Lesbijka czy nie?
W mediach rozpętała się prawdziwa burza. Choć żadna ze stron sporu, w którym starli się ze sobą publicyści konserwatywni i katoliccy z publicystami lewicowymi i liberalnymi, nie umiała przekonująco dowieść swoich racji, pojedynkowano się z całych sił. Konserwatyści zaprzeczyli jakimkolwiek homoseksualnym skłonnościom u "ich" poetki, domagali się zaprzestania szkalowania wybitnej poetki i powtarzania "kłamstwa konopnickiego". Obóz "postępowy" - jak łatwo odgadnąć - twierdził z kolei, że Konopnicka była lesbijką, a wszelkie wątpliwości rozstrzygał "na korzyść" jej homoseksualizmu.
Kienzler pisze w biografii, że trzeba przyznać, iż "dowody przemawiają jednak za tym, że obie panie łączyło coś więcej niż zwykła przyjaźń i serdeczna zażyłość typowa dla przyjaciółek "od serca". Co więcej, nawet jeżeli odrzucimy śmiałą tezę o lesbijskim charakterze tej znajomości, przyglądając się biografii poetki musimy przyznać, że nie była twórczynią wielbiącą Boga i Ojczyznę, zasługującą na miano "moralnej opoki Narodu". Wręcz przeciwnie - Konopnicka jawi się jako kobieta wyzwolona, niestroniąca od wolnych związków ze znacznie młodszymi mężczyznami".