Trujillo, śmierć "Cezara tropików"
Telegrafista, który nieustannie się pudrował, chcąc ukryć, że jest Mulatem. Dorabiając jako strażnik na plantacji trzciny cukrowej, odkrył, że jest miłośnikiem rządów twardej ręki. Zakochany w wojskowym drylu i dyscyplinie, przejął władzę na Dominikanie w wyniku zamachu stanu. Odtąd przez 30 lat "Benefactor" (dobroczyńca) traktował wyspę jak swoją własność. Nepotyzm, kradzieże, gromadzenie majątku, stawianie pomników (w sumie naliczono ich 1870), a nawet zmiana nazwy stolicy z Santo Domingo na Ciudad Trujillo (Miasto Trujillo).
Odpowiedzialny za ludobójstwo na tle rasowym oraz morderstwa polityczne. Jego rządy skończyły się w równie gwałtowny sposób, w jaki sam je rozpoczął. W nocy 30 maja 1961 roku około godziny 22.00 jego samochód dogonił chevrolet, którzy zajechał drogę limuzynie dyktatora. Uzbrojeni zamachowcy podziurawili auto jak sito. Ranny Trujillo zaczął czołgać się w stronę rowu. Dogonił go Antonio de la Maza i z bliskiej odległości dobija tyrana serią z karabinu maszynowego.
"Żałosny koniec wodza dominikańskich sił zbrojnych, który przez 30 lat terroryzował naród" - czytamy. Nazywano go ekscelencją, generalissimusem, czcigodnym prezydentem, dobroczyńcą ojczyzny, kochankiem dwóch tysięcy kobiet. Zginął w zasadzce przygotowywanej od roku przez Stany Zjednoczone, które miały w końcu dość przymykania oczu na wyczyni Trujilla na Karaibach.