Czy wspaniałe biografie opisują jednie losy niezwykłych osób? Virgina Woolf napisała Flusha po lekturze listów Elizabeth Barret z Robertem Browningiem. Ona – żyjąca pod kloszem kupieckiego domu znakomita poetka epoki wiktoriańskiej. On – późniejszy autor monumentalnego poematu Pierścień i księgi. Oboje – jedna z najbardziej ekscentrycznych par dziewiętnastowiecznej Anglii, których ekscytujący romans zaczął się od niewinnej korespondencji, w której mimochodem pojawił się Flush. Czy mamy zatem opowieść o miłości, która łamiąc mieszczańskie konwenanse, po raz kolejny wszystko zwycięża? Kim zatem jest żyjący w latach 1842-1854 tytułowy Flush? Czy tylko zwykłym psem? Ale czy każdy pies może pochwalić się literacko utalentowaną właścicielką oraz rasowym rodowodem? Korzenie Flusha sięgają bowiem dalekiej przeszłości, w którą zaplątani są nawet przybywający pod wodzą Hanibala do Hiszpanii Kartagińczycy, którzy podobno wymyślili nazwę „Spaniel”, określając w taki sposób zwierzęta dzielnie uganiające się za
królikami. Jednak Flush wiódł żywot wśród innych zapachów, których nigdy nie brakowało w kolebkach ludzkich cywilizacji, takich jak londyńska Wimpole Street, a jego arystokratyczne maniery psa czystej, angielskiej krwi uległy diametralnemu przeobrażeniu dopiero w słonecznej Italii, gdzie zmienił się w demokratę oraz piewcę wolnej miłości, ochoczo wsłuchującego się w „łowiecki róg Wenery”.
Jednak Flush nie wiódł jedynie żywota estetycznego. Nie traktował ironicznie swoich relacji z najbliższymi, do jakich należała panna Elizabeth Barret, u której stóp spędził lwią część swojego życia. Nie oznacza to, że zażyłość pomiędzy rasowym cocker spanielem, a poetką upłynęła jedynie w cieplarnianych warunkach high society. Jako szczeniak poznał on przecież uroki prowincji, a kilka lat później na własnej sierści doświadczył, jak na swoje utrzymanie zarabia piętnowany przez moralistów londyński półświatek. Wspomniane wydarzenia wpłynęły na jego pożycie z niewątpliwie wrażliwą panną Barret, dla której niejednokrotnie musiał powściągnąć swoje naturalne, łowieckie instynkty, a także uporać się jednym z najwierniejszych towarzyszy prawdziwej namiętności, a mianowicie zazdrością względem zakapturzonego pana Browninga.
Innymi słowy, Flush nie jest tylko pełną wdzięku i ironicznego humoru opowieścią o pupilu docenionej artystki. Uśmiech na twarzy wywołuje bowiem zestawienie ze sobą opisów psiego życia z egzaltowanymi fragmentami epistografii w wykonaniu samej Elizabeth Barret. W jej oczach posiadany pies przypominał niekiedy mitycznego Pana oraz rozważającego różnicę pomiędzy pozorem, a rzeczywistością filozofem. (Zagadnienie szczególnie pilne na okoliczność zjawisk paranormalnych i wirujących stolików). Dlatego psia biografia nie jest jedynie udanym spojrzeniem na świat z czworonożnej perspektywy, lecz również wnikliwym, aczkolwiek parodystycznym rzutem oka na dziewiętnastowieczną Anglię oraz mit „dwóch połówek jabłka”. W końcu czy może istnieć bardziej dopełniające się przeciwieństwo: uduchowiona kobieta i jej pragnący uganiać się za króliczkami pies.