekompetencji i bezduszności. Uwolniony przez załogę okrętu, na którym służył, musiał wraz z nią salwować się ucieczką na tereny Wewnętrznej Granicy, gdzie nie sięga jurysdykcja Republiki.* Aby utrzymać okręt i załogę, bohater podejmuje decyzję o zajęciu się pirackim rzemiosłem.* Nie pozbywa się jednak wyznawanego systemu wartości, który nie pozwala mu zabijać niewinnych ludzi i innych istot rozumnych po to tylko, aby przejąć ich własność. Dlatego kapitan Cole postanawia, że będzie rabował wyłącznie... innych rabusiów – piratów, którym obce są jego moralne skrupuły. Na początek zastawia więc pułapkę, w której przynętą
jest jego okręt.

Po pierwszych sukcesach w pirackim fachu i pomysłowym spieniężeniu łupu, bohater poznaje osobę, która ma wielkie szanse wywrzeć wielki wpływ na jego życie. To doświadczona piratka, zwana Walkirią, która ma wielką wiedzę o rozbójniczym procederze w tym rejonie galaktyki. Ma również porachunki z jednym z operujących w okolicy złoczyńców, noszącym barwne miano Rekina Młota. Dla człowieka z zasadami, jakim cały czas pozostaje kapitan Cole, zajmowanie się piractwem w taki sposób, aby nie krzywdzić niewinnych, jest nie lada wyzwaniem. Wymaga nie tylko posiadania wielkiej charyzmy i posłuchu wśród załogi, ale także nie lada ekwilibrystki intelektualnej i pomysłowości. Trzeba przyznać, że tej ostatniej nie brakuje też Resnickowi, który z podziwu godną konsekwencją piętrzy przed bohaterem kolejne przeszkody i poddaje mu inteligentne rozwiązania dla rodzących się w zastraszającym tempie problemów.

Napędzana takim paliwem akcja rwie do przodu i nie pozwala czytelnikowi ma złapanie oddechu. Lekkości nadają jej nieoczekiwane przejawy poczucia humoru autora, jak choćby uczynienie jedną z postaci drugoplanowych Obcego, który tak się rozmiłował w prozie Dickensa, że przybrał pozę angielskiego dżentelmena, nosi wiktoriańskie ubiory i każe się nazywać Dawidem Copperfieldem. W dobry nastrój wprawiają czytelnika także pieprzne dialogi pomiędzy kapitanem Cole a odpowiedzialną za bezpieczeństwo na okręcie pułkownik Sharon Blacksmith. Jak przystało na rasową space operę, karty powieści Resnicka zaludnia cała galeria Obcych o zadziwiających cechach anatomicznych i nieludzkiej psychice. I choć w opisie tych ras dominuje pewien antropocentryzm, ich przedstawiciele ukazywani są z serdeczną życzliwością. Autor czerpie z najlepszych wzorców literatury przygodowej, przenosząc przystające do naszej rzeczywistości sytuacje w pięćdziesiąty wiek i w odległe rejony kosmosu. Zabieg ten służy uatrakcyjnieniu fabuły, której
fundamentem jest wywoływanie w czytelniku uniwersalnych emocji. A na tym przecież opiera się literatura od zarania swych dziejów.

d4fxue4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fxue4