Papież Franciszek lewakiem?
W kolejnych rozdziałach okazuje się, że Ojciec Święty - delikatnie mówiąc - średnio wpisuje się w obraz lewicowca zachłyśniętego teologią wyzwolenia i gwaranta nowego otwarcia dialogu z postępowymi społecznymi nurtami myślenia. I tu Terlikowski podkreśla, że niektóre wstrząsające słowa papieża nie są w najmniejszym stopniu rewolucją, a po prostu kontynuacją Magisterium społecznego Kościoła, niezmiennego od czasów Leona XIII. Rozprawia się również autor z mitem, jakoby głowa owego Kościoła, w przerwach między czynieniem rewolucji, zajmowała się gromieniem księży i biskupów - zwłaszcza tych polskich, oczywiście.
Nie da się zresztą ukryć, że sami księża potrafią ukręcić ze słów Franciszka bicz na nielubianych przełożonych (co ostatnimi czasy skończyło się zamknięciem jednej z parafii). Autor dowodzi, że ogromna część cytowanych przez media uwag sprowadzonych do karcenia duchownych, osadzona jest w kontekście teologicznym i ściśle z nim związana - kontekście, który jest skrzętnie pomijany i ignorowany. Niewiele chyba również będzie ze wspieraniem księży-gejów połączonym ze zmianą nauczania Kościoła, które, tym razem, wieszczy homolobby (Terlikowski ma upodobanie do takich - bardziej lub mniej dziwnych - zbitek słownych, zwłaszcza gdy pisze o jednym ze swych "ulubionych" obiektów ataku).
Sam Franciszek zresztą odsyła tu do lektury Katechizmu, gdzie akurat zdanie Kościoła o homoseksualizmie jest dość jasno wyłożone. Dodać warto, że nie byłby redaktor sobą, gdyby nie skorzystał tu z okazji podzielenia się swoim zdaniem na temat gejów, począwszy od biblijnych korzeni doktryny, a na Instrukcji Kongregacji Wychowania Katolickiego kończąc.