Trwa ładowanie...
recenzja
29-04-2011 14:18

Pamięć to wolność. A może pole minowe?

Pamięć to wolność. A może pole minowe?Źródło: Inne
d14qgex
d14qgex

Przyznam uczciwie – bałam się powieści Strossa. Nie zdołałam jak dotąd skończyć zbioru opowiadań * Accelerando, w tamtych tekstach autor przytłoczył mnie ogromem swojej wizji, do ogarnięcia jej w pełni zabrakło mi dwóch rzeczy – odpowiedniego merytorycznego przygotowania i motywacji. Bo właściwie poza zachwycająco wieloaspektową wizją rozwoju ludzkości było tam niewiele więcej – suchy styl (choć niepozbawiony celnych refleksji), bezbarwni bohaterowie, mocno szczątkowe i tonące w tle fabuły. *Przez historię Akceleracji brnęłam powoli i z mozołem, aż wreszcie dałam sobie spokój.

Szklany domczyta się dużo lepiej, choć dla fanów * Accelerando* może być to wada – wynika to bowiem z ograniczenia wizji świata na rzecz socjologicznej refleksji, skupionej wokół eksperymentu, stanowiacego przedmiot fabuły. A ten jest interesujący. W XXVII wieku, po wojnach cenzorskich, w których główną broń stanowiły wirusy, modyfikujące pamięć nosicieli, duża ilość wiedzy o przeszłości została bezpowrotnie utracona. Eksperymentatorzy kierujący projektem Szklany dom chcą stworzyć maksymalnie wiarygodną symulację społeczeństwa sprzed Akceleracji, dokładniej z lat 1950-2040. Uczestników eksperymentu rekrutują w klinice, która przeprowadza na życzenie edycję pamięci.

W przyszłości z wizji Strossa można bowiem w każdej chwili zacząć życie od nowa, jak najbardziej dosłownie pozostawić przeszłość za sobą. Można też dowolnie wybierać sobie kształt powłoki cielesnej (albo mechaniczej) i płeć, a nowoczesna technologia zapisu osobowości wraz z nieograniczoną ilością możliwych do utworzenia kopii w praktyce gwarantuje nieśmiertelność. Śmierć kosztuje jedynie utratę przeżyć, których doświadczyliśmy od czasu ostatniego zapisu. Dobrowolne i głębokie kasowanie pamięci to najlepsza opcja dla tych, którzy mają coś do ukrycia – także przed sobą. Nie tylko nieszczęśliwych, podatnych na depresję jednostek, ale przede wszystkim „złych ludzi” – na przykład przestępców czy zbrodniarzy wojennych. Nie jest przypadkowym motto powieści, cytat z Hitlera „Kto dziś pamięta o Ormianach?”. Co się wymaże ze zbiorowej świadomości, tego nie ma i jakby nigdy nie było, stąd wirus modyfikujący wspomnienia to tak potężna broń.

Eksperymentalny symulowany ustrój, całkowicie odcięty od świata zewnętrznego na odpowiednik trzech lat według archaicznej, ziemskiej rachuby czasu, to świetny azyl dla tych, którzy uciekają, choć już nie pamiętają, przed czym. Należy do nich główny bohater, były historyk, a w czasie wojny członek elitarnego oddziału bojowego, Robin.

d14qgex

Warunki eksperymentu okazują się dla uczestników szokiem – role społeczne przypisane według płci, konwenanse dotyczące stroju i zachowań w miejscach publicznych, a wszystkie aspekty życia (łącznie z seksualnym) podlegające punktacji, podsumowywanej na coniedzielnych spotkaniach, w, cóż za ironia, kościele. Pod tym względem Szklany Dom przypomina absurdalnie podkręconą wersję Big brothera, jednak procesy, jakie wyzwala podział uczestników na uzależnione od siebie pod względem punktacji grupy, niewiele mają wspólnego z rozrywką. Sama dynamika społeczności, choć oczywiście interesująca, specjalnie nie zaskakuje. Nic dziwnego, że autor chowa coś jeszcze w zanadrzu. Okazuje się, że cele symulacji wykraczają daleko poza pogłębienie wiedzy o przeszłości, a celem Robina wcale nie jest ucieczka przed światem zewnętrznym.

Dzięki umiejętnemu połączeniu wątku socjologicznego i sensacyjnego Stross przez cały czas podtrzymuje zainteresowanie czytelnika, poruszając może nie rewolucyjne, ale interesujące problemy, jakie może postawić przed ludzkością rozwój technologiczny – ile bylibyśmy w stanie poświęcić, gdzie kończy się człowieczeństwo? Stylistą wybitnym autor z pewnością od czasu * Accelerando* nie został, fabuła też nie poraża oryginalnością, choć nawet w tak szczątkowej formie wizja przyszłości naszpikowana jest interesującymi detalami. Nieco rozczarowało mnie zakończenie (w pewnym sensie zaskakujace, ale również naciągane). Nie zmienia to jednak faktu, że przed przystąpieniem do lektury nie spodziewałam się, że Strossa można czytać może z mniejszym podziwem niż miało to miejsce w przypadku * Accelerando, ale za to z dużo większym zainteresowaniem. I bez wrażenia, że brnie się pod
huragan. Mnie taka zmiana zdecydowanie odpowiada i na pierwsze spotkanie ze Strossem polecam drugie z jego opublikowanych na naszym rynku dzieł. Jeśli ktoś „odbił się” od *
Accelerando, a interesuje go problematyka dynamiki społecznej, również polecam danie autorowi drugiej szansy. Ja nie żałuję.

d14qgex
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d14qgex