Trwa ładowanie...
recenzja
12-09-2011 14:38

Opowieść o sumieniu

Opowieść o sumieniuŹródło: "__wlasne
d1w9p7n
d1w9p7n

20 stycznia 1942 roku, Adolf Eichmann, niepozorny urzędnik sprawiający wrażenie sumiennego sekretarza, dostał polecenie zorganizowania „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, co wiązało się z największym ludobójstwem w dziejach. Cóż, rozkaz to rozkaz, nie po to się przysięgało Fuhrerowi i Rzeszy, żeby się teraz ociągać, wszak wszyscy dookoła „jedynie wykonywali rozkazy”.

Kiedy kolejne liczby gęsto wypełniały zestawienia buchaltera śmierci, Węgry były, jak napisał Kershaw, „ziemią obiecaną ukrywających się Żydów, jedynym miejscem, gdzie można być Żydem i pozostać przy życiu”. Tysiące uciekinierów przedostawały się tu z całej Europy, by odnaleźć względne bezpieczeństwo i chwilę wytchnienia od eksodusu. Gdy Heinrich Himmler dowiedział się o rychłej operacji „Margarethe”, wojskowej okupacji Węgier, powiedział: „Poślijcie tam samego Mistrza”. Ów Mistrz, Adolf Eichmann, rozpoczął przygotowania do ostatniego akordu swojego dzieła – ponad 725 000 przebywających tam Żydów miało zostać eksterminowanych. 19 marca 1944 roku, w swoje 38 urodziny, przybył do Budapesztu wraz z niemiecką armią. Dzień później zapewniał solennie żydowskich liderów, że Gestapo jest mieście tylko po to, by ich chronić, nie zabijać.Niebawem rozpoczęła się rzeź – od 14 maja do 8 lipca 437 402 Żydów deportowano do Auschwitz, gdzie tylko w czerwcu 1944 roku mordowano codziennie średnio 12 000 ludzi – 500
istnień na godzinę.

Misja Wallenberga. Pojedynek z Eichmannem o życie 100 000 Żydów jest piątą wydaną w Polsce książką Aleksa Kershawa, dziennikarza, scenarzysty i reżysera, który na uniwersytecie w Oxfordzie studiował nauki polityczne, filozofię oraz ekonomię. Tym razem zajął się on ukazaniem, jak to napisano na okładce, „historii na miarę Listy Schindlera”, operacji ratunkowej, która miała na celu uratowanie setek tysięcy istnień. Ze względu na fakt, że Amerykanie byli w stanie wojny z Węgrami, zaczęto szukać przedstawiciela neutralnego kraju, który mógłby się podjąć tej misji. Reprezentant Komisji ds. Uchodźców znalazł idealnego kandydata, Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomatę, który 9 lipca 1944 roku zjawił się w Budapeszcie w charakterze sekretarza ambasady. Swoim mocodawcom przedstawił tylko jedno życzenie – pragnął mieć całkowicie wolną rękę w zakresie niesienia pomocy. Pomagała ona przede wszystkim na oddaniu Żydów pod opiekę szwedzkiej ambasady, dzięki czemu, nie będąc już obywatelami węgierskimi, przestali
podlegać antyżydowskim dekretom uzyskując statut „zagranicznego obywatela neutralnego kraju”. Prawdziwy dramat rozpoczął się, gdy Horthy abdykował, a władzę przejęli strzałokrzyżowcy Szalasiego, zamieniający Dunaj – dosłownie - w rzekę krwi.

