Trwa ładowanie...
recenzja
10-05-2011 11:21

Pies trockista i blond ikona

Pies trockista i blond ikonaŹródło: Inne
dny5yh4
dny5yh4

Stworzenie fabularyzowanej biografii jednej z najsłynniejszych blondynek XX w. jest samo w sobie przedsięwzięciem karkołomnym. Z kolei stworzenie fabularyzowanej biografii tejże – z perspektywy psa-filozofa, w dodatku komunizującego – wydaje się nie tyle zadaniem ponad siły, ile po prostu zadaniem chybionym. Andrew O’Hagan nie wykorzystał w pełni potencjału kryjącego się za historią Marylin Monroe. Co więcej – chyba przedobrzył, nadając powieści udziwnioną formę psiego monologu o filozoficznym wydźwięku. Książkowym perypetiom rezolutnego maltańczyka i jego słynnej właścicielki nie brak co prawda pewnego uroku, lecz wynika to raczej z chwytliwego tematu i przyciągającej scenerii artystycznego światka lat 60-tych niż z faktycznej dramaturgii fabuły. W Rozważaniach psa Mafa i jego przyjaciółki Marylin Monroe odnajdziemy wszystko i równocześnie nic – zbyt wiele w tej opowieści rozwlekłych wywodów gadatliwego czworonoga, zbyt mało realizmu i konkretnych treści dotyczących blond ikony.

Centralną postacią książki jest Maf, maltańczyk – psi erudyta, zagorzały zwolennik Trockiego i niestrudzony piewca walorów własnej rasy. Opisane w książce ostatnie lata życia Marylin Monroe stanowią w gruncie rzeczy jedynie tło dla tytułowych rozważań jej czworonożnego pupila. Te wtrącone w akcję refleksje są, co oczywiste, całkiem niewiarygodne – trudno bowiem posądzać statystycznego maltańczyka o podziwu godne oczytanie, polityczne uświadomienie i wysublimowany gust w kwestii wystroju wnętrz. Faktycznym zarzutem, jaki można wobec autora książki wysunąć, jest jednak nie tyle ogólna cudaczność koncepcji psich rozważań – skądinąd pociesznych, skądinąd zabawnych – ile monotonia im towarzysząca. Akcja powieści rozwija się w sposób jednostajny i raczej mało zajmujący – O’Hagan z konsekwencją maszyny zastępuje bowiem nieoczekiwane zwroty akcji rozwlekłymi dysputami psiego narratora. Stara się co prawda zrekompensować te dłużyzny opisem spotykanych przez Mafa kuriozów – kotów deklamujących narcystyczne sonety,
kundli-wywrotowców, głoszących hasła awangardy proletariatu, czy nowojorskich motyli prowadzących rozmowy „w stylu Nabokowa ” – jednak podobne opisy trudno uznać za udane. O’Hagan tworzy w powieści gadający zwierzyniec o intelektualnych aspiracjach, zadając kłam stereotypowemu wizerunkowi poczciwiny Reksia. *Rozważania psa Mafa… *zyskują dzięki temu rys humorystyczny, który graniczy miejscami z absurdem i nadaje fabule charakter lekkiej powiastki z wątkiem biograficznym w tle.

O ile książka nie powinna zawieść amatorów psiej rasy i zwierząt w ogóle, o tyle może budzić niedosyt w kwestii portretu Marylin Monroe. W gąszczu żarliwych polemik czworonożnego trockisty biografia aktorki niknie, mimo że O’Hagan zadbał o umieszczenie w fabule wszystkich ważniejszych epizodów z ostatnich dwóch lat życia słynnej blondynki. Czytamy więc o jej pobycie w Nowym Jorku, w szkole aktorskiej słynnego Lee Strasberga. O znajomości z Frankiem Sinatrą i innymi sławami Hollywoodu, a także ostatnim filmie i skandalu z nim związanym. W książce, rzecz jasna, nie mogło zabraknąć wątku postępującej depresji aktorki, jej domniemanego romansu z J.F. Kennedym oraz legendarnego już „Happy Birthday Mr. President”. Mimo zachowania ogólnej faktografii opisu Rozważania psa Mafa… trudno uznać za biografię wyczerpującą – postać słynnej blondynki O’Hagan uwiecznił bowiem w sposób dość spłycony. Można jednak dostrzec odautorski zamiar wiernego oddana pogmatwanej osobowości bohaterki, a także uwiarygodnienia
fabuły zmienną scenerią zdarzeń. O’Hagan z pietyzmem odtwarza tułaczkę filozofującego psa śladem kolejnych podróży jego słynnej pani. Portretuje przy okazji zróżnicowane środowiska Ameryki lat 60-tych: zblazowaną nowojorską bohemę artystów, zakłamany półświatek hollywoodzkich celebrytów czy teksańską wspólnotę młodocianych lekkoduchów. Przewijające się w tle literackie odpowiedniki realnych postaci – m.in. wspomnianego już Sinatry, Lee Strasberga, Natalie Wood, czy J.F. Kennedy’ego – są w gruncie rzeczy jednym z niewielu elementów urozmaicających monotonną treść książki.

Andrew O’Hagan niewątpliwie mierzy się z biografią Marylin w sposób niecodzienny. Czy udany – to już kwestia sporna. Rozważania psa Mafa… rozczarowują bowiem przede wszystkim z powodu nużącej treści, która teoretycznie – biorąc pod uwagę sam temat i jego chwytliwą osnowę – powinna więcej niż tylko zadowalać. Otrzymujemy tymczasem historię płaską i mało inwazyjną. Autor nie odkrywa przed nami nieznanych dotąd faktów z życia słynnej aktorki, nie tworzy też dodatkowych teorii spiskowych z nią związanych (co zresztą można poczytać mu za plus). Rozważania psa Mafa…są raczej literacką wariacją na temat kobiety-symbolu, niepretendującą do miana nazbyt rzetelnej. Pocieszny wątek zwierzęcych intelektualistów co prawda dodaje opowieści pewnego uroku, lecz niepotrzebnie dominuje nad tematem właściwym.Postać Marylin Monroe jest na tyle barwna, że wystarczyłaby w zupełności na obdzielenie niejednej fabuły.

dny5yh4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dny5yh4