Nastolatka wcale nie musi bez przerwy myśleć o randkach, ciuchach i pryszczu na nosie.W zamian może poświęcić swój czas na knucie zemsty i rozwój magicznych zdolności.
Los okrutnie doświadczył zaledwie czternastoletnią Suzume. Zaniedbywana przez matkę dziewczyna traci wszystko, co kochała: dom, mądrego ojca i najlepszą przyjaciółkę, kuzynkę Aimi. Staje się świadkiem morderstwa najbliższych jej osób, jest poniżana, a na swojej drodze spotyka kolejnych wrogów.
Im bardziej zagłębiamy się w treść Cieni na Księżycu, tym mocniej utwierdzamy się w przeświadczeniu, iż zło wygrało walkę z dobrem.
Bogate opisy przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki zdominowały ponure obrazy i nieprzyjazne wizje.Dziewczyna koi cierpienie psychiczne uciekając się do samookaleczania. Nie ma miejsca na radość, nie ma czasu na szczęście. Gdzieś w tym półmroku w stronę Suzume wyciagają się kolejne pomocne ręce: tajemniczego posługacza kuchennego Youty, czy pięknej kurtyzany Akiry. Suzume pozna też, czym jest pierwsza i namiętna miłość. Ale wydaje się, że nic nie jest w stanie przyćmić okrutnych planów dziewczyny - zemsty na ojczymie, Terayam-sanie. Suzume skupia się więc na udoskonalaniu swojej nadprzyrodzonej mocy. Tka coraz mocniejsze iluzje, dzięki czemu staje się obiektem fascynacji wpływowych osobistości, z potężnym Księciem Księżyca na czele.
Jak odnaleźć dobro, gdy nawet miłość zadaje ból? W Cieniach na Księżycu spotykamy najróżniejsze odmiany tego uczucia. Mamy więc przepełnioną testosteronem miłość zaborczą; emocje po stracie ukochanego, toksyczny związek, wreszcie relację opartą na kłamstwie i obłudzie.
Okrucieństwo i skrajne oblicza namiętności to nieodłączne motywy przewijające się w japońskiej literaturze i sztuce. Jeśli dodać do tego poczucie wyobcowania i celebrację indywidualności, powieść Zoe Marriott jawi się jako kolejna twórczyni gatunku. Jednak ta młoda brytyjska pisarka jedynie kopiuje. W dobrym tego słowa znaczeniu, bo zdążono ją już nagrodzić za promowanie przyjaźni między oboma narodami. Jak sama przyznaje, spędziła wiele wieczorów na pogłębianiu swojej fascynacji Krajem Kwitnącej Wiśni. Na swoim blogu zamieściła wpis, w którym chwali się, że przeczytała ponad 30 tematycznych książek, przesłuchała 12 albumów z tradycyjną muzyką i zakupiła parę japońskich „gadżetów”, kimona nie wyłączając.
Zgrabne osadzenie akcji w realiach japońskiej kultury i ponadprzeciętna inteligencja emocjonalna stoją jednak w opozycji do niedojrzałości pisarskiej Marriott. Ta sprzeczność siłą rzeczy zubożyła końcowy produkt. Mamy więc całkiem sporo niedociągnięć. Szybko urywane wątki, niekonsekwencja w kreśleniu fabuły, sfinalizowana dosyć rozczarowującym zakończeniem. Dajmy jednak tej powieści szansę, bo z pewnością oryginalnie przedstawia historię niepokornego japońskiego Kopciuszka, trafnie uderzając w tematykę bliską współczesnym nastolatkom. Poczucie osamotnienia i walka skrajnych emocji od zawsze towarzyszyły okresowi dojrzewania. W postaci Suzume dziewczyny odnajdą swoje skrywane lęki i pragnienie przeżycia wielkiej niepowtarzalnej miłości. Trochę tak, jak to było w przypadku odstającej przecież od reszty rówieśników Belli ze * Zmierzchu, czy równie zaciekle walczącej o przetrwanie Katniss z * Igrzysk śmierci. Konflikt z dorosłymi a zarazem chęć odnalezienia korzeni to motywy, które zawsze znajdą zrozumienie wśród młodych ludzi. Suzume ma więc szansę stać się kolejną wzorcową bohaterką dzisiejszej popliteratury.