Jeden z uratowanych powiedział o Wallenbergu: „przywrócił nam naszą godność, nasze człowieczeństwo. Był kimś, kto uważał, że jesteśmy istotami ludzkimi wartymi ocalenia”. Między innymi dzięki temu człowiekowi Węgry były praktycznie jedynym europejskim krajem, w którym Eichmannowi nie udało się osiągnąć wszystkich celów.Praca Kershawa nie jest typową biografią Wallenberga, nie stanowi również charakterystyki równoległych życiorysów Szweda oraz Eichmanna, choć na kartach Misji Wallenberga biografie te niejednokrotnie się splątują. O ile w biografiach odnajdujemy często prawdę o czasach, mechanizmach i zbiorowościach, tu, w opowieści o czasach odszukać możemy prawdę o ludziach. Innymi słowy, Kershaw nie skupił się na osobach głównych oponentów, ale raczej na anturażu, na sztafażu uwypuklającym postaci pierwszoplanowe, rzeczonych adwersarzy. Tutaj głównymi bohaterami są przede wszystkim ratowani Żydzi, rzuceni w sam środek piekła; warto przywołać tu słowa zawarte w pracy * Eichmann w Jerozolimie* Hanny Arendt : „Akt oskarżenia oparty był bowiem na tym, co przecierpieli Żydzi, nie zaś na tym, co popełnił Eichmann.” Podobnie jest z Misją Wallenberga, podkreśla ona bowiem przede wszystkim los ofiar, oprawcę i wybawiciela pozostawiając niejako w cieniu - tak, jak Wallenberg nie zważał na własny los („Moje życie to tylko jedno życie, tymczasem tutaj chodzi o ratowanie tysięcy istnień”) skupiając się na ocaleniu jak największej ilości Żydów, tak i Kershaw ogniskował swoje zainteresowanie przede wszystkim na tych ostatnich. Zresztą sam autor napisał, że świadectwo ocalonych jest ogromnie cenne, cenniejsze, niż jakakolwiek depesza dyplomatyczna z Budapesztu do Sztokholmu, zaś odwaga i wytrwałość tych ludzi były niejednokrotnie równie inspirujące, jak w przypadku ich „zaginionego bohatera”. Owe świadectwa są wzruszające, wstrząsające i
nadają dramatyzmu barwnej, wartkiej narracji autora, który nie raz skłania się w swej pracy ku fabularyzacji.

d1w9p7n

Kershaw, jak zwykle, wykonał niebanalną kwerendę – bibliografia zawiera ponad 170 pozycji. Solidnie wydana przez oficynę Znak książka, opatrzona jest załącznikiem, w którym ukazane są straty poniesione przez węgierskich Żydów podczas drugiej wojny światowej. Przypisów, niestety, nie umieszczono na dole stron, a znajdują się na końcu. Praca zawiera ponadto wkładkę ze zdjęciami – ciekawe są tu m.in. fotografie fragmentu książki adresowej i terminarza Wallenberga.

Misja Wallenberga to książka emocjonalna, bardziej popularyzatorska niźli stricte naukowa, historyczna. Nie jest to jednak zarzut, wszak popularyzuje wiedzę o człowieku, który nie potrafił stać z założonymi rękoma, podczas gdy Eichmann próbował wymordować wszystkich węgierskich Żydów. Kiedy nazista zażywał kąpieli słonecznych w ciepłej Argentynie, Wallenberg dokonywał żywota w enkawudowskim więzieniu. Po wojnie rząd praktycznie nie kiwnął palcem, by wydobyć go z rąk tych, którzy nie potrafili pojąć, że można pomagać bezinteresownie. Wallenberg byłby przeto zapewne jednym, wielkim wyrzutem sumienia dla ówczesnych szwedzkich polityków, gdyby tylko w polityce istniało coś tak archaicznego, jak sumienie. Właśnie ono, świadomość i rozróżnienie dobra i zła stanowiło również podstawę pojedynku szwedzkiego dyplomaty z Eichmannem, będąc katalizatorem działań tego pierwszego i czyniąc z człowieka bojaźliwego bohatera, z narażeniem własnego życia ratującego tysiące istnień. Bohatera, o którym pamiętać trzeba i
właśnie nośnikiem owej pamięci jest ta, napisana żywym, barwnym stylem, praca.

d1w9p7n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1w9p7n