Czasem komórki zaczynają się dzielić bez żadnej kontroli czynników sterujących organizmem. Nowo powstałe komórki egzystują w tkance macierzystej, z wolna powstają nowe, po pewnym czasie nowotwór zaczyna opanowywać inne tkanki, aż wreszcie, rozrastając się w sposób niepohamowany, atakuje cały narząd. Jeśli szybko nie zareagujemy, wraz z krwią i limfą rozprzestrzenia się po całym organizmie i doprowadza do śmierci. W zależności od stadium, można go m.in. wyciąć lub wypalić, mając nadzieję, że nie poczynił spustoszenia w organizmie i zdając sobie sprawę, że w każdej chwili może powrócić. Rak trawiący niemieckie społeczeństwo również przez pewien czas przyjmował formę utajoną, i, z początku, nieśpiesznie rozrastał się, drenując mózgi, wżerając się w kolejne dusze i sumienia. Kiedy zaś ówczesny świat zorientował się, że dzieje się coś niepokojącego, już dawno było za późno. O chorobie tej napisano już tysiące książek, których autorzy przy pomocy milionów słów usiłowali oddać koszmarną sytuację, kiedy jeden
furiat, nafaszerowany irracjonalnymi ideami, potrafił strzaskać moralność, etykę i wszelkie hamulce znacznej części narodu, który wydał na świat Goethego, Schillera i Bacha. Jednym z takich dzieł jest Trzecia Rzesza. Nowa historia Michaela Burleigha, w Polsce wydana po raz pierwszy w 2002 roku. Obecnie znów pojawiła się na rynku księgarskim, wznowiona przez Znak – wydania różnią się w zasadzie jedynie gabarytami, brakiem map w najnowszej edycji oraz (tu brawa dla krakowskiej oficyny) umiejscowieniem przypisów pod tekstem, a nie na końcu książki.
Michael Burleigh jest brytyjskim historykiem, wykładowcą w Oxfordzie, London School of Economics i uniwersytecie w Cardiff. Za Trzecią Rzeszę uhonorowany został w 2001 roku nagrodą BBC Samuel Johnson Prize. W tym monumentalnym dziele pragnął przedstawić losy Niemiec w szerokim kontekście międzynarodowym. W zamierzeniu jego książka miała stanowić opis degrengolady moralnej i transformacji społeczeństwa, które przekształciło się w twór nazwany przez Voeglina „złym motłochem”, w wyćwiczonych pozach wodza dostrzegającym upragniony wzór niezłomności. Burleigh dążył ponadto do rozpoznania istoty nazistowskiego fenomenu, starając się unikać taniej sensacji - udało mu się to znakomicie.
Opowieść o historii zbiorowego szaleństwa rozpoczął od czasów, kiedy umilkły działa Wielkiej Wojny, po której, jak to celnie ujął, żałobna kultura cmentarna poległych przeobraziła się w kult nastawionych wojowniczo żywych. Niedostatek skumulował wówczas krzywdy i urazy, burząc funkcjonowanie gospodarki i doprowadzając do radykalizacji nastrojów społecznych. Wojna przyniosła „moratorium na moralność”, czego skutki niebawem okazały się tragiczne, gdy pozostałe ochłapy zaczęły rozrywać rozliczni, polityczni karierowicze. Burleigh bardzo dokładnie opisał struktury i program SPD, przybliżając idee i sylwetki głównych jej przedstawicieli. Snując bardzo ciekawe refleksje, zatrzymał się również dłużej nad międzynarodowym wpływem rewolucji bolszewickiej oraz kolejnymi próbami sięgnięcia po władzę w Republice przez skrajną prawicę. Wiele miejsca poświęcił ponadto strukturze weimarskiego społeczeństwa oraz – nie mniej barwnemu – środowisku politycznemu. Przeszedłszy do czasów, kiedy na arenę wkroczył Hitler, bardzo
