Brandon Sanderson to pisarz znany z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze pisze dużo dość obszernych tekstów, a po drugie – posiada bardzo ważną dla pisarza fantasy umiejętność tworzenia nowych światów i przestrzeni oraz zasad nimi rządzących. To właśnie ta umiejętność sprawiła, że nawet opasłe tomiszcza (a Sanderson pisze jak się wydaje tylko tomy po minimum pięćset stron) czyta się z zainteresowaniem.
Siewca wojny to bazująca na dość prostym schemacie historia dwóch dziewcząt – księżniczek urodzonych i wychowanych w królestwie Idris, które wyruszają do dalekiego Hallandren, aby tam zapobiec mającej się rozpętać wojnie pomiędzy oboma państwami. Vivenna, od lat przyuczana do roli żony Króla-Boga, jedynego władcy Hallandren, zostaje nagle decyzją ojca zatrzymana na dworze Idris, a w zamian za nią do Hallandren rusza młodsza, niesforna Siri.Obie siostry wpadają w popłoch spowodowany takim obrotem spraw. Każda na swój sposób stara się odnaleźć w nowych rolach i sytuacjach, szczególnie że obie doskonale zdają sobie sprawę z faktu, iż żona Króla-Boga rychło po urodzeniu potomka umiera. W życiu dziewcząt pojawiają się coraz to nowe postacie: bóg, który nie wierzy w samego siebie, tajemniczy uczony, który wydaje się jedyną godną zaufania osobą w zdeprawowanym dworskim świecie, grupa najemników i nieśmiertelny, który stara się naprawić błędy, jakich się dopuścił setki lat wcześniej. Wszystkich bohaterów
Sanderson umieścił w świecie, gdzie czci się umarłych, którzy zdołali powrócić do życia. O potędze i magicznych umiejętnościach bóstw świadczy poziom BioChromy, czyli życiodajnego Oddechu. Pozbawieni Oddechu bogowie giną, a śmiertelnicy albo tracą moc, albo – w ostateczności – stają się bezbarwni: pozbawieni możliwości odbierania wrażeń zmysłowych. Dzięki Oddechom ci, którzy posiadają umiejętność Rozbudzania, mogą nie tylko pobierać Oddech od konkretnych osób, ale także kolor z przedmiotów nieożywionych i zyskać moc czynienia zarówno rzeczy dobrych, jak i dopuszczania się niegodziwości. Sanderson kreśli całe uniwersum, odwołując się do znanych już mitów oraz legend, które dzięki temu nabierają nieco innego sensu.
Karty książki zapełniają ludzie nieidealni, pełni wątpliwości – poszukiwacze sensu życia, odkrywcy sekretów własnych tożsamości, starający się naprawić popełnione w przeszłości błędy. Można wybaczyć autorowi pewną sztuczność, która czasami uwidacznia się w dialogach czy konstrukcji postaci (dobry samotnik, panna krnąbrna, która okazuje się roztropną i na odwrót itp.) – pomijając te usterki, książka jest zdecydowanie godna polecenia.
Dzięki temu, że Sanderson kładzie spory nacisk na plastyczność i wiarygodność opisu, Siewcę wojny wypełniają fragmenty poświęcone nie tylko takim aspektom uniwersum jak BioChroma, ale także historie poszczególnych państw czy postaci, co zdecydowanie uprzyjemnia lekturę, pozwala jeszcze bardziej wczuć się w atmosferę tej tętniącej kolorami książki. Odświeżające podejście do utartych schematów fabularnych, ciekawie skonstruowana przestrzeń i zapadający w pamięć bohaterowie sprawiają, że Siewca wojny to książka, którą warto przeczytać.