Trwa ładowanie...

Pięści poszły w ruch. Przygnębiający obraz Polski

Polska jest dziś już tylko plugawa - mówi w swoim najnowszym spektaklu Maja Kleczewska. W niektórych scenach reżyserka posługuje się środkami ostrzejszymi niż Wojciech Smarzowski.

"Od początku czuje się narastające napięcie: ci pierwsi patrzą na drugich spode łba, nijak nie wychodzi im wspólne śpiewanie obrzędowych hymnów""Od początku czuje się narastające napięcie: ci pierwsi patrzą na drugich spode łba, nijak nie wychodzi im wspólne śpiewanie obrzędowych hymnów"Źródło: Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
d3vqy58
d3vqy58

Najnowsza premiera krakowskiego Teatru im. Słowackiego to inscenizacja najważniejszego dzieła literatury polskiej, "Dziadów" Adama Mickiewicza, przygotowana w 120. rocznicę scenicznej premiery - miała ona miejsce na tej samej scenie, jej reżyserem był Stanisław Wyspiański. Maja Kleczewska w swojej wersji narodowego arcydramatu przypomina jego ponadczasowy charakter, pokazuje aktualność wielu spostrzeżeń wieszcza, ale dokonuje też wielu znaczących i przewrotnych zmian. 

Władza groźna, choć groteskowa 

Jednym z najważniejszych tematów przedstawienia jest podłość i hipokryzja władzy. Ich wyrazicielem jest w spektaklu Senator, brawurowo zagrany przez Jana Peszka. To postać potworna i mała jednocześnie, wyprana z dawnego ideowego zaangażowania, zaślepiona absolutnym charakterem swojej władzy i przerażona możliwością jej utraty. Senator knuje przeciwko podwładnym, chcąc ich jednocześnie udobruchać pozorami, w zaciszu swego gabinetu podejmuje najbardziej nawet nieludzkie decyzje, a potem z lubością obserwuje ich efekty: ludzi wychodzących w proteście na ulice, pacyfikowanych przez brutalnych funkcjonariuszy. Zamknięty w dobrze chronionej twierdzy, otoczony zakłamanymi pochlebcami, nie dopuszcza do siebie niczego, co mogłoby zepsuć jego samozadowolenie. 

Peszek gra to wszystko po mistrzowsku, lawirując umiejętnie między różnymi obliczami autorytarnego władcy: czasem jest tyranem groteskowym, czasem ujawnia swoje niepokojące, groźne oblicze Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Peszek gra to wszystko po mistrzowsku, lawirując umiejętnie między różnymi obliczami autorytarnego władcy: czasem jest tyranem groteskowym, czasem ujawnia swoje niepokojące, groźne oblicze Źródło: Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, fot: Bartek Barczyk

Peszek gra to wszystko po mistrzowsku, lawirując umiejętnie między różnymi obliczami autorytarnego władcy: czasem jest tyranem groteskowym, czasem ujawnia swoje niepokojące, groźne oblicze. Czasem złości się jak kapryśne dziecko, czasem przeraża bezwzględnością. 

d3vqy58

Szczególnie wymowny jest finałowy taniec w jego wykonaniu: ma w sobie coś ze słynnej chaplinowskiej sceny z filmu "Dyktator", gdzie stylizowany na Hitlera władca symbolicznie bawi się globusem. A że w tle u Kleczewskiej brzmi nieco "zepsuty" hymn Unii Europejskiej, scena robi się mocno złowieszcza. 

Tylko kobiety protestują

Drugą najważniejszą kreację w spektaklu stworzyła Dominika Bednarczyk. Gra tu Gustawa/Konrada i już sama zmiana płci tej postaci jest gestem rewolucyjnym, znaczącym i przynoszącym szereg ważnych konsekwencji. Kiedy najważniejszy polski bohater romantyczny staje się kobietą, jego postępowanie, decyzje i wybory nagle nabierają zupełnie nowych znaczeń. 

