"Wszyscy zginiecie"
Skutki wylewu krwi do mózgu postępowały i liczyła się każda minuta. Przez dwie doby nikt nie wezwał jednak lekarzy do chorego wodza - nawet w tak krytycznym momencie, nikt nie odważył się bowiem samodzielnie podjąć decyzji.
Świadkowie wspominają o jednym momencie, kiedy Koba przebudził się - przytomnym, ale przerażonym i szaleńczym wzrokiem objął otaczających go ludzi, zaczął grozić ręką i coś bełkotać. Jego córka twierdziła potem, że wyszeptał "Wszyscy zginiecie". Gdy wreszcie odważono się wezwać lekarzy, ci z drżeniem stwierdzili wylew i... szybko się oddalili, nakazując obserwację.
"Rankiem 5 marca 1953 roku Stalin powoli zaczął odpływać w wieczny mrok. Pojawiły się mdłości, trudności z oddychaniem, kolejne zapaści, powikłania sercowe. Wymiotował krwią, dusił się. W obecności tłumnie zgromadzonej widowni: rodziny, członków nomenklatury, agentów MGB, służby i lekarzy, "ojczulek narodu" (wreszcie!) wydał ostatnie tchnienie. Była za dziesięć dziesiąta. Jego dzieci i towarzysze ucałowali siną twarz. Beria przyklęknął i wycisnął na dłoni Stalina pocałunek" - pisze Thierry Lenz w "Ostatnich dniach dyktatorów".