Ten, kto nie ma grobu, staje się upiorem nawiedzającym żywych. A jeśli mówią, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, to tutaj pewnie nawet marne kłamstwo byłoby lepsze od niewiedzy. Od pustki po dziewczynie, która zniknęła bez śladu. Upiornej dziury, przez którą wycieka życie.
Matka głównej bohaterki „Listu z Powstania” jako dziesięcioletnia dziewczynka wyjechała na ubożuchne, wojenne wakacje na wieś pod Warszawę. I nagle wszystko się skończyło. Po roku w jakimś sierocińcu znalazła ją ciotka. Nie było już rodziców. Nie było domu. Nie było siostry, o dwanaście lat starszej, ubóstwianej Hanki.
Czytelnik powieści już z pierwszych stron dowie się więcej, niż Julia przez całe życie. Jej rodzice nie zginęli pod gruzami domu. Zostali zamordowani przez człowieka, który był złym duchem starszej córki. Ale ich ciała przynajmniej odkopano w ruinach spalonej kamienicy. A Hanka zniknęła z życia, choć nie z pamięci. Nie pomógł nawet symboliczny grób obok grobów rodziców – Julia wydoroślała, wyszła za mąż, straciła syna, urodziła córkę, ale wciąż obsesyjnie szukała siostry, a przynajmniej jej śladu, jakiejś odpowiedzi.
Najnowsza powieść Anny Klejzerowicz jest o klasę, a może nawet o parę klas lepsza od jej dotychczasowych gdańskich kryminałów. Mamy tu znakomite studium obsesji i studium neurozy. Julia z pozoru jest najnormalniejsza na świecie, świetnie wypełnia wszystkie społeczne role. Ale żyje zwrócona ku przeszłości, ledwie zauważając teraźniejszość, a co najgorsze – swoją obsesją zaraża męża i córkę. Przede wszystkim córkę.
Historia Mai to thriller wysokiej próby. Te wszystkie nieuchwytnie dziwne zdarzenia, tajemnicze i okrutne wykroczenia poza prawdopodobieństwo to narastające zaburzenia psychiczne, czy jakiś tajemniczy spisek, osaczający ją przez dziesięciolecia? W tle przemija czterdzieści parę lat, sygnalizowanych celnie odnotowanymi szczegółami z powojennej codzienności, a Maja po wielekroć próbuje przebić niewidzialny klosz, ale co jakiś czas, cofając się przed kolejnym ciosem, pogrąża się coraz głębiej w lęku, w narastającym koszmarze…
To nie rozwiązanie zagadki, bez względu na to, jak efektowne i precyzyjnie skonstruowane, jest tu najważniejsze. To, co zostaje w pamięci, to narastające poczucie grozy, czającej się pod podszewką zwyczajnego życia, kronika paranoi albo bardzo mrocznej tajemnicy.