krótko opisał jego życiową drogę, która „z Braunau nad rzeką Inn zawiodła go na mównicę w Burgerbraukeller”, przegląd ów ograniczając jedynie do ukazania najważniejszych etapów. Wyszedł on z, całkiem słusznego, założenia, że droga ta została dogłębnie przeanalizowana w rozlicznych publikacjach, toteż nie ma sensu szczególnie się na niej skupiać. Pisząc o wczesnych latach kariery przyszłego Fuhrera, autor odszedł od taniej sensacji, kiczu i tabloidyzacji, w czym lubują się niektórzy biografowie. W części tej odnajdziemy dogłębną analizę fragmentów Mein Kampf, stanowiącej traktat mitologiczno-polityczny, równie nudny, co koszmarnie napisany. Burleigh, poszukując związków pomiędzy katastrofalną sytuacją ekonomiczną a politycznym ekstremizmem, omówił kolejne kroki w oswajaniu nazizmu, od sakralizacji polityki po zrytualizowane manifestacje zaślepionych hunwejbinów, bez których Hitler byłby tylko wymachującym rękoma frustratem, odprawiającym bełkotliwą liturgię narodowego socjalizmu. By objąć przezeń urząd
kanclerski, wystarczyło program i spójne koncepcje zastąpić mistycznymi bajaniami i zapewnieniami o zemście – więcej społeczeństwu niemieckiemu do szczęścia nie było potrzeba, choć, jak Burleigh stwierdził, nowy wódz nie był reprezentantem narodu, lecz raczej samozwańczym wcieleniem jego zjednoczonej woli. Autor przeanalizował nazistowski aparat prawny, legitymizujący największe przestępstwa i obalający tradycyjną praworządność poprzez liczne zabiegi formalne i nieformalne. Zakresem tej analizy objął również rozszerzenie uprawnień policji oraz kształtowanie ostatecznego oblicza gestapo, SS i SD, a także zmiany, jakie zaszły w więzieniach i obozach, do których wtłaczano „wrogów” lub „niepożądanych” (w zależności od semantyki lub nastroju osoby wtłaczającej). Burleigh nie ograniczył się jedynie do mrocznego oblicza nazistowskiej machiny, opisując szerokie aspekty pomocy społecznej – zbiórki odzieży, żywności i węgla opałowego. Barwnie ukazał kreację obrazu kobiety jako przedstawicielki rasowego zdrowia,
chodzącego inkubatora, w którym zakwitnie aryjskie nasienie. Szukał również paraleli nazizmu i religii, zatrzymując się nad kwestią sakralizacji polityki i nazyfikacji chrześcijaństwa. Zajął się też prześladowaniami austriackich i niemieckich Żydów oraz eksterminacją niepełnosprawnych dokonywaną przez ludobójców w białych kitlach, wyraźnie podkreślając, że dyskryminacja i ekonomiczne upośledzenie były w społeczeństwie akceptowane. Przyjrzał się Burleigh codziennym epizodom, w których ludzie wykorzystywali warunki wprowadzone przez reżim do – legalnego, bądź bezprawnego – narzucania swej woli innym, przywołując brudne resentymenty w celu pognębienia bliźnich. Mania donosicielstwa, wszędobylska biurokracja i odgórnie narzucone, ekstremalne uwarunkowania, były niczym żywcem wyjęte z detopii Orwella.
Kolejna część traktuje o okupacji i kolaboracji w Europie – autor bardzo krótko przedstawił w niej działania wojenne, skupiając się przede wszystkim na opisie okupacyjnych realiów i działalności ruchów oporu. By dostrzec i podkreślić moralną dwuznaczność owych realiów, zestawił obok siebie postawę przedsiębiorców i duchownych katolickich - bardzo ciekawa to analiza. Tematyka inwazji i okupacji ZSRR objęła głównie kwestie traktowania wziętych do niewoli radzieckich żołnierzy i ludności cywilnej wówczas, gdy brutalnie została zatarta granica pomiędzy konfliktem konwencjonalnym a ideologicznym. Opis akcji eugeniczno-eutanazyjnej, deportacji, wysiedleń i wojny rasowej w Rosji, jest mocnym preludium do części traktującej o „ostatecznym rozwiązaniu”, od działalności Einsatzgruppen po holocaust.
