Każdy z nas buja w obłokach, ma swoją listę marzeń, życzeń i oczekiwania, że kiedyś to wszystko się spełni. Im jesteśmy starsi, tym częściej skreślamy poszczególne marzenia, bo staje się jasne jak słońce, że kosmonautą już nie będę, ani królową angielską. Czasem jednak marzenia realizują się, nawet te bardzo dziwne, zaskakujące i mało prawdopodobne – jeśli nie w życiu, to chociaż w literaturze. Nieszczęśliwe przypadki Benjamina Piffa. Fabryka Życzeń to pierwsza książka zapowiadająca cykl przygód tytułowego bohatera. Osierocony chłopiec – bliski dziecięcemu bohaterowi Dickensa – trafia do domu dziecka i jest okrutnie gnębiony przez przełożonych. Brak rodzinnego ciepła, które dotychczas było wszechobecne staje się dla chłopca dramatem. Głód uczuć, bliskości, napełnia chłopca rozgoryczeniem, które w szczególny sposób daje o sobie znać w dniu urodzin. Benjamin wie, że dom w którym jest nigdy nie będzie nawet namiastką tego rodzinnego, ludzie, którzy go tworzą w żaden sposób nie zastąpią rodziców. Małym
promykiem w szarości dnia jest piesek Gałganek, którym Benjamin potajemnie się opiekuje i znajduje w nim radość tak potrzebną wśród otaczającego zła i okrucieństwa. Ale nawet i to chłopiec straci, kiedy odkryte zostaną jego plany ucieczki z sierocińca.
Lista życzeń chłopca rośnie wraz z poczuciem krzywdy. Dzień urodzin staje się punktem zwrotnym w całej historii Benjamina. Wraz ze zdmuchnięciem świeczek mały bohater wypowiada życzenie, które wprowadziło absolutny chaos i przewróciło świat do góry nogami. Autor powieści Jason Lethcoe kreuje dwie przestrzenie, które nakładają się na siebie i wchodzą w interakcje. Obok realnego świata istnieje Fabryka Życzeń, funkcjonująca w przestrzeni niedostępnej zwykłym śmiertelnikom. Fabryka codziennie spełnia całe mnóstwo życzeń, ale pod pewnymi warunkami… Złamanie zasad skutkuje utratą marzenia i jego niespełnieniem. Zachłanność bohatera ostatecznie prowadzi go do zguby i konieczności stoczenia wyjątkowej walki na śmierć i życie z siłami zła, aby przywrócić równowagę w świecie.
Jakie życzenie może prowadzić do kompletnej ruiny? Tego nie zdradzę. Historia bohatera na pewno każe zwrócić uwagę dziecka na to, jakie są jego pragnienia? Czy moja lista życzeń w przyszłości nie skrzywdzi drugiego człowieka, czy to o czym marzę jest efektem skrajnego egoizmu, krótkowzroczności? Czy jest coś z czego mogę w życiu zrezygnować na rzecz czegoś większego, ważniejszego? Czy wszystko to, czego pragnę, na co czekam, jest na pewno dobre i warte tego, aby marzyć o tym i zmierzać do spełnienia? Opowieść o Benjaminie pozwala wyzwolić uczucia empatii, refleksję na tym, czy widzę w swoich dążeniach drugiego człowieka. Nie wszystko czego chcę uczyni mnie szczęśliwym, a czasem upragnione marzenie może stać się moją klęską.
Książka jest atrakcyjna pod względem edytorskim, wzbogacona o ciekawą mapkę, ilustracje i zabawną listę dyrektorów Fabryki Życzeń. Wartka akcja bezwątpienia pochłonie młodego czytelnika. Benjamin Piff należy do tych bohaterów, z którymi czytelnik niemal natychmiast się identyfikuje i od pierwszych stron zaciska pięści, aby się mu powiodło. Klasyczny podział na dobrych i złych nie zostawia wątpliwości, gdzie zająć miejsce. Zło w powieści jest „brzydkie” i hołduje najniższym ludzkim pobudkom – zemsta, nienawiść, zazdrość – na efekty jego działania nie trzeba długo czekać. Obserwując konsekwencje wdzierania się w codzienność sił ciemności, nie można mieć wątpliwości, iż złorzeczenie i pragnienie cudzej krzywdy nie popłaca. Jeśli marzyć, to ostrożnie, jeśli pragnąć to niezbyt zachłannie, jeśli już czegoś życzyć drugiemu człowiekowi to tylko dobra, bo ona zawsze wraca.