“Kurt Cobain 27 lat, 1 miesiąc, 16 dni
Brian Jones 27 lat, 4 miesiące, 5 dni
Jim Morrison 27 lat, 6 miesięcy, 25 dni
Janis Joplin 27 lat, 9 miesięcy, 15 dni
Jimi Hendrix 27 lat, 9 miesięcy, 21 dni”
Gdy Marta vel Angie kończy 27 lat, postanawia dołączyć do “klubu” wielkich artystów, którzy umarli w kulminacyjnych momentach swoich biografii, w apogeum sławy i uznania. 27 to według Angie mistyczna granica, którą przekracza jedynie szarzyzna i przeciętność; masa pozbawionych ambicji nieudaczników. Scenariuszy śmierci jest wiele. Można strzelić sobie w głowę, jak Kurt Cobain. Można przedawkować heroinę, jak Janis Joplin. Można zadławić się wymiocinami, jak Jimi Hednrix. Rok temu okazało się również, że można wypić hektolitry alkoholu, jak Amy Winehouse. Do wyboru, do koloru. Istnieje jednak pewnien zasadniczy problem – najpierw trzeba stać się sławnym. W ten oto sposób Angie postanawia zostać pisarką (znaną i szanowaną). W poszukiwaniu natchnienia i weny twórczej przyszła artystka leci do Finalndii i zaszywa się w tamtejszej głuszy; “wkracza w królestwo ciemności i pokonuje je siłą swego śwatła”. Jedynymi sąsiadami Angie są Piia, Marko oraz ich troje dzieci: Merlin, Ziggy i Fasolka. Rodzina usiłująca
żyć na marginesie popularnych nurtów społecznych, z dala od zwyczajności. Piia i Marko bojkotują święta Bożego Narodzenia, warzywa produkowane poza Finlandią, plastikowe reklamówki… i pseudoartystkę, która zamachnęłą się na ich prywatność.
27, czyli śmierć tworzy artystę to debiutancka powieść Alexandry Salmeli, Słowaczki piszącej po fińsku. Sukces Salmeli można liczyć podówjnie – po pierwsze napisała dobrą książkę, po drugie napisała ją w języku obcym. Projekt jest w dużej mierze dziełem przypadku. Salmela szukała pretekstu do wyjazdu z Bratysławy, a w Bratysławie nikt nie wykłada fińskiego. Ostatecznie pisarka ukończyła filologię fińską w Pradze i najwidoczniej polubiła literaturę Skandynawii do tego stopnia, że postanowiła wzbogacić ją o kolejną pozycję. Alexandra Salmela postawiłą przed sobą jeszcze jedno zadanie: podzieliła narrację swojej powieści na kilka perspektyw, które początkowo zdają się nie mieć żadnego punktu styczności. Oprócz zapisków Angie, czytamy relacje Pana Prosiaczka (ulubionej maskotki Fasolki), Kasandry (syczącej i wrednej kocicy) oraz dialogi zarejestrowane przez duży, żółty samochód… Dzięki tym literackim sztuczkom otrzymujemy unikalny kolaż pseudoartystycznej egzaltacji, dziecięcej naiwności, sarkazmu i
bezceremonialnego obiektywizmu. Suma sumarum powieść Salmeli staje się słowaco-fińskim komediodramatem traktującym o życiu i śmierci. Ze wskazaniem na życie.
Właśnie kończę 27 lat. Mam nadzieję, że tzw. “obsesja dwudziestkosiódemkowa” będzie mi obca.