W części dotyczącej ruchu oporu w Niemczech, odnalazłem bardzo interesującą opinię: „większość literatury historycznej (…) wysławia na ogół bohaterstwo szeregowych towarzyszy i funkcjonariuszy, nie przywołując wizerunku społeczeństwa, które ci sami towarzysze chcieli ustanowić”. Obraz ten zaś był cokolwiek przerażający, zwłaszcza w tezach zaczytanych w bolszewickich broszurkach komunistów, wiecznie usprawiedliwiających stalinizm i funkcjonujących w „paranoicznej, sekciarskiej subkulturze”. Burleigh dokładnie i bardzo sumiennie scharakteryzował strukturę i działalność Kręgu z Krzyżowej oraz – tym razem zdawkowo – omówił próby zamachów na Hitlera, zastanawiając się, co skłoniło o podejmowania tych prób oficerów, którzy złożyli przysięgę lojalności i posłuszeństwa. W Trzeciej Rzeszy. Nowej historii przeczytamy również o grze, jaką prowadził Hitler z Kościołem oraz, jak określił autor, o zaprzedaniu się tego ostatniego, by zabezpieczyć własne, instytucjonalne przetrwanie. Opis sił rzuconych przeciw Powstaniu
Warszawskiemu zawiera błąd notorycznie pojawiający się w rozlicznych, nie tylko zachodnich publikacjach, jakoby zryw ten pacyfikowali Ukraińcy z RONA, „zbyt pijani, by był z nich jakikolwiek użytek”. Wzmianka o 250 000 ofiar i 80% zabudowy zniszczonej po stłumieniu powstania to również standard, nad którym jednak nie sposób przejść do porządku dziennego. Znakomicie Burleigh ujął kwestię coraz większej izolacji nazistowskiego przywództwa, bariery pomiędzy rządzonymi i rządzącymi, a także przeanalizował, jak bombardowania wpłynęły na szereg aspektów życia społecznego.
Trzecia Rzesza, najbardziej krótkotrwałe imperium nowożytne, zbudowane na gwałcie, istniejące w warunkach przemocy i przemocą zniszczone, funkcjonowało na fundamencie nazistowskiego porządku, uniwersalizującego wszystko to, co odpychające, obrzydliwe i amoralne. Burleigh skonstatował, że dzieje tego imperium stanowią memento, co może się wydarzyć, gdy zdeprawowani ludzie zwrócą się ku wierze politycznej głoszonej przez pseudomesjasza. Żyjemy w czasach, co podkreślam wielokrotnie, „polskich obozów śmierci” wypełzających tu i ówdzie z zagranicznych tytułów prasowych, w czasach, w których Niemcy stają się ofiarami wojny, a Hitler zapewne sam się wybrał na najwyższe stanowisko w Rzeszy (inaczej być nie mogło, wszak całe społeczeństwo niemieckie było przeciwne, zaś na NSDP nikt nie głosował).Wreszcie, w czasach odwrócenia proporcji, kiedy to niemiecki ruch oporu urasta do miana jednego z największych w Europie. Książka Burleigha nie dość, że proporcje te przywraca, to jeszcze stanowi jedną z najlepszych na
polskim rynku, analizę powszechnej paranoi opartej na poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, która doprowadziła do drugowojennego koszmaru. Jest ona znakomicie napisana, autor bowiem, pozostając przy naukowym podejściu, wykazuje się lekkością pióra i wyborną umiejętnością konstruowania celnych, efektownych sformułowań. Znakomite i doskonale udokumentowane to dzieło, choć obawiam się, że podtytuł jest trochę przesadzony – to nie jest „nowa” historia Trzeciej Rzeszy, a raczej nowe jej ujęcie, inne spojrzenie i dokonanie syntezy z innego, niż powszechne, punktu widzenia. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto, pragnąc zrozumieć fenomen popularności idei głoszonych przez Hitlera, zadaje sobie pytanie „dlaczego?”.