Trwa ładowanie...
recenzja
21-06-2011 17:42

Pandoktor

PandoktorŹródło: Inne
d1h7g6i
d1h7g6i

Nie jest łatwo napisać biografię człowieka, który z jednej strony jest swoistą legendą, z drugiej zaś – został prawie całkowicie zapomniany.A do takich ludzi należy Janusz Korczak. Dyżurny „święty”, którego osobę wyciąga się przy okazji większych uroczystości związanych w jakiś sposób z dziećmi albo na przykład z gettem warszawskim czy Holocaustem. A potem – cisza. Nikt albo prawie nikt nie pamięta o pracach Korczaka na temat wychowania dzieci; mało kto zna jego utwory literackie, przeznaczone dla dzieci właśnie, takie jak Król Maciuś Pierwszy , Król Maciuś na wyspie bezludnej czy Kajtuś czarodziej . Do „panadoktora” przyznają się w zależności od potrzeb i Żydzi, i Polacy. Od czasu do czasu. Ale nie tyle w kontekście jego dokonań, ile w kontekście jego
dobrowolnej śmierci, decyzji, że nie opuści dzieci, którymi miał się opiekować.

Sylwetkę Janusza Korczaka zdecydowała się przybliżyć współczesnym czytelnikom, ocalić z popiołów niepamięci Joanna Olczak-Ronikier, kontynuująca w ten sposób do pewnego stopnia pracę swojej matki, która jest autorką jednego z najważniejszych dzieł dotyczących życia Janusza Korczaka. To jednak dzieło obciążone, jak pisze Olczak-Ronikier, patosem i „podniosłym tonem epitafiów” – bo pisane „niedługo po kataklizmie”. Ta książka miała być inna i rzeczywiście taka jest. Brak w niej niepotrzebnego zadęcia, zbędnych słów – choć jest coś na kształt czułości, rodzinnego prawie przywiązania do Starego Doktora. Trudno się temu zresztą dziwić, bo rodzina autorki, należąca, podobnie jak rodzina Korczaka, do inteligencji polskiej o żydowskich korzeniach, żydowskim pochodzeniu, była z nim silnie związana (m.in. byli wydawcami dzieł Korczaka).

Z kart książki wyłania się obraz człowieka, którego życie nie było łatwe: na styku kultur i wyznań, z dystansem traktowany przez Polaków jako Żyd, a przez Żydów – jako Polak. Wychowany w niezbyt szczęśliwej rodzinie – co być może było jednym z powodów tego, że jako dorosły człowiek miał ambiwalentny stosunek do rodziny jako „najmniejszej komórki społecznej”. Idziemy z autorką przez kolejne etapy życia Korczaka, z urodzenia Henryka Goldszmita: od trudnego dzieciństwa i niełatwej młodości, przez ciężką pracę, naukę do światowej sławy, która jednak na nic się nie zdała nie tylko w Polsce okupowanej przez Niemców, ale jeszcze i wcześniej, przed drugą wojną, kiedy audycje Korczaka, cieszące się dużą popularnością, zdjęto z anteny, bo był Żydem. Szczegółowe informacje na temat Starego Doktora przeplatane są bardziej ogólnymi uwagami na temat czasów, obyczajów, ludzi, z którymi się stykał i którzy mieli wpływ na jego życie. Wyłania się z biografii obraz epoki coraz bardziej pogrążającej się w mroku i żyjącego w
niej człowieka z pasją, przekonanego o wartości tego, co robi, wprowadzającego nowatorskie metody pedagogiczne i wychowawcze, twardego i nieustępliwego, czasem bezpodstawnie podejrzliwego, napastliwego, o „trudnym charakterze. Człowieka, który „zachowywał rezerwę wobec kobiet”, uznając, że zajmują za dużo czasu i „mają paskudny obyczaj rodzić dzieci”, walczył za to – szorstko i brutalnie, gdy trzeba było – o godność tych dzieci, o ich prawa, próbował wychowywać społeczeństwo, zmienić mentalność dorosłych tak, by dzieci traktowano z pełnym szacunkiem. A to było niełatwe w czasach, kiedy uważano, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, że dziecko ma być karne, posłuszne i praktycznie niewidzialne.

Książka Olczak-Ronikierowej nie jest kolejną przesłodzoną, cukierkową opowieścią o bohaterze, który poszedł na męczeńską śmierć. Autorka opisuje zmagania z trudną rzeczywistością, niepotrzebny (a może jednak potrzebny?) radykalizm, bolesne decyzje, takie jak ta o niezakładaniu rodziny, ale służeniu obcym dzieciom; problemy z władzami i „prawdziwymi Polakami”, biedę, intrygi tych, którzy na Korczaku i jego dzieciach chcieli zarobić. I powolne budowanie zaufania dzieci, sierot, opuszczonych, odrzuconych, niekoniecznie „aniołków”: ich świadectwa, cytowane w biografii z ocalałych dokumentów, robią wielkie wrażenie, podobnie zresztą jak cytaty z Pamiętnika Korczaka.

Całe życie poświęcił jednej idei: nauczyć, * Jak kochać dziecko*. Dobrze, że Olczak-Ronikier o tym przypomniała.

d1h7g6i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h7g6i

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj