Kiedy w rodzinie pojawia się szkrab, następuje seria zdarzeń pod hasłem: „ma dopiero 6/7/8 miesięcy/ półtora roczku, a już potrafi…”. Maluch dorasta wśród ochów i achów, lecz poziom szczęśliwości gwałtownie opada, kiedy otwierają się przed nim szkolne wrota. Okazuje się, że nie jest wcale taki genialny, o czym wcześniej gorliwie zapewniały mama i babcia. Bycie jednym z wielu napędza pragnienie, by nie odstawać od innych, co równa się chęci posiadania takich samych zeszytów, jak najpopularniejsza dziewczynka w klasie, marzeniu o zaproszeniu na urodziny od członka szkolnej drużyny koszykówki itp. itd.
Nie inaczej jest i z Iwą. Dziewczynka jest gotowa poświęcić wiele, by zostać godną przyjaciółką Anki i Patki, które to stawiają przed kandydatką coraz śmielsze wymagania –„powinnaś mieć kotka, każda z nas ma zwierzątko”, „przekłuj sobie pępek, to takie modne”. Decydują nawet o tym, z jakim chłopakiem powinna chodzić Iwa.
Z okładki powieści Ewy Nowak krzyczy do nas tytuł Koleżaneczki, ale główna bohaterka zdaje się nie dostrzegać sarkazmu swojej stworzycielki i gorąco wierzy, że to, co jest między nią a Patką i Anką nazywa się przyjaźnią.
Niejedna czytelniczka stwierdzi pewnie „Przecież Iwa to ja!”. Problemy starszych dzieci i nastolatek są Ewie Nowak dobrze znane, każda z jej kilkunastu powieści porusza tematy bliskie młodzieży. Tym razem pisarka nieco bardziej poluzowała wodze wyobraźni i w szare życie dziewczynki wplotła elementy magiczne. Jednak nawet umiejętność bycia niewidzialną powszednieje i momentalnie wplata się w realia polskich blokowisk. Trudno tu zatem mówić o powieści fantastycznej, pozostaniemy przy określaniu jej jako typowej dziecięco-młodzieżowej obyczajówki. Bycie niewidzialną dodaje jedynie zabarwienia psychologicznego, pomaga w spojrzeniu z innej perspektywy na problem akceptacji wśród rówieśników, podkreśla trudności, jakie się wiążą z życiem w zgodzie z samym sobą.
Ewa Nowak jest topową polską pisarką, porównywaną z Krystyną Siesicką czy Małgorzatą Musierowicz . Wypracowała swój własny styl i w pewnym istotnym aspekcie odbiega od wyżej wymienionych autorek. Wszystkie trzy panie przedstawiają w swoich powieściach dole i niedole nastoletniego życia, ale podczas gdy Siesicka i Musierowicz często poluźniają atmosferę humorystycznymi scenkami, a fabułę ubarwiają intrygującymi zwrotami akcji, Ewa Nowak pozostaje zazwyczaj przy jednym konkretnym problemie, rozpracowując go z każdej strony. Czytelnik czuje się więc jak na kozetce u terapeuty, z którym dogłębnie przeanalizuje sytuację. Podręcznikowe rozwiązanie intrygi z jednej strony nieco przytłacza, z drugiej pozwala
przeżyć swoiste katharsis. Dzisiejsze zabiegane mamy nie zawsze są dobrymi słuchaczkami dziecięcych wynurzeń, nie wspominając już o tytułowych koleżaneczkach, dlatego dobrze mieć na półce miejsce również na nieco rozpsychologizowane, ale na pewno pożyteczne lektury.