Dwa lata temu, gdy startowało warszawskie Wydawnictwo Komiksowe w internecie można było przeczytać głosy, że polski rynek czytelników „kolorowych zeszytów” jest za mały i zbyt hermetyczny, aby kolejna oficyna mogła się na nim utrzymać. Na szczęście wróżby okazały się nietrafione, a sukces „nowego” edytora przełożył się na wysyp małych oficyn, które oferują głównie albumy z Europy, z rynku frankofońskiego.
I nie inaczej jest z Wydawnictwem Kubusse, które na swojej stronie tak o sobie pisze: „(...) nieduża inicjatywa wydawnicza, której zamiarem jest dostarczenie dobrej rozrywki miłośnikom komiksu”. I biorąc pod uwagę, że głównym włodarzem Kubusse jest Jakub Syty, tłumacz i propagator komiksów z Francji i Belgii, możemy spróbować zaufać jego wyborom.
Na pierwszy ogień lubelski wydawca funduje nam serię „Lady S.”, której scenarzystą jest znany i ceniony Jean Van Hamme. Cały serial na chwilę obecną liczy sobie 10 albumów i nadal jest „w produkcji”. Van Hamme napisał skrypt do 9 tomów. Za oprawę graficzną odpowiada, znany także w naszym kraju, Philippe Aymond. Plansze wykonane przez niego charakteryzują się skupieniem na realistyczne przedstawienie postaci, ich mimiki i gestów oraz noszonych strojów. Układ kadrów jest klasyczny, bez żadnych eksperymentów. Całość wygląda dobrze, wyrobnictwo na wysokim poziomie, bez widocznych fuszerek. Aymond odpowiada także za kolory – album utrzymany jest w jednej, dominującej kolorystycznej tonacji.
Akcja pierwszego tomu, który nosi tytuł „Na zdorowje, Szaniuszka!, rozgrywa się głównie w Brukseli, chociaż dzięki retrospekcjom przenosimy się także w inne miejsca (m.in. do autonomicznej Republiki Karelii). Główną bohaterką jest Suzan Fitzroy, której losy są niezwykle zagmatwane. Nie zdradzę za dużo, gdy wspomnę, że tak naprawę nazywa się Szania Rivkas. Właśnie jej przeszłość, jeszcze z czasów ZSRR, odbija się głęboką czkawką, upominając o daninę. Dane dzieje, uczciwość i lojalność wobec dawnego przyjaciela są głównym motorem działań bohaterki.
Van Hamme najlepiej się czuje pisząc skomplikowane, trzymające w napięciu historie szpiegowsko-kryminalne (casus seriali „XIII” czy „Largo Winch”) i myślę, że nie inaczej będzie w wypadku „Lady S.”. Dopiero co poznaliśmy główną bohaterkę, jeszcze nie wiemy, jakie zadania i misje będzie musiała zrealizować dla swego przybranego ojca, który jest amerykańskim ambasadorem. A może będzie musiała go zdradzić, bo są ludzie, którzy wiedzą za dużo o jej przeszłości? Jaką rolę odegra w opowieści jej dawny towarzysz młodzieńczych niedoli? Czy panowie garniturach i panie w garsonkach, którzy parają się polityką – przez duże P – mają czyste ręce? To tylko niektóre z pytań, jakie mogą się nasunąć po lekturze „Na zdorowje, Szaniuszka!”.
Tom w sprzedaży jest od połowy kwietnia, a oficyna na połowę maja zapowiedziała publikację kolejnego, a jesienią następnego. To dobre tempo, dzięki temu czytelnicy, lubujący się w dobrze skrojonych historiach sensacyjnych, nie będą mieli szans zapomnieć o Suzan.