Zakłamanie, patologia, przemoc, brutalność - tak dziś wygląda Polska, tak wygląda polsko-polska wojna Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
"Zakłamanie, patologia, przemoc, brutalność - tak dziś wygląda Polska, tak wygląda polsko-polska wojna" Źródło: Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, fot: Bartek Barczyk

Słychać to zwłaszcza w "Wielkiej Improwizacji", najważniejszej scenie dramatu - wygrażanie Bogu nie jest tu bezczelnością zbuntowanego młodzieńca, ale głosem protestu skrzywdzonej kobiety. 

d3vqy58

Spośród wielu "improwizacji" w polskim teatrze, ta - wprowadzona zresztą w bardzo znaczący sposób: część tekstu wygłasza z nagrania sprzed wielu lat Maria Janion, czołowa dekonstruktorka romantycznego mitu - jest wyjątkowo mocna, znacząca, wyrazista i skupiona. 

Podobny gest Kleczewska wykonuje w scenie w celi Konrada, gdzie w oryginale patriotyczni spiskowcy dyskutowali o Polsce i swoim losie. W spektaklu natomiast uwięzione są kobiety. Widać, że niektóre trafiły za kraty prosto z ulicznego protestu, pobite przez policjantów, inne to "kryminalistyki", które broniły się przed przemocowym partnerem i zrobiły mu krzywdę. Prosty zabieg zmiany płci osób z tej konspiracyjnej grupy, wyraźnie pokazuje, gdzie, zdaniem Kleczewskiej, tli się dziś ostatnie zarzewie buntu, protestu, walki o wolność i godność. Tylko kobiety mogą obalić władzę groźnych, nawet jeśli groteskowych, dyktatorów. Choć doświadczone i pobite, na koniec śpiewają wściekłą pieśń, w której grożą władzy, że się na niej zemszczą "z Bogiem lub choćby mimo Boga". 

Pogrom w stodole 

Z reguły kluczem do spektaklu są słowa, które w nim padają. W tym przypadku jest odwrotnie: najważniejszy sens tego spektaklu wyraża się w tym, czego w nim zabrakło. Bo przecież istotą nadziei zawartej w "Dziadach" jest wers o tym, że: "nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa", ale kryje się pod nią morze szlachetności, dobra i wewnętrznej siły. 

d3vqy58

Kleczewska nie tylko odbiera tę nadzieję, ale umieszcza w spektaklu scenę w bardzo brutalny sposób pokazującą, jak dziś wygląda Polska. Na obrzęd dziadów w stodole gromadzi się cała społeczność, z jednej strony: szalikowcy, ONR-owscy bojówkarze, celebrytka z orłem na sukni, katoliccy fundamentaliści - Niewolnik Maryi i żołnierz Armii Boga, z drugiej: prostytutka, gej, Żydzi. Od początku czuje się narastające napięcie: ci pierwsi patrzą na drugich spode łba, nijak nie wychodzi im wspólne śpiewanie obrzędowych hymnów. 

A zaraz zamiast pieśni w ruch idą pięści: na scenie zaczyna się regularny pogrom. Ktoś pałuje kogoś drzewcem z zaplamionym krwią narodowym sztandarem, ktoś bije i przegania geja, ktoś obcina Żydom pejsy, ktoś inny załatwia się do zerwanego z żydowskiej głowy kapelusza, kilku łysych osiłków z nacjonalistycznych bojówek grupowo gwałci dziewicę Zosię. Ci sami ludzie kilka scen później trafią na bal u Senatora i będą radośnie pląsać tak, jak władca im zagra. Ci sami ludzie słuchają kazań biskupa, który na ołtarzu - to swoją drogą jeden z najbardziej okazałych i spektakularnych elementów ociekającej złotem scenografii: kopia dzieła Wita Stwosza z Bazyliki Mariackiej - wygłasza płomienne patriotyczne słowa, obłapiając za sukienkę młodą dziewczynę. 

Zakłamanie, patologia, przemoc, brutalność - tak dziś wygląda Polska, tak wygląda polsko-polska wojna. Kleczewska nie zostawia cienia nadziei, że zwaśnione plemiona da się pogodzić, że da się coś tu jeszcze zmienić. 

d3vqy58

W jej "Dziadach" Polska jest już tylko "zimna i twarda, sucha i plugawa". Pod spodem nie kryje się nic, czego można się złapać i z czym można wiązać jakiekolwiek nadzieje. Ta sugestia sprawia, że jej "Dziady" niosą bodaj najbardziej ponure przesłanie spośród wielu inscenizacji tego dramatu. 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3vqy58
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3vqy58